-Ludzie! Ruszcie dupska! Cholera, spóźnimy się!
-Wyluzuj, stary. Nawet jeśli to nic się nie stanie, tak? - Powiedział Hemmo.
-Stanie! Ja pierdole! Człowieku patrz jak chodzisz! - Krzyknął odpychając kolorowowłosego chłopaka i dalej przeciskał się przez tłum.
Chłopak zatrzymał się i zaczął w panice obmacywać chodnik dookoła.
-Kurwa, kurwa, kurwa! Kurwa, tylko nie to! - Powiedział gorączkowo nieznajomy.
-Calum, dupku! Zaczekaj! - krzyknął blondyn.
-Wal się, Hemmings!
-Byle nie z tobą, Hood. - Odkrzyknął i pokazał przyjacielowi trzeci palec zarówno od prawej jak i od lewej.
- Coś się stało? - Zapytał chłopaka, którego popchnął Calum. - Mogę Ci jakoś pomóc?
-Ja-aa.. U-upuściłem te-telefon i s-smycz. M-m-muszą gdzieś tutaj leżeć. - Powiedział i na nowo zaczął badać rękoma chodnik wokół siebie, lecz jakby specjalnie omijał miejsce na którym leżał, prawdopodobnie, jego telefon.
-Stary, tu przecież leży. - Podniósł z ziemi komórkę i podał kolorowo-włosemu chłopakowi.
-Yyy, gdzie? - Zaczął dokładniej obmacywać teren.
-No tutaj. - Rozbawiony, pomachał mu telefonem przed twarzą, lecz chłopak nadal kucał w poszukiwaniu swojej zguby. - Czy.. Czy ty ...- Zastanawiał się jak dobrać słowa. - Czy ty nie widzisz?
-Umm.. Nie bardzo. - Powiedział tamten nerwowo drapiąc się po karku.
-O matko, przepraszam... Proszę, tutaj. - Powiedział biorąc dłoń chłopaka i wciskając mu w nią telefon. Nieznajomy miał zaskakująco zimne dłonie, biorąc pod uwagę, że w Kalifornii był środek lata, lecz mimo to blondyna przeszły przyjemne ciarki. Coś przeskoczyło między ich dłońmi. Lukowi zaczynał podobać się ten kontakt, kiedy tamten zabrał dłoń. Hemmings jakby przebudzony z transu uświadomił sobie, że odrooobinkę za długo ściskał rękę nastolatka... Mimo to, na szybko szukał pretekstu, aby jeszcze raz go dotknąć.
-Luke Robert Hemmings. - Przedstawił się wyciągając dłoń.
-Jakże oficjalnie. - Zaśmiał się tamten. - A więc: Michael Gordon Clifford. - Powiedział z udawaną powagą i niezdarnie wyciągnął rękę do nowego znajomego. Luke szybko złączył ich dłonie, aby Michael nie czuł się zakłopotany, lecz tym razem opamiętał się i po chwili puścił rękę chłopaka.
-Przepraszam Cię za mojego kolegę-dupka. Spieszy się na spotkanie z dziewczyną i jeśli się z spóźni to nie chciałbym być w jego skórze. - Powiedział Hemmo pół żartem, pół serio.
-Rozumiem.- Zaśmiał się. - Czy mógłbym mieć do ciebie prośbę? - Zapytał zakłopotany Clifford. Musiał znaleźć Spikey'a, a jednocześnie chciał jak najdłużej zatrzymać przy sobie nowo poznanego chłopca. Znali się niecałe dziesięć minut, ale Michael wiedział, że niestety nie wiele ludzi zatrzymałoby się, aby pomóc dziwakowi z kolorowymi włosami, więc Luke musiał być kimś wartościowym.
-Jasne, stary!
-Chyba,że Ci się spieszy... Ty też możesz być umówiony na spotkanie z dziewczyną... Jeśli chcesz iść to idź. - Powiedział, ciągle mając nadzieję, że Hemmings z nim zostanie.
-Jestem gejem stary, więc raczej nie umawiam się z dziewczynami. -Powiedział Luke swobodnie, nie mając pojęcia jak swoim wyznaniem ucieszył Clifforda.
CZYTASZ
Pizza with orange by the ocean • muke • 5sos •
FanfictionMichael jest niewidomy, nie ma nikogo. Poniżający go brat oraz ojciec zatruwają chłopakowi, już i tak nędzne, życie. Czy blond-chłopak, którego przypadkowo spotkał na ulicy może być jego lekarstwem? Luke jest z dobrego domu, ma dużo przyjaciół i lu...