Rozdział 2.

10 1 4
                                    

Marco skończył swoją rundkę biegu i wracał już do mieszkania. Szedł obok sklepu spożywczego, kiedy to spostrzegł przed sobą mężczyznę ubranego w czarne spodnie dżinsowe i tego samego koloru bluzę dresową. Ręce trzymał w kieszeniach.

"Nie jest mu gorąco?"-pomyślał.

Szedł dalej ani myśląc się zatrzymywać, ale  kiedy mijali się z mężczyzną szepnął on:

-Memoria pozdrawia.

Marco szybko się odwrócił ale zobaczył mężczyznę 5 metrów dalej...

"Pewnie rozmawiał przez słuchawkę z kimś"-wytłumaczył sobie w myślach.

Marco przyśpieszył krok. Raz w prawo i 300 metrów dalej w lewo. Jeszcze wzdłuż ulicy i jest u siebie.

Podszedł do drzwi wyciągnął klucze. Strzelisty dźwięk otworzył drzwi. Marco pchnął je do środka i wszedł.

-Jestem już!-krzyknął wchodząc.

Przez głowę przemknęła mu myśl, czy oni przypadkiem nie śpią jeszcze. Jednakże wątpliwości zostały rozwiane kiedy spojrzał na zegar. 11:05.

Nie usłyszał jednak odpowiedzi. Ściągnął buty i poszedł do kuchni. Nikogo nie było.

"Czyżby jednak jeszcze spali?"

Na lodówce wisiała kartka z napisaną odręcznie wiadomością.

Wyszliśmy, o 12 wrócimy
Clarisse i Tom

Po przeczytaniu wiadomości Marco poszedł pod prysznic. Zrzucił z siebie przepoconą koszulkę i spodenki, ściągnął bieliznę i wszedł pod prysznic. Zimne krople wody zaczęły spływać  po jego ciele. Od głowy, po twarzy i karku na szyję i ramiona, dalej po torsie, rękach i plecach na dłonie i biodra aż na końcu spłynęły po nogach okalając kolana i spoczęły na stopach. Marco poczuł przyjemny dreszcz rozchodzący się od karku przez ramiona aż po koniuszki palców. Stał tak chwilę.

"Ciekawe jak się babcia trzyma?"-pomyślał.

Schylił głowę patrząc na swoje stopy. Obraz wydawał mu się jakoś rozmyty. Zamrugał kilka razy. Kontury stóp i nóg coraz bardziej się rozmywały. Marco próbował wyostrzyć obraz mrużąc oczy, ale jedyne co osiągnął to traumę.

-Kurwa...-syknął.-Znowu się zaczyna. Może zamiast o babcię, powinienem się martwić o siebie.

Chłopak oparł się o ścianę kabiny. Woda nie przestawała płynąć, ale on już jej nie czuł. Jedyne co teraz odczuwał to strach i obrzydzenie. Widział i czuł jak spod paznokci wypełzają mu glizdy i inne paskudztwa. Czuł je. Mimo że wiedział, że ich tam nie ma... czuł ból kiedy rozrywały mu skórę pod paznokciami. 

"Ja pierdole"

Wokół była ciemność. Brązowowłosy słyszał udręczone szepty w głowie. Tym razem było ich więcej niż zwykle.

"To się skończy. Muszę czekać. To się skończy. To się skończy. To się skończy. Muszę czekać"-powtarzał sobie.

Jeden udręczony głos wyrywa się ponad inne.

-Zostawiłeś nas!-ryknął gardłowym tonem.-On nas zostawił!-inne głosy ucichły.-Nie pomógł w potrzebie! Odtrącił swych braci!

Marco chciał wrzeszczeć ale słowa ugrzęzły mu w gardle.

-Chciał się nas pozbyć! Jedyna która okazała nam miłosierdzie to MEMORIA!-Na dźwięk ostatniego słowa tłum szeptów ryknął jak na wiwat.

Marco nagle przypomniał sobie co powiedział ten na czarno ubrany mężczyzna... "Memoria pozdrawia"

-To się skończy. To się skończy. To się skończy!-Powtarzał.

Szybszy od chmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz