W pokoju było ciemno. Słyszałyśmy jakiś szum, dlatego włączyłyśmy latarkę. Rozejrzałyśmy się dookoła. Pokój był mały, ale było w nim dużo jakiś zmutowanych człowieków, które gdy Alice poświecił latarką zamieniały się w proch.
-To chyba zombie..-szepnęła Alice.
-Chyba,raczej tak- powiedziałam. Alice dalej trzymała latarkę tak, aby zombie do nas nie podeszły,ale jeden stwór był na tyle sprytny, że podszedł do nas z drugiej strony i chciał zaatakować, ale w porę go spostrzegłyśmy i poświeciłyśmy na niego latarką.
-Rose otwórz drzwi musimy stąd uciekać..-szepnęła Alice, a ja odwróciłam się i próbowałam otworzyć drzwi, ale na marne.
-Zatrzasnęły się.. -powiedziałam trochę zdenerwowana.
-Trzymaj latarkę, ja je otworzę- powiedziała, podała mi latarkę,odwróciła się, wyjęła jakiś patyk, coś powiedziała i drzwi się otworzyły.
-Chodź-pociągnęła mnie za rękę i razem wyszłyśmy z tego okropnego pokoju.
-Co ty? Jak ty?..-jąkałam się i nie wiedziałam co powiedzieć.
-Zapomniałam ci powiedzieć.. Od niedawna uczę się trochę czarować..-powiedziała cicho.
-Ty umiesz magować, a ja dowiaduję się dopiero teraz... Musimy poważnie porozmawiać-powiedziałam.
-Yhy.. Dobra pogadamy.. Ale nie teraz.. Chodź nasze sobowtóry tu idą. Musimy zwiewać- powiedziała i oboe zaczęłyśmy biec jak najszybciej przed siebie, aby tylko je zgubić, ale one były coraz bliżej... W końcu znalazłyśmy jakieś otwarte drzwi, do których weszłyśmy nie wiedząc na co tym razem się narażamy. "Przecież tam też mogą być zombie!!" pomyślałam, ale było już za późno. Alice zatrzasnęł drzwi przed naszymi sobowtórami.