o n e

15.6K 308 78
                                    

-Jestem gotowa. -powiedziałam poprawiając włosy.

Od dziecka mieszkam w małym sierocińcu w Norwegii. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy ledwo skończyłam rok. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki ,chłopaka ,nie chodziłam na imprezy i do normalnej szkoły. Uczono mnie w małej świetlicy w moim dotychczasowym miejscu zamieszkania. Dopiero dziś ,kiedy wkrótce mam kończyć siedemnaste urodziny los się do mnie uśmiechnął. Ktoś postanowił mnie adoptować.

-Zostaw walizki ,sama je zniosę. -powiedziała starsza opiekunka ,która miała mi pomóc z przeprowadzką. -Pani Marry prosiła ,żebyś pożegnała się z innymi dziećmi.
-Mhm ,dobrze pójdę się pożegnać.

Tak jak mnie poprosiła tak zrobiłam. Po kilkunastu minutach wyszłam przed budynek domu dziecka. Patrzyłam na stare okna jasnozielonego budynku. Stali w nich wszyscy mieszkańcy sierocińca. Uśmiechali się i machali. Najprawdopodobniej już nigdy się z nimi nie zobaczę.
Wsiadłam do taksówki. Jechałam około czterdzieści minut. Kiedy dotarłam na miejsce przywitała mnie starsza pani.
-Witaj skarbie. Ty pewnie jesteś Victoria.
-Dzień dobry. Zgadza się.
-A więc kochana zaproszę cie do domu. Zostaw walizki ,Robert zaraz je weźmie. Zastanawiasz sie pewnie gdzie jestes. Oto rezydencja Pana Nataniela Harleya. To on cie adoptował. Będziesz tu mieszkać.

Przed moimi oczami stała ogromna biała willa. Wyglądała prawie jak zamek. Nie mogłam uwierzyć ,że bede mieszkać w tak cudownym miejscu.

-Zapraszam za mną. - powiedziała starsza kobieta i ruszyliśmy w stronę pięknego pałacu.

Kiedy staruszka otworzyła drzwi poczułam się jak w bajce. Ogromne schody,fortepian i te wspaniałe dywany. Podłoga była marmurowa. Ściany okryte biała tapeta ze złotymi różami. Zauważyłam tez kominek. Nagle moje zafascynowanie przerwał zachrypnięty głos mężczyzny.

-Dzień dobry Victorio. Nazywam się Nataniel Harley. Jestem właścicielem tego domu. To ja cie adoptowałem. Zaraz zaprowadzę cie do twojego pokoju. Tam Robert niedługo przyniesie walizki. - z tego co rozumiem Robert jest pewnie jakimś służącym ,podobie jak starsza kobieta. - Denerwujesz sie? Nie masz czym. Wszystko będzie dobrze.

Kiedy mówił te słowa dokładnie mu się przyjrzałam. Miał idealnie wystylizowane blond włosy. Przez cienki materiał jego koszuli widać było jego mięśnie brzucha ,widać że ćwiczy. Miał się czym popisać. Do tego czarne spodnie i szare buty ,które nie wyglądały na tanie. Ogólnie ,myśle ,że ma około 25 lat.

-To co ,idziesz? - zapytał po chwili mężczyzna.

Po tych słowach ruszyłam za nim na górę po schodach. Na piętrze był długi korytarz z kilkoma białymi drzwiami. Podejrzewam ,ze jedne z tych wejść prowadzą do mojej sypialni. Weszliśmy w ostatnie. Ujrzałam nowoczesny pokój idealnie urządzony dla nastolatki. Bardzo sie zdziwiłam ,bo zdecydowanie odstawał od wnętrza reszty rezydencji.

-To tutaj. -powiedział i uśmiechną się szczerze. -Zostawiam cię narazie. Wszystkie nowe rzeczy które ci kupiłem leżą na biurku. Możesz z nich swobodnie korzystać ,bo są twoje. A i jeszcze jedno. Prosiłbym cie ,żebyś zeszła o 19 na kolacje. Okay?

Nic nie odpowiedziałam ,tylko lekko pokiwałam głową. Zaraz potem wyszedł z pokoju. Z ciekawości podeszłam do biurka. Leżało tak mnóstwo rzeczy. Bardzo dużo ubrań. Oprócz tego nowy iPhone 6s i MacBook Air. Strasznie sie ucieszyłam ,bo nigdy nie miałam takich rzeczy. Zauważyłam tez kosmetyczkę ,a w niej dużo markowych produktów. Wyglądały na drogie. Nie wierzyłam ,że to dzieje się naprawdę. Z radością rzuciłam się na łóżko. Byłam ciągle uśmiechnięta. Czułam się nareszcie kimś ważnym. Nawet nie wiedziałam kiedy ,zasnęłam.

-Victorio! -usłyszałam głos staruszki stojącej przy łożku. - Wybacz ,że cię obudziłam ,ale kolacja jest gotowa. Musisz coś zjeść.
-Mhm ,dobrze zaraz zejdę.
-Czekam na dole.

Podeszłam do toaletki i poprawiłam włosy. Nie wyglądałam za dobrze ,ale nie będę się stroić na kolaje we własnym domu.
Zdecydowałam wyjść z pokoju. Minęłam korytarz na piętrze i zeszłam ze schodów. Na dole czekała na mnie staruszka. Nic nie mówiąc ruszyliśmy w stronę kuchni. Weszłyśmy do dużej jadalni z podaną już kolacją. Na stole widziały tylko dwie porcje. Podejrzewam ,że jedna była moja ,a druga Nataniela.
Usiadłam przy stole. Wszystko wyglądało smakowicie. Były podane sery ,szynki ,warzywa ,mięso ,a nawet spaghetti. Kolacja spokojnie starczyłaby na wyżywienie dziesięciu osób. Byłam strasznie głodna ,ale nie mogłam zacząć jeść sama ,bo wydaje mi się ,że jest to nie kulturalne.

Po pewnym upływie czasu do jadalni wszedł Nataniel.

-Zostaw nas samych. -powiedział do staruszki ,która w milczeniu opuściła pomieszczenie.

Mężczyzna usiadł naprzeciw mnie. Jedyne co robił to patrzył dokładnie w moje oczy. Czułam się strasznie niekomfortowo.

-Podoba ci się twój pokój? -zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Tak. -odpowiedziałam nieśmiało.
-Boisz się mnie? Jesteś strasznie nieśmiała. Victorio ,od dzisiaj jesteśmy współlokatorami ,spokojnie możesz ze mną rozmawiać. Chciałbym się z tobą dogadywać ,a nie zachowywać się jak obcy.

Drogi Natanielu ,nie wiem czy zauważyłeś ,ale jesteś dla mnie obcy ,ponieważ znamy się kilka godzin.

-Czy porozmawiasz ze mną podczas tej kolacji? -powiedział trochę zdenerwowany i bez uśmiechu na twarzy.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Strasznie się bałam. Od dziecka miałam problem z rozmową z nowo poznanymi osobami.
Ponownie nic nie odpowiedziałam.

Zaczęliśmy jeść ,kolacja minęła w milczeniu.
Wróciłam do pokoju i położyłam się na łożku. Żałowałam tego ze nic do niego nie mówiłam. Głupio postąpiłam. Stara się ,żeby było mi jak najlepiej.

Zdecydowałam ,że przebiorę się w piżamę. Podeszłam do sterty ubrań na biurku i wybrałam luźną koszulkę i zwykle czarne spodenki. Z nudów resztę ubrań włożyłam do szafy. Kosmetyki położyłam na toaletce. Resztę rzeczy włożyłam do szuflady w biurku.

Przed snem chciałam się umyć ,ale niestety w moim pokoju nie ma łazienki. Nataniel zapomniał mi pokazać gdzie w ogóle jest toaleta.
Wyszłam z pokoju. Postanowiłam ,ze zajrzę do wszystkich pokoi na korytarzu. Pierwsze drzwi były zamknięte. Kiedy otworzyłam drugie zobaczyłam stojące na środku biurko ,a wokoło mnóstwo książek. Najprawdopodniej było to biuro Nataniela. Kolejne drzwi to sypialnia. Była piękna. Na środku pokoju stało wielkie drewniane łóżko. Wszystko wyglądało w tym pomieszczeniu jak z zamku. Jednak niestety moje analizowanie przerwał ucisk w pęcherzu. Zamknęłam drzwi i udałam się do następnego pomieszczenia. Na moje szczęście była to łazienka. Załatwiłam to co miałam załatwić ,umyłam się i wyszłam. Zamykając drzwi od łazienki przed moją twarzą pojawił się Nataniel.

-Widzę ,że skorzystałaś z mojej łazienki. Zapomniałem ci dać klucz do twojej. Proszę. -wyciągnął z kieszeni mały kluczyk. -Wybaczysz mi ,że o tym zapomniałem?
-Tak tak... -odpowiedziałam.
-Ooo! Victoria mówi! -zaśmiał się głośno. -Widzę ,że jesteś zmęczona. Nie będę cie zatrzymywać. Możesz juz iść.

Odeszłam. Wiedziałam ,że nadal się na mnie patrzy. W pewnej chwili zatrzymałam się i odwróciłam głowę w jego stronę.
-Dobranoc. Dziękuje za wszystko. -powiedziałam nieśmiale.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Dobranoc Victorio.

***********************************
KONIEC ROZDZIAŁU I.
ILOŚĆ SŁÓW~1077

DZIĘKUJE WSZYSTKIM CO DOCZYTALI DO KOŃCA!
JEST TO MOJE PIERWSZE PRAWDZIWE OPOWIADANIE. CZEKAM NA KOMENTARZE OD WAS. :))

KOLEJNY ROZDZIAŁ POWINIEN POJAWIĆ SIĘ 19 WRZEŚNIA! :D

***********************************

Victoria.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz