e a s y b o y

1K 55 31
                                    


Jestem wściekły. Na wszystko. Na pogodę. Na nich. Na to, do czego doszło. Jestem naprawdę wściekły.

Nie powinienem się na to decydować. Nie mam pojęcia, co mnie do tego podkusiło. Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś w tym stylu.

To nie moja wina, że doszło do takiego zakończenia. To oni. To on. Mogliśmy dalej udawać, dalej w tym trwać. Przecież nie robiłem niczego złego. Nikt przez to nie cierpiał. Nie to, co teraz.

Są na mnie źli. Ja jestem wściekły. Nie chcę tam wracać, ale pozostanie tutaj też nie jest mi na rękę. Jest zbyt zimno. Dawno nie byłem na żadnej wyprawie. Odzwyczaiłem się od zmian pogody.

Wracam do namiotu, którego materiał ulega naporowi górskiego wiatru. Wchodzę do śpiwora, mając nadzieję, że nie przeziębię się od chłodu i bez problemu prześpię nadchodzącą noc. Później albo tutaj zostanę, przyzwyczajając się do zimna, albo poszukam innego miejsca, w którym mogę zamieszkać.

To już drugi dzień, odkąd odkryto moje intencje i zwyzywano. Nie widziałem innego wyjścia niż szybkie spakowanie rzeczy i wyjechanie z miasta. Miałem ich wszystkich dość.

Zdenerwowany zaciskam powieki, by móc zasnąć i odsunąć wszystkie nowopowstałe problemy. Nie czuję ulgi, nie jestem senny. Chce mi się płakać. Moja reputacja legła w gruzach. Będą mnie postrzegać jako manipulatora, wyzyskiwacza, może gorzej.

Jestem wściekły, a zamiast dalej próbować odsunąć od siebie gromadzącą się we mnie negatywność, postanawiam przypomnieć sobie wszystko po kolei, aby zrozumieć, dlaczego właściwie się na to zdecydowałem.

Było upalne lato, jak zwykle zresztą. Ktoś, nie pamiętam już kto, zorganizował basenowe przyjęcie. Zaproszono mnie, jeszcze wtedy byłem mile widziany wśród ludzi. Poszedłem, dlaczego nie. Musiałem dbać o popularność, piąć się w górę, pokazać, że warto się ze mną zadawać. Potrzebowałem tego, nie dałbym rady żyć jak niektórzy, trwając w cieniu, niczym się nie wyróżniając. Jeśli teraz będę do tego zmuszony z ich winy, nie wiem, co zrobię.

Przesadziłem z popisywaniem się, zawsze miałem do tego skłonności. Popłynąłem za daleko, chociaż wydawało mi się, że umiem dobrze pływać, nie wiem, co wtedy poszło nie tak. Zacząłem się topić. Więcej z mojego pobytu w wodzie nie pamiętam. Później znajdowałem się już na piasku, kaszląc, a nade mną pochylał się on...

Tego dnia był tam ratownikiem.

Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że większość osób skupia swój wzrok na mojej osobie. Normalnie nie miałbym z tym problemu, tym jednak razem chciałem dokładniej poznać przyczynę.

Uratował mi życie. Jako ratownik, w końcu to było jego zadanie, ale zrobił to w ten kontrowersyjny sposób. Sztuczne oddychanie.

Nie przepadałem za nim, ale po tym wszystkim, kiedy widownia wróciła do swoich zajęć, zaproponował mi, abyśmy poszli się czegoś napić. Nie odmówiłem, w końcu to on stawiał, a ja uwielbiałem dostawać za darmo rzeczy. Teraz wiem, że trudno o coś bez zapłaty.

Porozmawialiśmy chwilę, o pogodzie, ludziach, jego pracy, mojej osobie, o tym jak się czuję... Zauważyłem, że zmienił kolor włosów. Zapytałem o powód, lecz ten nie udzielił mi jasnej odpowiedzi, takiej, jakiej oczekiwałem, lecz powiedział, że to tylko na kilka dni. Słuchałem go, czekając, aż rozmowa znowu wróci na mój temat, lecz niedługo potem Taric musiał wrócić do pracy, skończyła mu się przerwa.

Spędziliśmy razem mniej niż godzinę. Odszedł. Nie przejąłem się tym zbytnio, bo przebywałem z nim z czystej grzeczności, no może jeszcze z powodu darmowego napoju.

Easy Boy  || Taric x EzrealOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz