/3/

230 14 8
                                    

-Ja nie mam do ciebie sił, dziewczyno. Ja ci obniżam belkę a ty nadal lądujesz za rozmiarem skoczni... - westchnął ciężko delegat techniczny, kiedy po raz kolejny w zawodach z cyklu Pucharu Świata kobiet przeskoczyłam skocznię sprawiając ludziom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo kolejne siwe włosy.
-No cóż ja na to poradzę? - zaśmiałam się lekko opierając narty o bandę i rozpięłam kombinezon. Uśmiechałam się i ściskałam dłonie gratulujących mi ludzi.
-Za 10 minut dekoracja! - krzyknął do mnie ktoś z organizatorów. Podniosłam brwi do góry. Wzięłam narty i skierowałam się do domku gdzie szybko przebrałam się w kadrowe dresy.
-Myślałam, że od razu zrobią dekorację a tu mi mówią, że za 10 minut dopiero... - westchnęłam odpakowując swojego snickersa i zrobiłam gryza.
-Grubą dupę będziesz miała! - uśmiechnęła się szeroko Juliane biorąc ode mnie gryza.
-Przecież już ma. Niech je. Przynajmniej wtedy będziemy mogły się łudzić że wygramy kiedyś! - powiedziała ze śmiechem Anna leżąc na środku domku. Zaśmiałam się lekko patrząc na nie i pokręciłam lekko głową.
-Do tego trzeba mieć talent! -powiedziałam przesłodzonym głosem zarzucając włosami i parsknęłam śmiechem.
-Twierdzisz, że my go nie mamy? -zapytała Juliane udając oburzenie. Wzruszyłam ramionami.
-Cytując mojego ulubionego kolegę Alexandra Hayböcka... Chodźcie mnie podziwiać na podium! - powiedziałam ze śmiechem biorąc jedną z moich desek.
-Ej mała! Ale wiesz jak to mówią? Kto się czubi ten się lubi! - powiedziała wesoło Katharina. Spojrzałam na nią i wybuchłam śmiechem.
-Kochana. Nie w tym przypadku! -odpowiedziałam opanowując na chwilę kolejne salwy śmiechu.
-Jeszcze wspomnisz moje słowa. - powiedziała poważnie kiedy szłam w kierunku podium. Zerknęłam na nią i pokręciłam przecząco głową. Pogratulowałam rywalkom stając na najwyższym stopniu podium kolejny raz pod rząd.

-Wujek Horngacher ma dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - powiedział wesoło Stefan obejmując mnie ramieniem. Spojrzałam na niego zaskoczona. Czy ktoś podmienił tego gbura kiedy nikt nie patrzył? Zatrzymałam się czekając na ciąg dalszy.
-No a więc słucham trenerze. - westchnęłam nie doczekując się.
-Kiedy nie będziesz mieć swoich konkursów, będziesz jeździć z nami i startować jako przedskoczek. Wszyscy wyrazili zgodę na taką sytuację. - co? Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami a moja szczęka powędrowała kilka pięter niżej.
-Jasne że się zgadzam! - pisnęłam radośnie aż z tego wszystkiego przytulając go.
-Mówiłem że się zgodzi? - zapytał ze śmiechem Karl wyciągając dłoń w kierunku Markusa.
-Czy wy się o to założyliście? - zapytałam podejrzliwie na co oboje pokręcili przecząco głowami uśmiechając się słodko. Westchnęłam ciężko  patrząc na nich z dezaprobatą. Po chwili ich olałam przypominając sobie słowa Alexa. O nie. Będę go spotykać praktycznie co weekend. Co ja najlepszego narobiłam? Mogę się z tego jeszcze wycofać? Rozglądam się rozpaczliwie za Stefanem, ale Horngacher zniknął jak marchewka wśród królików.
-No to wszystko załatwione! - usłyszałam w połowie treningu i już wiedziałam,że nie mam drogi powrotnej...

Pakowałam swoją torbę na pierwszą podróż wraz z męską kadrą. Z jednej strony naprawdę się cieszyłam, jednak z drugiej chciałam się zaszyć pod kołdrą i nie wychodzić spod niej dopóki nie narodzę się w inny ciele.
Drzwi od mojego pokoju otworzyły się gwałtownie. Spojrzałam na kuzyna który był gotowy do drogi.Westchnęłam ciężko, dopięłam walizkę i podałam mu swoją drogocenną rzecz a sama zabrałam narty. Na całe szczęście do Austrii jechaliśmy swoimi kadrowymi busami a nie samolotem.
-O nie! Czy Wellinger musi prowadzić?! - jęknęłam widząc blondyna dumnie zasiadającego na miejscu kierowcy. Spojrzał na mnie oburzony i potrzepał swoją głową w geście potwierdzenia. Czy może mnie spotkać coś gorszego niż ten chłoptaś za kierownicą? No tak.Obecność najmłodszego Hayböcka na zawodach. Zrezygnowana zasiadłam z samego tyłu wciskając się pomiędzy Geigera a Leyhe. Tylko oni mnie wspierali. No dobra, każdy mnie wpierał, ale oni szczególnie.
-Będziesz mieć z nami pokój! - powiedział radośnie Stephan mocno mnie do siebie przytulając. Spojrzałam na niego z przerażeniem.
-Nami? -pisnęłam cicho.
-Ze mną i Karlem. - wyjaśnił spokojnie mierzwiąc mi włosy. Warknęłam cicho poprawiając kosmyki i przysunęłam się bliżej Karla.
-A co ten niedobry Stephan ci robi? - zapytał słodziutkim głosem przytulając mnie do siebie i zaczął mnie delikatnie głaskać po głowie.
-Rozwala mi włosy... - zachlipiałam teatralnie, chowając się w jego ramionach.
-Oj niedobry, niedobry. - pokręcił głową z oburzeniem głową .
-Co wy do kurki wodnej robicie? - zapytał Eisenbichler odwracając się w naszą stronę z wręcz wypisanym na twarzy „dlaczego oni nie są jeszcze w psychiatryku?!".
-Chcesz się poprzytulać?! - uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Niee...dzięki... - wymamrotał odsuwając się od moich wyciągniętych rąk.
-KARL! On się nie chce ze mną tulać! - pisnęłam oburzona a po moich policzkach potoczyły się łzy. Kolejna dobra umiejętność? Rozpłakiwanie się na zawołanie. Markus wytrzeszczył na mnie oczy a zdezorientowany Andreas zerknął w lusterko wsteczne. Leyhe parsknął śmiechem widząc miny swoich kolegów z kadry.
-Chodź. Ja się z tobą potulam. - powiedział Karl, powstrzymując wybuch śmiechu.
-Ja cię nie chciałem urazić... - zaczął niepewnie Eisenbichler patrząc na mnie.
-Spoko. Ja tak umiem na zawołanie. - uśmiechnęłam się do niego radośnie ścierając łzy z policzków.
-Ja ci kiedyś zrobię krzywdę. - powiedział zły. Czy już wspominałam, że zawsze mu robiłam na złość? Zaśmiałam się lekko i opadłam spokojnie na swoje miejsce. Po chwili oparłam głowę o ramię  Geigera i zasnęłam jak małe dziecko.

-Śpioszki!Wstajemy! Pobudka! - wydarł się nade mną Eisenbichler. Podskoczyłam jak oparzona już kilka sekund później lądując z powrotem na siedzeniu zablokowana przez pasy. Odrzuciłam włosy z twarzy z furią wpatrując się w Markusa.
-Ja cię kurwa wykastruję! - krzyknęłam wściekła odpinając się. Skoczek tylko zaśmiał się radośnie i w podskokach opuścił busa. Warknęłam cicho i wzięłam swoją kurtkę wychodząc na świeże powietrze. Od razu moja twarz spotkała się z czyjąś ręką i tylko silne dłonie Leyhe łapiące moje cielsko uchroniły mnie przed upadkiem.Spojrzałam na dziewczynę stojącą przede mną, która w ogóle nie zwróciła uwagi na moją osobę i podsuwała pod nos Karla jakiś zeszyt z markerem. Po chwili szoku ogarnęłam się i zaczęłam w bagażniku szukać swoich torb i nart. Wśród akompaniamentu pisków i krzyków wydobyłam swoje rzeczy i spokojnie ruszyłam w kierunku hotelu ciągnąc za sobą ciężką walizkę.
-Może ci pomogę? -usłyszałam koło siebie wesoły głos. Spojrzałam w bok i przewróciłam oczami.
-A może by tak... cześć? - uśmiechnęłam się ironicznie do blondyna ale widząc przed sobą schody zrezygnowana rozejrzałam się wkoło. No tak. Reszta kadry jeszcze była zajęta przez dziewczyny. Wymruczałam kilka przekleństw i ze słodkim uśmiechem odwróciłam się w stronę Austriaka.
-Cześć Anette. Pozwól że ci pomogę! - powiedział z szerokim uśmiechem i wziął moją torbę i z lekkością wniósł ją do recepcji.
-Dziękuję Alex. - westchnęłam cicho odbierając rzecz i podeszłam do Stefana.
-A reszta gdzie? - zapytał znudzony trener popijając kawkę z automatu.
-Reszta dzielnie walczy na długopisy. Mam nadzieję, że nikt nie polegnie w tym jakże zaciętym boju. - wzruszyłam ramionami rzucając się na stojący koło mnie fotel. Wygodnie się na nim rozłożyłam oglądając wnętrze hotelu z uznaniem.

I Hate Everything About YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz