<Juliette>
Oddech grzęźnie mi w gardle. Szloch zamyka mi usta w bezdźwięcznej agonii. Zbieram kolejne kawałki swoich wnętrzności, ale nic się nie dzieje. Łzy spływają mi po policzkach, ręce drżą, a ciało wije się w spazmach. Już niczego nie czuję, jakbym przez ten mały upadek została wydrążona w środku.Nie słyszę stukania i nawoływania ludzi za łazienkowymi drzwiami, kapiącej z kranu wody, która zawsze mnie irytowała. Kolejne krople, ściekające po twarzy, przysłaniają mi widok. Jak zza obrzydliwej silikonowej zasłonki prysznica, którą kupiła ostatnio mama, widziałam otaczający mnie świat.
Powoli osunęłam się po zakafelkowanej, zimnej ścianie. Płuca mnie paliły, domagając się kolejnej dawki świeżego powietrza, ale celowo nie dałam im tego luksusu. Zacisnęłam mocniej wargi, przyciągając do siebie kolana i zakryłam twarz w dłoniach.
Wszystko było takie żywe, takie realne. Jak na wyciągnięcie ręki. Te wszystkie wspomnienia, które mi teraz towarzyszyły, chciały wyjść na światło dzienne. Nie mogłam im na to pozwolić, nie mogłam jeszcze bardziej upaść, pod naporem tych myśli.
Po kilku sekundach bólu w przełyku, mimowolnie wzięłam oddech. No tak, jak mogłabym się sama udusić. Na chwiejnych nogach, podtrzymując się krawędzi porcelanowej umywalki, wstałam z podłogi.
Nie ma sensu tu tyle siedzieć. To nic, że chłopak, którego tyle znałaś, zostawił cię dla jakiejś innej dziewczyny, a ty dowiedziałaś się o tym od innych ludzi.
***Wracając z treningu powłóczyłam nogami, żeby przejść przez próg domu. Zatrzasnęłam drewniane drzwi i oznajmiłam domownikom o moim powrocie, ale po kilku sekundach ciszy, nikt mi nie odpowiedział.
Przez szklane, nieskazitelnie czyste szyby emanowały świetliste języki słońca, odbijając się tym samym o kryształowe diamenty żyrandola.
Rzuciłam swoją torbę z akcesoriami do uprawiania tego sportu, gdzieś w kąt, czyli tam gdzie zawsze i zajrzałam przez ściankę dzielącą kuchnię z salonem. Wszyscy goście wczoraj od nas wyjechali, więc dom wydawał się bardziej pusty i cichszy niż zazwyczaj.
Jednym ruchem zsunęłam ze stóp mokre śniegowce i nie przejmując się tym, że prawdopodobnie do jutra nie wyschną, zostawiłam na podłodze. Rozkręciłam przylegający mi do szyi szalik i zawiesiłam kurtkę.
Rodzice, jak co popołudnie siedzieli przy małym stoliku i popijali swoje smoliste kawy. Przeznaczałam godzinę tygodniowo, by wyperswadować im ten zwyczaj, ale nie mieli tyle silnej woli, by mnie wysłuchać.
Kiedy spojrzałam na blat, leżały tam moje ulubione, kruche ciasteczka. Dobrze, nie ulubione, ale jak można wybrać tylko jedne? Pani Heidi powiedziała mi dzisiaj, że muszę jeść więcej węglowodanów, jeśli nie chcę pić specjalnych napojów, które uzupełnią moje braki. Cichutko, zakradłam się do słodyczy.
Zaciekawiło mnie, co tak zajmuje mamę, że nie odwróciła się i nie powitała, od razu jak tylko przekroczyłam drzwi. Zaledwie metr od wyznaczonego celu, wzrok ojca skierował się na mnie.
- Och, Juliette. W ogóle nie słyszeliśmy jak wchodzisz - powiedział dziwnie za głośno.
Delikatnie szturchnął przy tym swoją żonę, próbując bym niczego nie zdążyła zauważyć i odchrząknął znacząco.- Skarbie, idź na górę. Zaraz zawołam cię na obiad - odparła z roztargnieniem.
Kiedy przyjrzałam się jej dokładnie, zauważyłam, że ma podkrążone, czerwone oczy. Od razu domyśliłam się, że przed chwilą płakała, ale chyba nigdy nie widziałam jej w takim stanie.Chyba, że na ślubie ciotki Page, kiedy to biały pekińczyk, jakiejś wariatki, zjadł jej kawałek nowej, specjalnie na tą okazje uszytej sukienki. Wtedy naprawdę się załamała.
CZYTASZ
On Ice ZAWIESZONE
RomanceMarzenia. Czy tak trudno je spełnić? A co dzieje się gdy już wszystkie są za nami? Poruszająca historia światowej sławy, nastoletniej łyżwiarki, która walczy o siebie, przez wyrzeczenia i łzy, by odnaleźć swoją drogę. Okładka wykonana przez Czarne...