W piętrowym domu przy Riverattle w sobotni poranek William dopijał swoją kawę, a jego żona Emma krzątała się w kuchni.

-Ja już wychodzę- rzekł William wstając od stołu.

-Mamy do zapłaty rachunki- powiedziała Emma z lekkim wyrzutem.

Podeszła do męża i położyła mu ręce na ramiona, a on objął ją w talii i odparł:

-Wiem kochanie.

Pocałowali się, po czym William ubrał kurtkę i wyszedł. Na dworze było zimno. Włożył skrzynkę z narzędziami na tylne siedzenie swojego minivana i odjechał. William był z zawodu hydraulikiem, ale nie dostawał wielu zleceń po mimo ogłoszenia w gazecie.

Gdy dojeżdżał na miejsce, w którym, jak mu powiedziano, miał zająć się cieknącym kranem, zaczął padać deszcz.

Wysiadł z samochodu, zabrał ze sobą skrzynkę i ruszył w kierunku drzwi. Otworzyła mu bardzo szczupła i blada kobieta z cieniami pod oczami. Wyglądała na bardzo zmęczoną. Uśmiechnęła się do Williama, ale wyglądała tak, jakby ten ruch sprawiał jej ból.

-Proszę wejść- wypowiedziała przez spierzchnięte usta

Weszli do przedsionka, w którym jedynym źródłem światła była żarówka zwisająca z sufitu.

-Nazywam się William Raymond i jestem hydraulikiem.

-Tak wiem. Ja jestem Samanta Burke. Rozmawiałam z panem przez telefon.

Kobieta zaprowadziła Wiliama do kuchni.

-Może napije się pan lemoniady?- zaproponowała Samanta- mogę pana też poczęstować jabłecznikiem.

-Nie, dziękuję. Czym mam się zająć?

-Zaraz panu pokarzę.

Gdy przechodzili przez korytarz z za zamkniętych drzwi dobiegł dziecięcy głos:

-Mamusiu mogę się pobawić?

Kobieta przystanęła na chwilę i lekko zmieszana odparła:

-Nie teraz skarbie.

Pomieszczenie dalej była niewielka łazienka do której weszli.

-To tutaj jest kapiący kran- oznajmiła Samanta

-Wygląda na to, że coś się poluzowało. Zaraz się tym zajmę- powiedział William i zaczął szukać odpowiedniego klucza.

-Lubi pan swoją pracę?- zagadnęła kobieta opierając się o futrynę drzwi.

-Szczerze to nie. Zostałem hydraulikiem, bo mój ojciec nim był, a rodzinę trzeba utrzymać.

-Rodzinę...- wymamrotała.

-Żonę i kilkuletniego syna-William wyciągnął zdjęcie i podał je kobiecie- To on. Ma na imię Ethan.

Kobieta wpatrywała się w zdjęcie i wyglądała na przygnębioną.

-Mamusiu! Daj mi się pobawić!- znowu usłyszeli wołanie, ale tym razem bardziej nerwowe, a po chwili walenie w drzwi.

Kobieta na chwilę znieruchomiała.

-Może pójdzie pani do dziecka- zaproponował mężczyzna.

-Proszę stąd iść!- krzyknęła kobieta i oddała zdjęcie Williamowi

-Nie skończyłem jeszcze pracy- zaprotestował.

Walenie w drzwi było co raz bardziej donośne.

-Wynoś się stąd! W tej chwili!- krzyknęła kobieta.

-MAMO! JA CHCĘ SIĘ POBAWIĆ!

Tym razem to nie był głos dziecka.

-Bo wezwę policję!- wrzasnęła.

William zdezorientowany wyszedł z domu klientki.

-Jakaś nienormalna- mruknął do siebie w drodze do samochodu.

Zasiadł za kierownicą i już miał odjeżdżać, kiedy przypomniał sobie, że zostawił narzędzia w jej domu. Pukał i dzwonił kilka razy dzwonkiem, ale nikt mu nie otworzył. Chwycił za klamkę i okazało się, że drzwi nie były zamknięte. Wołał, ale nikt mu nie odpowiedział, a w domu panowała głucha cisza. Wszedł do kuchni i zastał tam ową kobietę, a raczej to, co z niej zostało. Ciało Samanty leżało rozszarpane w kałuży krwi. W wszystko było zniszczone. Podarte zasłony, stół i krzesła powywracane. Trudno było uwierzyć, że to wszystko stało się, kiedy William zdążył tylko pójść do samochodu i wrócić. Mężczyzna zaraz zadzwonił na policję.

Jeden z funkcjonariuszy, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, był przyjacielem Williama.

Policjanci dokładnie zbadali miejsce zbrodni i przesłuchali oszołomionego mężczyznę. Opowiedział im wszystko od momentu kiedy wyjechał spod domu, aż do tego, jak odkrył ciało.

-Czy w domu był tylko pan i pani Samanta- zapytał jeden z przesłuchujących.

Wiliam nie wiedział, jak mógł o tym zapomnieć.

-Właściwie to nie- zawahał się na chwilę- w domu było jeszcze dziecko

-Dziecko?- powtórzył policjant niedowierzająco.

-Tak. W tym pokoju.

Wiliam wskazał na drzwi z których wcześniej dobiegało wołanie. Były wydrapane po stronie, na której znajduje się zamek. Funkcjonariusz pchnął je lekko, a ona same się otworzyły. W ścianie były dwie obręcze na których były zaczepione rozerwane łańcuchy. Po całym pomieszczeniu porozrzucane były ludzkie kości.

-Koniec przesłuchania. Wyprowadźcie go- rozkazał dwóm policjantom stojącym na korytarzu, a kolejne polecenie wydał już do krótkofalówki-przyślijcie kolejną ekipę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 14, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OfiaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz