Podróż

614 49 17
                                    

                             *ROZDZIAŁ 2*

Czym prędzej pognałem do pokoju by spakować swoje łachmany. Na całe szczęście nie miałem ich za dużo, Więc pakowanie nie było czasochłonne. Pięć minut później zbiegałem juz po schodach Komnaty. Mijałem piętro za piętrem myśląc nad wydarzeniem sprzed chwili.
- Heichou! Heichou! - darłem się przez cały dziedziniec, ale on jakby nie słyszał.- Heichou...
- Musisz się tak drzeć? Czego chcesz..
- Jestem już spakowny i gotowy do wyruszenia, Kapralu.
- I mam ci kurwa klaskać? Pakuj sprzęt na konia, ja zaraz przyjdę.
Przyjemniaczek z niego.. Nie da się ukryć. Ciekawe co poszedł załatwić. Nie mogłem, ciekawość mnie tak zżerała, że poszedłem cichutko za nim..
Boże ale ja jestem idiotą.. Myślałem że kapral (Heichou) przytulił mnie, bo moze cos dla niego znaczę, ale jednak się myliłem, przed wyjazdem każdego z dowódców przytulił na wypadek, gdyby miał nie wrocic.
W tym momencie złapałem na twarzy buraka, a on niestety to zauważył. Podbiegłem do konia, wsiadłem na niego i pogalopowałem do wyjścia nie czekając na kaprala. Pewnie go tym wkurzyłem, ale lepiej oberwać, niż żeby myślał że jego uścisk cos dla mnie znaczył. Bo nie znaczył... Przecież to jest mężczyzna... Facet... W dodatku jaki..
- Czy ty jesteś normalny? Jeszcze nie wyjechaliśmy a ty już mnie wkurzyłeś głupi dzieciaku. Miałeś nie wydawać sobie rozkazów. -opieprzył mnie Levi
- Ale ja tylko podjechałem do bram.. Nic złego przecież nie zrobiłem
- A podglądanie dowódców ? 
Kurde,czyli na 100% wiedział o co mi chodzi.. Mam nadzieje że wyjdę z tego cały.
- Dzieciaku, mój uścisk nic dla Ciebie nie powinien znaczyć, poza dumą.
Po tym zdaniu machnął tylko ręką, żeby dać mi znak do startu. Wyjechaliśmy... Jestem po za murami.. Sam z nim.. Cały się trzęsę ze strachu, boje sie nawet odezwać.. Co najgorsze, on bardzo dobrze wie, że się boję. Cholera...
- Dzieciaku, widzę że zaraz sie zesrasz ze strachu, wyluzuj trochę, dopiero za 3 dni bierzemy się do treningów. Zrozumiano?
- Tak, kapralu !
- Świetnie.

Za 3 dni?! To co my będziemy w dziczy robić przez ten czas... Czemu on jest taki tajemniczy(?). Jedziemy już ładne pare godzin, ja nawet nie wiem gdzie on mnie prowadzi...
- Kapralu... Daleko jeszcze ? Gdzie my w ogóle jedziemy?
- Jeszcze chwile... Mam takie miejsce gdzie rozłożymy namiot.
- A tytani? Nie znajdą nas?
- A czy ty nie powinieneś być gotów na każdą możliwość ?
- Racja, przepraszam.
***
- O, to tutaj. Eren proszę Ciebie, jedź tu niedaleko nazbierać troche drewna.
- Tak jest!
I tak zostałem wysłany sam w las. Super przygoda... No nic, jestem w końcu zwiadowcą i muszę się zachowywać jak zwiadowca, a nie jak tchórz. Aż mi sie przypominają czasy, gdy to z Mikasą jako dzieci chodziliśmy zbierać drewno..
Dobra, chyba tyle wystarczy, pewnie sobie biedak nie radzi, musze mu pomóc..
-  Kapralu... Kapralu? Sam pan to wszystko...
- A co ty dzieciaku myślałeś? W czasie twojej nieobecności, zdążyłem wszystko rozstawić.
Nie mogę w to uwierzyć. Ma takie małe śliczne rączki... Czekaj... Tylko małe. Zdołał sam to wszystko zrobić? Chyba go nie doceniłem.
- Eren, usiądź proszę, chciałbym cię o coś zapytać.
On? I rozmowa? Coś ewidentnie było nie tak. O co może chodzić ?
- Tak jest! O co chce Kapral spytać?
- Masz kogoś? Kogoś kogo kochasz ?
- Eee..
CO? Kogoś kogo kocham? Co z nim..
- No masz czy nie?
- Nie, a pan?
- Też nie. A kiedyś kogoś kochałeś już?
- Nie.. Dlaczego Kapral pyta?
- Tak tylko.. W końcu nic o tobie praktycznie nie wiem.
- A rozumiem.
- Wiesz co? Tutaj mów mi Levi, ale gdy wrócimy do "domu" to wracasz do formy kapral. Jasne?
- Jasne
Dziwne.. Levi .. Słodko.. Ehh No co? Słodko tak czy siak.. Zbliżała się godzina 22.. Czas się myć.
- Levi, gdzie mogę iść się umyć ?
- Chodź zaprowadzę Ciebie, sam tez się umyje.
- Co, znaczy, jak to? W tedy kiedy ja sie pójdę myć?
- A co ty przepraszam męskiego przyrodzenia nigdy nie widziałeś? Może ty baba jesteś..-powiedział Levi drwiącym głosem
- Widziałem.. Ale ... Nic już
Dziwne.. Chce iść się myć? Ze mną? Chociaż w sumie.. Co ja mam w głowie przecież osobno nie będziemy chodzić bo to by paranoja była. Oboje jesteśmy facetami i mamy to samo.. Luz..
- Nie bój żaby młody, jeziorko jest duże
- Nie boje się.
Gdy doszliśmy na miejsce, pośpiesznie zacząłem ściągać ciuchy. Najpierw koszulkę, z białej robiła się szara, więc trzeba będzie ją przeprać. Pózniej rozwiązałem "pasek" (wyglądał mniej więcej tak, że był to kawał sznura), następnie poleciały bokserki. Szybko wbiegłem zaczerwieniony do jeziorka, choć woda prawe odmroziła mi jajka.
- Hah, jak na taki szkielet to plecy masz umięśnione młody.
Usłyszałem głos kaprala.. Levi'ego znaczy.. Obejrzałem się, i ujrzałem pół nagą męską sylwetkę... Jezu jakie on miał mięśnie.. A jakie tatuaże.. Powoli sciągał spodnie, dobrze się bawiąc moim kosztem, widział ze jestem czerwony. Nie mogłem oderwać od niego wzroku.. Nawet jak zdejmował bokserki.. Jak na jego wzrost, przyrodzenie miał bardzo przyzwoite.
- Co młody się tak patrzysz, zakochałeś się? -znów sobie drwił.-
- Nie skąd, ja poprostu...
- Dobra dobra nie tłumacz się.
Podszedł do mnie, calusieńki nagi.. I znów przytulił. Nasze ciała były bardzo blisko siebie.. Co się ze mną dzieje.. Myślałem ze tylko przy kobiecie mogę się tak czuć... Jednak nie.. Jest słodki.
- Kapral słodko tak wygląda..
Nie wierze w siebie.. Powiedziałem to na głos
- Że co?
- Nic.. Przepraszam.
- Nie przepraszaj mnie, też słodko wyglądasz.
No i po tym zdaniu moja armia wstała, a ja mimo że w wodzie, to paliłem się ze wstydu.
***
Godzina 23. Wróciliśmy do naszego namiotu, po całej drodze milczenia, wreszcie z siebie to wydusiłem.
- Czemu taki jesteś?
- Taki to znaczy jaki?
- Przy mnie.. Jesteś jakby delikatny.. Nawet da sie zauważyć nie widoczny uśmiech... A przy innych jestes takim zimnym skurwielem.
- A co Ciebie to tak interesuję?
- Czemu unikasz odpowiedzi?
- Nie unikam, dziwnie się czuję w twojej obecności.
- Dziwnie? To znaczy jak.
- Dobrze, Bardzo dobrze.
Tymi słowami zakończyliśmy dyskusję. Cały czas się zastanawiam dlaczego mamy jeden wspólny namiot.. Eh, jak mnie uspokaja ten szum drzew. Chciałbym zostać tu dłużej niż 10 dni. Z Levim .....
          Koniec rozdziału 2.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej Cześć! Jeśli to czytacie to znaczy, że przetrwaliście rozdział 2! Bardzo dziękuję za wyświetlenia, gwiazdki, komentarze, i wszystko! Chcę podziękować Oliwce która pomogła mi stylistycznie! W komentarzu wpiszcie czy byście chcieli może coś od strony Levisia, a tym czasem do zobaczenia w rozdziale 3 moje miśki! ❤️ >.< ❤️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 03, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ereri ~ TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz