Już minął tydzień odkąd jestem u mojej przyjaciółki,a dalej mega się jaram tym,że z nią jestem! Ally wstała o 8 co jest nowością bo zawsze śpi do 13/14 jak są wakacje. Jestem z niej dumna. A więc ja pierwsza poszłam do łazienki,wzięłam szybki prysznic i ogarnęłam się. Jak to ja nie lubię malować się w lecie więc pomalowałam tylko rzęsy żebym nie odstraszała tak wszystkich ludzi. Bez makijażu nie wyglądałam rewelacyjnie,ale nie miałam zastrzeżeń do mojej cery. Lubię w sumie być naturalna. Zeszłam na dół i czekała mnie miła niespodzianka....Ally wraz z jej rodzinką przygotowali mi super śniadanko! Moje ulubione naleśniki z Nutellą....miałam u nich jak w raju. Są naprawdę świetną rodziną,sama czuję się u nich jak siostra,córka. U mnie w domu śniadania nikt nie jadł razem,ani obiadu,ani kolacji. Wszyscy jedli sami. Ja z Mattem zawsze chodziliśmy do swoich pokoi,bo tak szczerze nie przepadaliśmy za tym by jeść rodzinnie. Tacy już byliśmy. Może przez to,że u nas w domu wiecznie panowała niezręczna sytuacja. Czuliśmy się jak w obcym domu. Przyznam szczerze najchętniej nie wróciłabym już nigdy do mojego domu. Mam serdecznie dość mojej matki! Teraz cieszę się tym,że jestem tu z Ally i jestem szczęśliwa. Po śniadaniu zaproponowałam Ally abyśmy poszły do parku,w jej ulubione miejsce gdzie często przesiaduje. Wreszcie chciałam je zobaczyć. Do parku było aż 2km,więc postanowiłyśmy pojechać na rowerach. Ally dała mi swój,a ona pojechała rowerem siostry. I tak po długiej wycieczce dotarłyśmy na miejsce. Trochę widać było że to miejsce jest opustoszałe, jakby nikt prócz Ally tam nie chodził. Wydawało mi się to dziwne,bo do parku raczej często ludzie chodzą, i na pewno muszą przez nie przechodzić. Potem Ally wytłumaczyła mi dlaczego tu przychodzi prawie codziennie. To było miejsce gdzie można się wyciszyć,zapomnieć o wszystkich złych i przykrych rzeczach i faktycznie usiadłam na jednej z ławek zamknęłam oczy,poczułam ten świeży zapach powietrza i wyobrażałam sobie wszystkie przyjemne momenty w których się uśmiechałam,byłam naprawdę szczęśliwa. I tak siedząc przyznam,że zasnęło mi się na chwilkę,i gdy obudziłam się nie widziałam nigdzie Ally. Trochę sie przestraszyłam,bo odpłynęłam tylko na chwilę a jej już przy mnie nie było. Zaczęłam na nią wołać,ale nic z tego nie dawała znaków życia. Tak bardzo się bałam bo jeżeli ktoś ją porwał,albo stało się jej coś. Boże jaka ze mnie idiotka,dlaczego usnęłam. Szłam przed siebie ze łzami w oczach. Pisałam do niej sms-y,dzwoniłam,a ona nic. Tak bardzo sie o nią bałam. Okazało się,że Ally poszła do budki z lodami i własnie szła w moją stronę,a ja gdy ja zobaczyłam od razu rzuciłam się jej w ramiona dalej płacząc.
-Już nigdy więcej mi tego nie rób!!!-Patrzyłam jej prosto w oczy płacząc.
-Em....ale co się stało....dlaczego płaczesz!-Odpowiedziała ze strachem.
-Myślałam,że ktoś Cie porwał,że coś Ci się stało.....Ja tylko na chwilę usnęłam,a gdy się obudziłam Ciebie już nie było! Tak bardzo się bałam.
-Ej jest wszystko w porządku,widziałam własnie,że usnęłaś,a nie chciałam Cię budzić więc poszłam nam po lody. Nic wielkiego się nie stało.Ale nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę,że tak się o mnie martwisz. Normalnie jesteś najlepszą przyjaciółką na całym świecie.
-Przesadzasz All....ja naprawdę się martwiłam. Też Cię kocham.
-Masz trzymaj,przyniosłam nam lody. Wzięłam Twoje ulubione....snickers i truskawka.
-Awww jesteś taka kochana. Dziękuje.
Dochodziła 15 i tak szczerze zastanawiałam się kiedy to tak szybko przeminęło. Ech nie ważne. Do All zadzwoniła jej koleżanka Malia i powiedziała jej żeby wpadła na małą imprezę u niej w domu. Ja byłam tym pomysłem niezadowolona,bo nienawidzę chodzić na imprezy,ale nie chciałam robić przykrości All i zgodziłam się.
CZYTASZ
α ℓσиg тιмє αgσ ωнєи ι ℓινє∂
FanfictionSiedemnastoletnia Emily Wilson była zwyczajną dziewczyną. Pewnego dnia postanowiła wyjechać do swojej najlepszej przyjaciółki na wakacje,którą znała dwa lata,ale nie miały okazji się jeszcze spotkać. Bardzo się cieszyła,że w końcu ją zobaczy,poniewa...