-Chan, jak myślisz, która będzie lepsza? - spytałem się chłopaka trzymając dwie koszule w rękach. - Osobiście uważam, że lepiej byłoby mi w tej granatowej, ale na dziś może jednak czarna?- przygryzłem wargę ze zdenerwowania.
-Moim zdaniem najlepiej wyglądasz bez żadnych ubrań, ale skoro gdzieś się wybierasz to może ta czarna... - przerwał na chwilę. - ,ale moment. Gdzie się w ogóle wybierasz?
- Po pierwsze to jesteś idiotą,a po drugie idę na lunch z Taeminem. W pierwszej chwili miał iść z Jonginem, ale coś mu wypadło więc zgłosiłem się na to by potowarzyszyć mu podczas jedzenia. - zaśmiałem się na własne stwierdzenie.
- Z Taeminem powiadasz... Bardzo śmieszne, nigdzie nie idziesz Byun. - Chanyeol warknął przez zęby.
- A to niby czemu?! To tylko obiad z przyjacielem, a nie cholerna randka! - rzuciłem obiema koszulami o łóżko.
- Nie obchodzi mnie to co jest, ale dopóki się nie zgodzę nigdzie nie wyjdziesz, jasne?!
- Nie jesteś moją matką żebyś mówił mi co mam robić! Park pomyśl czasem nad tym co mówisz! Nie możesz robić mi aresztów domowych za każdym razem gdy chcę wyjść gdziekolwiek z kimkolwiek no chyba, że tą osobą jesteś ty, ogarnij się w końcu, bo ja mam powoli dość! - wykrzyczałem wszystko co trzymałem w sobie od tak długiego czasu.
-Nie jestem twoją matką, owszem, ale jestem twoim hm...narzeczonym, zapomniałeś? - mówiąc to pokazał ręką na pierścionek, który od niego dostałem. - Mogę robić ci "areszty" jak to uznałeś choć moim zdaniem wyolbrzymiasz to, bo od półtora roku należysz do mnie i tylko do mnie.
-Chanyeol nie jestem jakąś głupią rzeczą, którą możesz sobie przywłaszczyć! Jestem człowiekiem i potrzebuję innego towarzystwa niż twoje czy reszty chłopaków. Owszem, jesteś moim narzeczonym, oświadczyłeś mi się, ale to nie czyni cię "moim właścicielem" do cholery! - kończąc swoją odpowiedź szybko wybiegłem z pokoju, by rzucić się ku wyjściu z dormu.
Po drodze spotkałem się ze zdziwionym wzrokiem Krisa i zaniepokojonym Minseoka, który zaraz pobiegł za mną.
Chłopak złapał mnie kiedy chciałem chwycić za klamkę, ale był ode mnie szybszy i zablokował mi drzwi.
-Baekkie co się stało? Słyszałem jakieś krzyki z pokoju twojego i Chanyeola. - nie czekając na moją odpowiedź szybko wziął mnie w swoje ramiona i przytulił mocno.
Łzy, które zbierały mi się pod powiekami znalazły swoje ujście i już po chwili były na bluzce Xiu.
-Tak Minnie, stało się, dużo się stało, ale nie chcę o tym mówić. Nie tu. - powiedziałem cicho i już po chwili byliśmy na zewnątrz. Minseok ciągnął mnie w stronę parku, który znajdował się niedaleko budynku SM.
-Chan. On, on nie był wcześniej taki. - wychlipiałem kiedy siedliśmy na jednej z ławek w cieniu. - Teraz stał się taki zaborczy, nigdzie nie pozwala mi wychodzić bez niego. Robi mi awantury o byle co, jest strasznie zazdrosny o wszystkich, z którymi rozmawiam nie licząc was. Minnie on mi nie ufa. On myśli, że zdradzę go z pierwszym lepszym facetem! - zalałem się łzami i wtuliłem w naszą bułkę.Swoją drogą Xiu był bardzo wygodny do przytulania Chen ma szczęście, że ma takiego chłopaka.
-Cii już Baekkie. Spokojnie. Widzisz, Chanyeol jest zazdrosny , bo boi się . Boi się, że ktoś cię mu zabierze. W końcu, hej. Jesteś ładny, masz talent właściwie do wszystkiego, masz dobre serce. Materiał na chłopaka. Ale to jego kochasz, prawda? Najlepszym dowodem jest ten kawałek srebra na twoim palcu. Jest zaborczy i zazdrosny, ale zauważyłeś, że każdy z nich taki jest? - uśmiechnął się do mnie. - Pamiętasz jak Sehun pieklił się za każdym razem kiedy Lu przytulał się do Sunny? Albo kiedy chciałem iść na spacer z Amber Jongdae chciał przykuć mnie do łóżka.
-Czyli uważasz,że to normalne, że nie pozwolił mi iść na lunch z Taeminem? -podniosłem głowę, by lepiej widzieć roześmianą twarz Minseoka.
-Oczywiście Baek. Niestety musisz to przeboleć, każdy z nas musiał koniec końców. Poczekaj,a w końcu samemu mu przejdzie.Siedzieliśmy na ławce jeszcze przez jakąś godzinę rozmawiając o wszystkim i o niczym, o tym co robili nasi chłopcy albo po prostu siedziałem przytulony o chłopaka.
Gdy byliśmy w trakcie rozmawiania o ostatnim wydarzeniu u "Kaisoo" usłyszałem znajomy głos za moimi plecami.
Chanyeol przyszedł.
-Ekhm, Baekhyun wiem, że rozmawiacie pewnie o bardzo ważnej rzeczy, ale muszę porwać cię na chwilę. - powiedział, ale gdy nie usłyszał żadnej odpowiedzi z mojej strony pociągnął mnie za koszulę tak abym wstał z drewnianej ławki.
-Czego chcesz Park? - odpowiedziałem wzdychając. - Jestem na ciebie zły więc oby to było coś ważnego.
-Jest Baek, jest.Nie wiem jak to się stało, ale już po chwili szliśmy w stronę średniej wielkości altanki, w której stała dwuczęściowa ławka a na niej leżały róże, które układały się w trzy litery "B & CH", a tuż obok nich stał wielki pluszowy miś.
-Park Chanyeol co to jest? - spytałem próbując ukryć rumieniec i uśmiech, który wkradał się na moje usta.
-To w ramach przeprosin za dziś, wczoraj i właściwie za cały ten miesiąc kiedy robiłem awantury.
Baek przepraszam. Wiem, że moje zachowanie cię denerwowało i miałeś dość, ale gdy dziś wybiegłeś z naszego pokoju tak szybko coś mnie trafiło. Postanowiłem, że opanuje swoją zazdrość i dam ci trochę przestrzeni.
Jednak zrozum, że trudno jest patrzeć jak twój wybranek nie daje ci tyle uwagi ile byś tylko chciał, bo chciałbym żeby twoja uwaga była skupiona tylko na mnie. - spuścił zawstydzony głowę.
- Chan ty debilu. - powiedziałem z uśmiechem. - Wiesz, że nie nie musisz być o mnie zazdrosny. Nie mam zamiaru zmienić cię na kogokolwiek innego, bo to ciebie kocham, nikogo innego. Nie martw się o to. - podniosłem jego głowę swoimi dłońmi i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.- Ja ciebie też kocham Baekhyunnie~. - odpowiedział po czym złączył nasze usta w pocałunku. Tęskniłem za takimi momentami. - I masz najpiękniejszy uśmiech na świecie. Uśmiechaj się już zawsze. Dla mnie.
\960 słów\ Dużo miłości! ♥

CZYTASZ
Stay [HunHan]
Teen FictionSehun jest w dwuletnim związku z Luhanem jednak nadal nie przedstawił go swoim rodzicom. Zniecierpliwiona matka Huna zaprasza ich do rodzinnego domu chłopaka, ale po drodze jest jeden problem...lub dwa. A w ogrodzie wisi huśtawka. [Porzucone/Zawies...