Zuzanna przekręciła się w swoim łóżku, usilnie starając się zakryć dłonią twarz przed jasnymi promieniami. Letnie słońce usilnie raziło ją w oczy, zmuszając ją do zmrużenia ich. Po chwili przyzwyczajania się do światła, dziewczyna ostrożnie uchyliła powieki. Odgarnęła niesforne kosmyki rudych włosów opadających jej na twarz i mozolnie podniosła się do siadu. ,,To już dziś!'' Ta myśl natychmiast ją rozbudziła. To właśnie tego dnia miała wyjechać na swoją pierwszą kwaterkę. Gdy kilka miesięcy wcześniej jej drużynowa powiadomiła ją o konieczności wysłania jednej osoby z drużyny na przedwczesny wyjazd na obóz, od razu się zgodziła. Już od początku swojej harcerskiej kariery, w piątej klasie podstawówki, marzyła o tym aby pojechać do całkowicie nie zbadanego jeszcze lasu. I wreszcie nastał dzień jej wyjazdu, sama myśl o tym wypełniała ją szczęściem. Wypchany plecak już od tygodnia stał przygotowany koło sosnowych drzwi a torba z suchym prowiantem już dwa dni zajmowała mały blat w kuchni, utrudniając domownikom przygotowywanie posiłków. Zuza skopała z siebie miętowy koc, który cicho opadł na podłogę. Opuściła nogi na podłogę i powoli wstała. Wolnym krokiem skierowała się w kierunku drzwi do łazienki na korytarzu, chwytając po drodze swoje czarne okulary bez których widziała tylko rozmazane kontury świata. Gdy zamknęła za sobą drzwi podeszła do małej umywalki, odkręciła kurek uwalniając strumień zimnej wody i nabrała odrobinę cieczy w złożone dłonie. Obmyła sobie twarz i spojrzała w lustro wiszące nad zlewem. Jak zwykle z powierzchni tafli spoglądała na nią ta sama postać szesnastolatki. Jej marchewkowe włosy sterczały we wszystkie strony, tworząc majestatyczną burzę; zgrabny zadarty nos dziewczyny pokrywały tysiące malutkich piegów a oliwkowe oczy oceniały krytycznie jej wygląd spod przymkniętych powiek. ,,Nic nadzwyczajnego'' pomyślała i chwyciła szczotkę leżącą na półce. Wzięła się za rozczesywanie swojej skołtunionej czupryny. Kiedy doprowadziła ją do ładu wróciła z powrotem do swojej sypialni. Otworzyła drzwi szafy. Na dworze słońce nieśmiało wyglądało zza chmur a lekki wietrzyk tworzył obietnicę ciepłego dnia bez większych upałów. Zwracając na to uwagę Zuza zdecydowała się na ubranie luźnej czarnej koszulki na ramiączka oraz krótkich dżinsowych spodenek. Po namyśle narzuciła na siebie również swoją ulubioną czerwoną koszulę w kratę. ,, Może być'' pomyślała i zaczęła niedbale splatać swoje włosy w dwa długie warkocze. Kiedy fryzura była gotowa Zuzia i włożyła złożony dres, który służył jej za piżamę, do szafy. ,,Zuzik!''- rozległ się krzyk z kuchni -,,Słonko choć na śniadanie. Jest już dziewiąta, niedługo wychodzimy.'' To jej mama, zapewne już od dawna siedział z kubkiem gorącej kawy i przygotowywała jej śniadanie, zawsze wcześnie wstawała. ,, Idę'' odkrzyknęła i wybiegła z pokoju. Kiedy znalazła się w kuchni już od wejścia do jej nozdrzy dotarł oszałamiający zapach tostów i świeżo parzonej zielonej herbaty. Przywitała się ze swoją rodzicielką i usiadła do stołu, pod jej nos od razu został podsunięty talerz pełen pachnącego jedzenia i kubek ciepłego płynu, który tak bardzo kochała. Podziękowała i zabrała się za jedzenie. Śniadanie było nieziemskie, kiedy zjadła schowała talerze do zmywarki, i pobiegła znieść swoje rzeczy do holu. W biegu dokładając do plecaka ostatnie niezbędne przedmioty, umyła zęby i pobiegła pożegnać się ze swoja młodszą siostrą Izą. Czteroletnia dziewczynka wciąż smacznie spała w swoim różowym pokoiku. Nastolatka podeszła do niej i potrząsnęła lekko jej ramieniem wybudzając ją. Dziecko od razu rzuciło się na siostrę, zaczęło ją całować po policzkach i przytulać. Po dość długim pożegnaniu z Izą Zuzanna popędziła założyć buty. Kiedy była już całkowicie gotowa do drogi, razem z rodzicami wsiadła do ich toyoty i ruszyli na stację kolejową na której miała odbyć się zbiórka. Droga z Milanówka zajęła im niecałe czterdzieści minut, spędzili ten czas miło gawędząc i wspominając poprzednie wyjazdy. O godzinie jedenastej dotarli na dworzec. Przed wejściem tłoczyli się się ludzie, którzy w pospiechu zmierzali na pociąg. Zuza wysiadła z auta, przytuliła rodziców na pożegnanie, wzięła wszystkie swoje pakunki i spokojnym marszem podążyła na odpowiedni peron. Już z daleka udało jej się rozpoznać znajomą twarz zaprzyjaźnionej komendantki tegorocznego obozu. Wysoka blondynka w wieku około 25 lat machała do niej wesoło, miała na sobie śliczną zieloną sukienkę, natomiast na ramieniu zawieszoną miała jasną materiałową torebkę. Kiedy nastolatka podeszła bliżej udało jej się zobaczyć, że wokoło kobiety stoi kilka innych młodszych harcerek i dwóch harcerzy mniej więcej w jej wieku.
- Witaj Zuziu. Jak wakacje? - Zapytała przyjaźnie komendantka.
- Bardzo dobrze dziękuję. - Odpowiedziała uprzejmie zapytana.
Nie dane im było jednak długo rozmawiać gdyż z głośników rozległ się kobiecy głos.
,,Pociąg z Warszawy do Białego stoku wjeżdża na peron numer 2''
- To wasz, szybko, szybko wstawać. Pamiętajcie, wysiadacie w Zambrowie, tam zamawiacie taksówkę lub jedziecie autostopem do Kwiku. Stamtąd drogą nad jezioro Śniardwy, tam znajdziecie druhnę za was odpowiedzialną, ona powie wam co robić. Jak coś się stanie to dzwońcie. - W tym momencie na peron wjechał pociąg - No już zmykajcie, liczę na was. Czuwaj druhny i druhowie! Powodzenia!
,,Czuwaj'' odpowiedzieliśmy jej chórem i zaczęliśmy wpakowywanie się się do maszyny szukanie naszego przedziału. Po chwili poszukiwań znaleźliśmy go i po włożeniu naszych plecaków na półki usiedliśmy wygodnie na swoich miejscach. Niedługo po tym pociąg ruszył. Zapowiadała się długa podróż.
CZYTASZ
Obozowa miłość
RomanceHistoria o szesnastoletniej harcerce, która na obozie poznaje ciekawego blondyna.