Podjeżdżając pod dom Eleny, uśmiech sam wpełzł mi na buzię.
-Hej kochana!-powiedziałam uśmiechając się do dziewczyny i całując ją w policzek.
-Hej!- odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.
Nie chciałam tak szybko zaczynać rozmowy na temat tego, że powinna już się pozbierać po stracie rodziców.
-Jak się czujesz?-zapytała i ruszyłam samochodem.
-Dobrze, dziękuje.-odpowiedziała i wyjrzała za okno.- A ty jak się dzisiaj czujesz? Nowe miasto, nowa szkoła, nowi znajomi?
-Pozytywnie.-odpowiedziałam krótko.-Elena, możemy szczerze porozmawiać?
-Nie chcę rozmawiać o tym, że powinnam normalnie zacząć żyć, że powinnam zapomnieć.
-Ja po prostu się o ciebie martwię.
-Ale nie masz o co się martwić. Wszystko jest okay.- zapewniła mnie sowim uśmiechem.
Odwzajemniłam go.
-Dobra, a teraz jak dalej dojechać, bo tutaj już jestem w czarnej dupie.-powiedziałam i na twarzy przyjaciółki zagościł nareszcie szczery uśmiech.
Wskazała mi odpowiednią drogę i po kilku minutach byłyśmy na miejscu.
Z auta wyszłyśmy radosne i rozgadane. Dużo miałyśmy sobie do opowiedzenia.
-Bella! Elena!- do moich uszu doszedł znajomy i wesoły głos.
-Caroline! Bonnie!-wykrzyknęłyśmy razem.
Szybko znalazłyśmy się w szczelnym uścisku.
-Jak dobrze znów was widzieć!!- powiedziałam do dziewczyn.- Całe lato mieszkam tutaj, zwami się ani razu nie widziałam.
-Wakacje z rodzinką..Nigdy więcej wakacji na wsi, dojenia krów, mycia świń.-mówiła Bonnie z miną, jakby dostała wyrok śmierci.
-Angażowanie się w różne akcje dobroczynne. Obowiązek córki pani Szeryf.- powiedziała blondynka. Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-A jak ty się czujesz Eleno?- zapytała brunetka.
-Dobrze, dziękuję.-odpowiedziała znów z tym nieszczerym uśmiechem.
-Dobra, laski. Mam dla was nowinkę.- zaczęła mówić Caroline.- Dziś rano, zanim się tutaj spotkałyśmy, widziałam pewnego przystojnego chłopaka. Wchodził do sekretariatu, więc jest nowy. Chodźcie jeszcze, może tam będzie.- pociągnęła nas blondynka.
Wszystkie zgodnie poszłyśmy za nią. Na szczęście, nie musiałam już nic załatwiać, bo wszystkie formalności załatwione zostały w wakacje. Teraz w pełni mogę się cieszyć nową szkołą, klasa.
-Jeszcze tam jest.-pokazała palcem.
Naszym oczom ukazał się wysoki, szczupły chłopak, który właśnie zmierzał w naszą stronę. Teraz w pełni mogłam przyjrzeć się jego twarzy. Brązowe włosy, zielone oczy, wyraziste rysy.
-Hej wam.- powiedział uśmiechając się oraz ukazując swoje dołeczki.
-Hej. Jestem Caroline.-jako pierwsza do odpowiedzi wyrwała się blondyna. No tak.Ta najodważniejsza.
Tajemniczy chłopak nic nie odpowiedział, tylko odszedł.
-Widzisz Carol, w każdej sytuacji odstraszysz chłopaka.- powiedziała Bon i wybuchnęła śmiechem.
-Pff, jeszcze zobaczycie.-powiedziała i poszła w kierunku swojej szafki. Za nią ruszyła Bonnie.
Razem z Eleną wybuchnęłyśmy śmiechem. Wyraz twarzy Eleny mówiła, że jest wesoła ale oczy pokazywały całą prawdę. Bo to właśnie oczy są największym źródłem człowieka i to z nich zawsze najwięcej potrafię wyczytać.
CZYTASZ
Miłość, nienawiść. Dzieli je taka cienka linia.
FanficMystic Falls. Miasto tajemniczości, w którym każda chwila twojego życia może być tą jedną nie powtarzalną. Chwila w której, twoje życie może się wywrócić do góry nogami. Przekraczając "progi" tego miasta, nie myślałam że moje życie ulegnie diametral...