oficjalna prezentacja

45 5 1
                                    

Byłam w tej chwili kimś w rodzaju opiekunki domu, tak myślę... Miałam chronić rodzinę przed innymi "dziećmi nocy". Jak na razie nie miałam zbyt wiele do roboty. Głównie się nudziłam albo rozpaczałam nad tym, co mnie spotkało.
Sytuacja zmieniła się któregoś gwiaździstego wieczoru, gdy pewien mężczyzna zapukał do drzwi. Mama, zdziwiona kto o tak późnej porze może zakłócać nasz spokój, otworzyła drzwi. Na widok przystojnego mężczyzny zmieniła nastawienie. Na jej nieszczęście, mężczyzna chciał rozmawiać ze mną.
Rozpoznałam go jako jednego ze świty Armanda. Mówił, że Armand pragnąłby w końcu mnie poznać i zaprasza mnie do siebie, właśnie teraz. Nie byłam na to gotowa. Wiedziałam, że to nieuniknione, bo mieszkamy w tej samej klatce, co, swoją drogą, musiało być trudne dla władcy wampirów. Jednak panicznie się tego bałam.
- Proszę o wybaczenie, ale nie jestem obecnie w stanie spotkać się z panem Armandem. Byłabym wdzięczna, gdyby dał mi jeszcze kilka dni czasu.
- Spodziewał się takiej odpowiedzi i oznajmił, że daje Ci 3 dni. - powiedział to tak, jakby sądził, że sprzeciwianie się woli Armanda jest głupotą nie większą niż zgadzanie się na takie zachowanie
- Proszę, podziękuj mu w moim imieniu za tę szczodrość.
Skinął głową i odszedł, a ja zostałam sama ze swymi obawami.
Mama próbowała mnie wypytać, o czym rozmawialiśmy, jednak udałam zmęczoną i zamknęłam się w swoim pokoju.
Minęły trzy dni. W tym czasie zdążyłam kupić sobie coś skromnego, ale eleganckiego na spotkanie z Armandem. Chciałam też iść do fryzjera i kosmetyczki, ale wszystkie salony są zamknięte po 21.
 Gdy wracałam z wieczornego spaceru, nie byłam ani odrobinę bardziej gotowa na to spotkanie, niż trzy dni wcześniej. Postanowiłam jednak, że nie będę się narażać na jego gniew i pójdę tam tak, czy inaczej.
Armand jednak postanowił wyjść mi naprzeciw. Gdy weszłam do mieszkania, zastałam go z moją mamą. On w garniturze, z rozpuszczonymi długimi czarnymi włosami patrzył w moją stronę z uśmiechem. Mama ubrana dosyć luźno zdawała się nie spostrzec mojego powrotu i patrzyła na niego oczarowana.
"Całe szczęście, że mam na sobie ubranie, w którym miałam do niego iść."
- Dobry wieczór - przywitałam się.
Mama wreszcie zorientowała się, że już wróciłam.
- Witaj, skarbie. Pan przyszedł pożyczyć trochę cukru.
Mężczyzna siedział i cały czas mnie obserwował. Oczy miał dziwnie znajome. Czekoladowe, jak wampir, który mnie przemienił...
- Ach tak? - spytałam z udawanym zainteresowaniem. "Tak naprawdę przyszedł dopilnować, żebym pojawiła się na spotkaniu."
- Pani wybaczy - rzekł czarnowłosy, podnosząc się - nie miałem okazji wcześniej się przedstawić. Armand - wysunął dłoń w moją stronę. A mnie zamurowało, gdyż Armand przemówił do mnie głosem wampira, który mnie przemienił.

--------
Będę wdzięczna za każdą gwiazdkę lub komentarz pod rozdziałem :) to naprawdę motywuje :)

Armand.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz