Pożegnanie

40 2 1
                                    


  Pierwszym jej krokiem do zrealizowania planu miało być wyjście z zamku i udanie się do ogrodu. Dalsze działania miały pójść bez większych problemów. W każdym razie tak Amy uważała. Jednak za nim miała to zrobić, musiała dostać pozwolenie od swojej matki. To była jej pierwsza przeszkoda, nie dość, że pierwsza to jeszcze najważniejsza. Jeśli ją puści, uda jej się uciec, jeżeli nie... cały plan pójdzie na marne, a jej marzenie już nigdy się nie spełni. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej ruszyła wdzięcznym krokiem w stronę matki. Po długim upieraniu się, udało jej się dostać zgodę na wyjście do ogrodu. Po raz ostatni spojrzała na matkę wiedząc, że już nigdy jej nie zobaczy. Cicho westchnęła i pomaszerowała w stronę schodów prowadzących na zewnątrz. Pierwszy krok zaliczony, pomyślała z ulgą na twarzy. Gdy znalazła się w ogrodzie od razu ruszyła pędem w stronę stajni, która była nie daleko stąd. Po kliku minutach znalazła się na miejscu. Ruszyła do siodlarni po sprzęt i pognała do swojego ukochanego konia którym był Denis. Dostała go na swoje 10 urodziny. Był to ogier, czystej krwi arabskiej. Cały gniady i idealnie zbudowany. Amy musiała przyznać, że był naprawdę przepiękny. 

  - Tylko mnie nie zawiedź - szepnęła do gniadego wierzchowca, zarzucając na jego grzbiet czaprak a następnie siodło.-  Nie dziś, muszę... muszę stąd uciec, jak najszybciej. 

Dziewczyna starała się robić wszystko jak najciszej aby przypadkiem nikt jej nie usłyszał i nie przyłapał na gorącym uczynku. Gdyby ktoś się dowiedział... Amy nawet nie chciała o tym myśleć. Gdy już założyła uzdę i poprawiła popręg, zdjęła szpilki i pobiegła cichutko na paluszkach po swoją torbę w której było jedzenie, ubrania, broń i inne przydatne rzeczy na podróż. Miała ją już przygotowaną w przeddzień, schowaną tak, aby nikt jej nie dostrzegł. Jak na razie wszystko szło po dobrej myśli. Na razie... i aby tak zostało. Amy energicznym ruchem założyła torbę na ramię i poszła w stronę boksu. Nie tracąc ani chwili wyprowadziła gniadosza na zewnątrz i zwinnie na niego wskoczyła. Teraz tylko jak najszybciej się wydostać, pomyślała. Musi dotrzeć do granicy. Tam daleko, za murami Anguili w końcu będzie wolna, nie będzie obarczona ważnymi sprawami i władzą nad krainą, gdzie będzie musiała odpowiadać za życie wszystkich mieszkańców. Miała dopiero 19 lat i nie miała najmniejszego zamiaru marnować życia siedząc na tronie, otoczona murami zamku i całą gwardią żołnierzy. Amy chciała poznawać świat i  żyć jak normalny człowiek, bez żadnego stresu, bez rozmyślania nad tym co może się stać z jej krainą i ludźmi. 

  Po kilku minutach udało jej się przekroczyć granice zamku tajnym przejściem. Tylko ona je znała, stworzyła to przejście 3 lata temu z myślą o ucieczce. Po raz ostatni odwróciła się za siebie w stronę zamku, marząc aby już nigdy go nie zobaczyć. 

- Przepraszam Matko. - szepnęła w pustą przestrzeń, spięła łydkami konia i cwałem ruszyła na północ.

DeliveranceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz