Część 1

1.7K 27 3
                                    


Jak każdego dnia obudziłem się sam, a Marek już dawno wstał i siedział na kanapie, oglądając telewizję. On chyba nigdy nie śpi, zawsze mnie jedynie denerwuje, ale to tak jak każdy przyjaciel.
Jak zwykle po przebudzeniu wybrałem ubrania, poszedłem z nimi do łazienki, prysznic, ogoliłem się, ubrałem i zrobiłem śniadanie. Zazwyczaj jadłem płatki na mleku, kanapki lub jajecznicę, ale dzisiaj miałem ochotę na naleśniki. Dawno ich nie robiłem, więc oczywistym jest, że musiałem nalać za dużo ciasta, a potem je spalić. Jeden podczas przerzucania na drugą stronę przylepił się do sufitu... Wcale nie było łatwo go odlepić, a plama na suficie i tak została.
Teraz siedzę z moim przyjacielem i oglądam telewizję.
- Jak Ci minął wczoraj dzień? - zapytałem odkładając już pusty talerz na szklany stół, który stał przede mną.
- Normalnie, a Tobie? - odpowiedział nie odrywając wzroku od telewizora.
- Podobnie, tyle że rozmawiałem z moją matką, jak zwykle czepiała się, żebym znalazł normalnych znajomych - powiedziałem.
- Ja nie jestem normalny? - zapytał się odwracając wzrok, patrzył w moją stronę i czekał tak na odpowiedź.
- No jesteś, ale sam nie rozumiem o co się czepia. Spokojnie, ona taka już jest od śmierci ojca, ale... - Moje słowa przerwało mocne uderzenie w głowę.
Obraz zrobił się przez chwilę biały, potem czarny, wahał się tak, aż do momentu gdy zsunąłem się z kanapy. Marek patrzył jak upadam i zerkał na mojego oprawcę. Zamknąłem oczy.
Obudziła mnie zimna posadzka, leżałem w jakiejś wilgotnej i ciemnej piwnicy, prawie nagi. Jedynie slipki i to całe mokre, zasłaniały tą najważniejszą dla faceta część ciała. Chciałem wstać, lecz poczułem, że coś jest przyczepione do mojej kostki, usłyszałem uderzający łańcuch o beton, podczas gdy znowu upadałem na ziemię.
- Co to za dźwięk? - usłyszałem delikatny damski głos dobiegający z wentylacji.
- Obudził się - odpowiedział jej jakiś twardy męski głos, rodem z horrorów.
Moje serce zaczęło mocniej bić, przyspieszyło jeszcze bardziej, gdy usłyszałem nade mną uderzające o podłogę damskie obcasy.
Kroki były coraz głośniejsze, dobiegł mnie znajomy dźwięk - klucz w zamku i po chwili oślepiło mnie jasne światło, dostające moich oczu przez otwierające się właśnie drzwi.
- Wstał - usłyszałem ten głos, jednocześnie straszny i przyjemy dla moich uszu, jak miód z domieszką trutki na szczury. Drzwi się zamknęły, a ja usłyszałem stukot obcasów na schodach.
- Widzę, że przyzwyczaiłeś się do ciemności, bo tak słodko zasłaniałeś się przed światłem. - powiedziała i czekała na odpowiedź. Po chwili postawiła coś na ziemi. - Będziesz tak milczał? Może głodny jesteś?
- Po co tu mnie trzymasz? Kim jesteś? - zapytałem ochrypniętym głosem.
- Oj, zaziębisz się, zaraz przyniosę Ci jakieś ubrania i koc do spania - powiedziała w taki sposób... Jakby się martwiła.
- Odepnij mnie, n-n-nikomu nic nie powiem... P-p-proszę, pozwólcie mi odejść, nikt się o tym nie dowie - wydukałem, a po moich policzkach spływały łzy.
- Jedz, bo mój mąż się zdenerwuje, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie - powiedziała ciepłym matczynym głosem i dobiegł mnie dźwięk jej kroków w przeciwną stronę.
- Proszę! Wypuście mnie! - wykrzyczałem przez łzy.
- Nie krzycz, nikt Cie nie usłyszy - powiedziała spokojnie wychodząc z piwnicy i znowu oślepiając mnie tak jasnym światłem.
Rzuciłem się na jedzenie, nie było żadnej łyżki, żadnego widelca, ale nawet nie zwracałem na to uwagi. Byłem tak głodny, że mięso jadłem jak pies, było nawet dobre, ale nie skupiałem się na smaku. Zupę wypiłem jak ze szklanki. Najadłem się i przesunąłem się pod ścianę, żeby oprzeć się plecami. Czekałem na ubrania które miała mi przynieść. Uświadomiłem sobie, że znam już ten głos, był taki przyjemny. Zdałem sobie także sprawę, że na nic zda się proszenie. Muszę jakoś to przetrwać. Drzwi się otworzyły, usłyszałem znowu te same kroki, ciche nucenie spokojnego i radosnego utworu.
- Już zjadłeś? Musiałeś być głodny... - powiedziała rzucając na mnie jakieś ubrania.
- Jak mam założyć spodnie? - zapytałem zdziwiony.
- Po... Na lewej nogawce masz zamek, żeby ominąć łańcuch, koc połóż pod sobą, nie będzie ci chociaż zimno - odpowiedziała.
- Dlaczego to robicie? - dyszałem zakładając spodnie.
- Spodobałeś mi się, więc dla przyjemności.
- Przyjemności? - zdziwiłem się trochę myśląc, że może nie będzie tak źle. Zawsze marzyłem o takim seksie, żebym był w roli niewolnika, a kobieta "mojej Pani".
- Nie takiej o jakiej pomyślałeś - przerwała mi rozmyślania i poczułem ukłucie na ramieniu.
- Śpij dobrze - dodała, a moje oczy się powoli zamykały.
- Co mi podała... - chciałem dokończyć, lecz usnąłem.
- Wstawaj, wstawaj, Andrzej. - Obudziły mnie jej delikatne słowa w moim uchu.
Moje ręce skrzyżowane były w górze, zaczepione na łańcuchach. Moje nogi wisiały nad podłogą.
Pokój był lekko oświetlony żarówką energooszczędną. Zobaczyłem ją stojącą przede mną na czerwonych wysokich szpilkach, bezsilnie podnosiłem głowę patrząc na jej długie nogi w czarnych pończochach. Do tego w krótkiej, bo nie sięgającej do kolan sukience. Brunetka, o delikatnie zadartym nosie, piwnych oczach i delikatnych rysach twarzy.
- Mów do mnie na Ty - powiedziała uśmiechając się i zwracając moją uwagę na stół. - Coś za coś... Wczoraj zjadłeś, dziś się pobawimy.
Na stole dostrzegłem kilka par strzykawek, jakieś tabletki, bandaże, igle i nić, ale też noże, sierpy, pałki, bicze, a nawet kastety.
- Czemu mi to chcesz zrobić?! - podniosłem głos od nagłego zastrzyku adrenaliny.
- Jeszcze nie wiesz co chce zrobić... Możesz wybrać od czego zacznę - powiedziała przesuwając stół tak, że z mroku wyłoniły się też inne narzędzia. Jedno z nich przypominało korkociąg, był tam też pas pełen kolców, kolców na wewnętrznej stronie.
- Jesteś piękna, ale suka - stwierdziłem plując jej prosto w twarz.
- A ty jesteś twardzielem takim? - zapytała podnosząc ze stołu jeden z biczy i uderzając mnie mocnym zamachem w twarz. Rozcięty łuk brwiowy zaczął mocno krwawić i zalewać moją twarz.
- We krwi Ci ładniej... - dopowiedziała podchodząc do mnie i zlizując krew z mojego policzka.
- Suka! - wykrztusiłem twardo, wydmuchując na nią krew z moich ust.
- Poplamiłeś mi sukienkę - powiedziała rzucając bicz na ziemię i chwytając najmniejszy nóż na stole. Obeszła mnie i poczułem lekkie ukłucie i szczypanie rozchodzące się po całych plecach.
- S, już jest... Nie broń się przed krzykiem... U, już jest - mówiła śmiejąc się i chichocząc cicho.
- Aaaaa. - Nie wytrzymałem i krzyknąłem z bólu, gdy ona już kończyła pisać na moich plecach wyraz "suka".
- Teraz to nie ja jestem suką - powiedziała a moja głowa opadła.
- Już nie masz siły? Ja chce jeszcze więcej zabawy! - dodała podnosząc ze stołu strzykawkę, a następnie wbijając mi je w pierś.
- Jesteś... - odpowiedziałem, gdy poczułem nagły przyrost siły.
- Od razu lepiej - powiedziała podnosząc ze stołu ogromne igły i wbijając mi je nico pod kolanami.
- Teraz Cie trochę opuścimy... - uśmiechnęła się podchodząc do kołowrotka przyczepionego do ściany.
Zaczęła kręcić, a ja zniżałem się coraz bardziej. Upadłem już prawie na kolana. Igły wbite pod kolanami zaczęły wchodzić w moje ciało. Krzyczałem i spojrzałem na nią. Miała zamknięte oczy, a przez sukienkę pocierała swoją kobiecość, coraz szybciej i szybciej.
- Przestań! - wykrzyczałem, a igły pod moim ciężarem wbijały się coraz głębiej.
- Przestań, co? Jak mnie wcześniej nazwałeś? - powiedziała stękają i nie przestając bawić się sama ze sobą.
- Przepraszam! - wydobyłem z siebie, gdy miałem już dość tego bólu.
- Nie o to chodzi - wystękała opierając się na ścianie i nadal pocierając swoje ciało.
- Przestań suko! - w tym momencie ona przestała, złapała za kołowrotek i pociągnęła w przeciwnym kierunku niż poprzednio.
Nie o to mi chodziło... Czułem taki ból jak prostowały się moje nogi, że nawet krzyknąć nie byłem w stanie. Po prostu zaciskałem szczękę. Chciałem, żeby ustał, żeby moje cierpienie dobiegło końca.
- Daj mi... Daj mi... - nie dokończyłem.
- Nic Ci nie dam. Możesz jedynie popatrzeć - powiedziała łapiąc za obcęgi, które leżały pod kołowrotkiem i uśmiechając się fałszywie.
- Daj mi żyć - wyszeptałem gdy ona stawiała kroki w moją stronę.
- Będziesz żył. - Kleknęła przede mną, złapała obcęgami jedną z igieł i szarpnęła.
Nie wyobrażalny ból rozchodził się po moim ciele podczas wyrywania sześciu igieł, przy siódmej zemdlałem, ósmej na szczęście nie doczekałem.
Obudziłem się na materacu, przykryty byłem kołdrą, a pod głową miałem miękką poduszkę. Przez chwilę poczułem się jak w domu, jakby nie śmiech tej pięknej i chorej brunetki nad moją głową. Światło nadal się paliło, a łańcuch był tak długi, że nawet mógłbym wstać i pospacerować, poczułem się taki wolny, ale gdy próbowałem zgiąć kolana uświadomiłem sobie, że to co się wydarzyło nie było tylko snem. Chciałem chodź na chwilę usiąść i oprzeć się o ścianę, ale w porę przypomniało mi się, że na plecach mam wielki napis "SUKA".
- Ta kurwa powinna spalić się w piekle - wyszeptałem z nienawiścią pod nosem, lecz w pamięci miałem jak cały czas pocierała swój czuły punkcik.
- Sprawdzę do niego, trochę przesadziłam jak na pierwszy raz - powiedziała do męża, a dźwięk rozniósł się wentylacją.
- Trochę, to za mało powiedziane - odpowiedziałem sam do siebie, kładąc się na boku i udając, że śpię. Usłyszałem kroki nade mną, otwierające się drzwi, a potem uderzanie o schody. Po chwili stała obok mnie.
- Wstań Andrzej, obudź się - powiedziała stawiając coś obok mnie, ale ja nadal udawałem. - Wstawaj, wiem, że nie śpisz, są tu kamery.
- Skąd znasz moje imię?- zapytałem się odwracając głowę w drugą stronę i powoli przekręcając się z brzucha na bok.
- Miałeś przy sobie dowód, nie wiedziałam, że masz tylko dziewiętnaście lat, wyglądałeś na starszego.
- Marek wam nie powiedział? - zapytałem bezsilnie, a po widoku jej miny przypominając sobie, że on był tylko moim zmyślonym kolegą - Dlaczego ja?
- Jaki Ma... Już Ci mówiłam, spodobałeś mi się - odpowiedziała wskazując na tace z jedzeniem, którą postawiła.
- Czy tu kurwa chodzi o wygląd? To jest chora zabawa. Ja cierpiałem, a ty... - przerwałem na chwilę.
- Masturbowałam się... Czy to takie złe? - powiedziała dotykając mojego policzka. Czułem wstręt i podniecenie jednocześnie. - Po twoich spodniach widzę, że nie.
- To jest kurwa złe, a ty zadajesz tak durne pytania. - Powiedziałem zaniżonym tonem. - Znaczy tortury są złe!
- Wszystko co fajne jest zabronione - powiedziała wstając i kierując się do schodów.
- Nie odchodź! - wykrzyczałem, chcąc dokończyć z nią temat.
- Dobrze - powiedziała siadając rozkrokiem na schodach tak, że widziałem jej koronkowe stringi.
- Dlaczego tak o mnie dbasz, a jednocześnie mi zadajesz tyle cierpienia? - zapytałem siadając pod ścianą pomimo bólu.
- To z miłości, bo widzisz w niej się cierpi i... Sam wiesz co. - Uśmiechnęła się, złączyła nogi i położyła ręce na kolanach.
- Jakiej miłości?! Kobieto, to nie miłość tylko jakiś pierdolony sadyzm! - darłem się wkurzony.
- Andrzej, ty mnie nie pamiętasz... Nie dziwie się, ale się w Tobie zakochałam... Jestem wstydliwa - powiedziała zaczerwieniona.
- Ty kurwa jesteś wstydliwa?! Ty kurwa jesteś pierdolnięta!
- Tak to my kochany nie będziemy rozmawiać. - Zdenerwowała się, wstała i podeszła do drzwi.
- Ona jest pierdolnięta - stwierdziłem pod nosem.
- Jeszcze pożałujesz tych słów - powiedziała wychodząc z łzami w oczach.
Ona płakała? Ciężko opisać to co działo się w mojej głowie. Od zawsze wiedziałem, że kobiet się nie zrozumie, ale ta była jedną tak seksowną i tak pierdolniętą zagadką...
Boje się jej słów: " Jeszcze tego pożałujesz" - a jak ja miałem zareagować jak psychopatka, która mnie torturowała, mówi mi, że mnie kocha. Musze przyznać, że nigdy nie podnieciłem się tak jak przed chwilą, ale to i tak nic nie zmienia.
Zobaczyłem na tace, był tam talerz ze spaghetti, oraz pomidorówką, łyżka, widelec, jakiś kwiatek, sam się nigdy na nich nie znałem. Podniosłem tace kładąc ją delikatnie na udach. Delektowałem się smakiem... Może i mąż psychopatki, ale umie gotować.
Drzwi się otworzyły, weszła ona rzucając mi jakieś zdjęcie pod nogi i od razu wychodząc.
Zjadłem, przysunąłem się do zdjęcia i zobaczyłem na nim młodą piękną blondynkę, odwróciłem na drugą stronę i zobaczyłem napis: "Niedługo masz urodziny, to twój prezent".
Zdjęcie, czy dziewczyna na nim jest prezentem? Sam nie wiem i wole o tym nie myśleć.

PorwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz