1.

465 57 7
                                    



Nerwowo stukałam palcami o kierownicę, szukając wolnego miejsca, pod blokiem. Parking, był przepełniony samochodami, więc liczyłam że może tutaj znajdę jakieś wolne miejsce. I wiele się nie pomyliłam, bo zaraz zaparkowałam tuż obok czarnej  skody. Mój granatowy garbus przy tym cacku wyglądał licho, ale niestety obecnie nie było mnie stać na nic lepszego. Większość moich oszczędności poszła na zakup nowego mieszkania, a żyć przecież z czegoś muszę. Pensja jednoetatowej kelnerki, nie pokryje wszystkich moich rachunków, no chyba że postanowiłabym umrzeć z głodu.

Wysiadłam z samochodu, uważając by nie stuknąć stojącej zdecydowanie zbyt blisko skody . Odtworzyłam bagażnik i wydostałam z niej sportową torbę, którą zarzuciłam na swoje ramię. Nie wiem, jak ja to wszystko wtoczę na trzecie piętro. Jeśli nie będzie windy, obiecuję że się zastrzelę.

Wyciągnęłam jeszcze dwa kartony i zamknęłam bagażnik. Coś czuję, że za szybko to mi z tym nie pójdzie. Westchnęłam cicho i ruszyłam do wejścia. Na szczęście, ktoś akurat wychodził z budynku. Drzwi się już prawie za nim zatrzasnęły, ale w porę zdąrzyłam krzyknąć:

- Proszę przytrzymać dla mnie drzwi! - osoba odtworzyła je szerzej, a gdy potknęłam się o rozwiązaną sznurówkę, w porę mnie złapała dzięki czemu uniknęłam nieprzyjemnego spotkania z ziemią. Niestety, kartony które niosłam nie miały już takiego szczęścia i wylądowały pod moimi stopami.

- Cholera! To moje ramki! - przeklnęłam pod nosem i kucnęłam, by wszystko pozbierać.

- Hej, spokojnie. Jestem pewniem że wszystko da się naprawić - usłyszałam nieznajomy mi głos. Osoba która ocaliła mnie przed upadkiem, podała mi rozbitą ramkę, ze zdjęciem mojego taty.

- Myślisz, że klej załatwi sprawę? - uniosłam swój wzrok znad ramki, i zetknęłam się ze spojrzeniem zielonych tęczówek. Chłopak który kucał obok mnie, miał kolczyka w brwi, oraz w uszach. Był przystojny, nawet bardzo. Do tego miał włosy zafarbowane na krzykliwy czerwień. Najwidoczniej, nie lubi wtapiać się w tłum. Zaśmiał się na moje słowa.

- Myślę, że klej tutaj nie pomoże, ale jak chcesz pożyczę ci taśmę - zaśmiałam się na słowa chłopaka i podniosłam ostatnią ramkę. - Jestem Michael, wprowadzasz się tu?

- Jak widać - wzruszyłam ramionami - Jestem Melanie, ale mów mi Melka.

- Miło poznać nową sąsiadeczkę, cieszę się że nie jest to kolejna staruszka, narzekająca na każdą imprezę.

- Oj mój drogi, jeśli będziesz urządzał zbyt hałaśliwe imprezy, obiecuję że nie skończy się to dla ciebie zbyt dobrze.

- Napalona studentka?

- Być może - odparłam poprawiając zwisającą z mojego ramienia torbę.

- Chcesz abym pomógł ci to wnieść? Jeśli mieszkasz wysoko, to muszę cię zasmucić - ta winda nie działa od jakiś dwóch lat, a wejście do niej grozi zatrzaśnięciem się na kolejne dwa.

- Nie chcę robić ci problemu.

- Och, ale to żaden problem. W najgorszym wypadku spóźnię się na swoją zmianę - wzruszył jedynie ramionami, na co ja zaczęłam się śmiać. Chłopak odebrał ode mnie kartony i wszedł na klatkę schodową. Chcąc czy nie, ruszyłam za nim. - A więc, pod którym numerem mieszkasz?

- Wiesz, że nie zaczyna się zdania od " a więc"? - parsknęłam na co czerwonowłosy przewrócił jedynie oczami. - 13B.

- O ja cię! - Michael zapiszczał jak napalona 14-latka. - To zaraz obok mnie! - uśmiechnęłam tylko na jego słowa, po czym pokonałam skolejne stopnie. Miło będzie mieć takiego sąsiada, jestem pewna że nudno nie będzie. Może nawet uda nam się zaprzyjaźnić?

- Czym się zajmujesz? - zapytałam, poprawiając torbę.

- Nie chcesz wiedzieć - prychnął chłopak.

- Jasne, że chcę! Od teraz będziemy sąsiadami, skąd mam wiedzieć czy nie jesteś jakimś seryjnym mordercą?

- Bo jestem kasjerem w FoodWork - parsknął, czym ja mu zawtórowałam.

- Żartujesz.

- Nie, nie gardzę żadną pracą i łapie się wszystkiego, by zarobić trochę grosza - odparł, ewidentnie dumny ze swojej posady. Spodobało mi się to.

- Ja jestem kelnerką w kawiarecne, niedeleko mojego uniwersytetu.

- Gdzie studiujesz? - zapytał zatrzymując się przy drewnianych drzwiach z małą tabliczką 13B

- UoS*, studiuje anglistykę - chłopak zagwizdał, podczas gdy ja wygrzebałam z mojej kieszeni klucze z przywieszonym króliczkiem, prezentem urodzinowym od mojej młodszej siostry. Otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka do środka. - Postaw to tutaj - wskazałam miejsce na podłodze, a chłopak posłusznie postawił wszystkie kartony.

- Fajnie było ci pomóc, cieszę się, że w końcu będę miał normalną sąsiadkę - szeroko się uśmiechnął. - Jakby czegoś ci było trzeba, mieszkam tuż na przeciwko, zmianę kończę dopiero o 18, ale moja dziewczyna jest w domu przez cały czas.

- Dzięki Michael, nie wiem jakbym sobie bez ciebie poradziła. Do zobaczenia niedługo?

- Jasne, do zobaczenia, Melka. 

A/N 

Miałam to napisane, więc dlaczego by nie wrzucić? 

Zawiesiłam wszystkie swoje prace, nie wiem kiedy wracam, ale zapraszam na wszystko inne co pisze :) 

* - Univeristy of Sydney 

Neighbor || M.CWhere stories live. Discover now