Rozdział 8

69 7 2
                                    

Po przesłuchaniach Fran zaproponował, że zawiezie młodzież na ich próbę. Miała się ona obyć już godzinę wcześniej w domu Eleny.Na szczęście mężczyzna znał drogę i szybko dojechali na miejsce. Pani profesor mieszkała w dużym, staromodnym domy z dużymi oknami. Budynek wyłożony był szarawą cegłą i wyglądał dziwnie w porównaniu z okolicą. Starszy Corda poszedł przodem i zapukał.Nie musiał długo czekać a już stanęła przed nim jego rówieśniczka ubrana w różowy dres.

- Fran? - spojrzała na niego zaskoczona. - Co ty tu robisz?

-Przywiozłem Ci dzieciarnię prosto z komisariatu. - uśmiechnął się do niej. - Przepraszam, że ich przetrzymałem.

- Z komisariatu? - kobieta zlękła się na te słowa. - Błagam, niemów mi, że oni...

- Nie. Nic nie przeskrobali. Przynajmniej nie z tego powodu tam byli... - Spojrzał krzywo na brata przypominając sobie o artykule w gazecie. - Byli tylko świadkami porwania. Jak powiedzieli, że szli do ciebie, postanowiłem ich tu przywieźć. - Fran odwrócił wzrok czerwieniąc się.

- A nie mówiłem, że jesteś moim szoferem? - wtrącił się nagle Gio.

- Młody, nie wtrącaj się, dorośli rozmawiają. - skarcił go brat.

- Poza tym okazuj bratu więcej szacunku. - mówiła ostro Elena. -Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się stara.

- Czy tylko my nie zorientowaliśmy się, że to są bracia? -zapytała się Cat.

- Nie. - powiedzieli bracia Corda. - My też się na początku nie zorientowaliśmy.

- Nie dziwię się wam. - zaśmiała się El. - Skoro obaj myśleliście, że ten drugi nie żyje... Całe szczęście się pomyliliście. A teraz zapraszam do środka. - spojrzała na chmury zbierające się nad przedmieściami. - Zanosi się na deszcz.

Cała ta wesoła gromadka weszła do środka. Bom był dość skromnie urządzony, mieściły się w nim tylko najpotrzebniejsze rzeczy i dużo półek z książkami. W każdym pokoju ściany miały inny odcień brązu a podłoga była śnieżnobiała. Bliźniaki oraz Giotto udali się go garażu przyszykować się do próby. Za to Fran został z El w przedsionku. Kobieta spojrzała na niego z troską.Podeszła do niego bliżej i kładąc dłoń na jego policzku zapytała:

- Jak się trzymasz?

- Jest dobrze. - powiedział unikając jej przeszywającego wzroku. -Po prostu nie wiem czy sobie poradzę.

- Wiem, że jest ci ciężko... - mówiła dalej coraz bardziej przybliżając się do mężczyzny. - Myślałeś, że go straciłeś.Jednak on tu jest, potrzebuje twojego autorytetu. Poradziłeś sobie z lataniem, więc z szesnastolatkiem też sobie poradzisz.

- Byłoby łatwiej gdyby nie był buntowniczą gwiazdą muzyki i jednocześnie... - Fran szubko ugryzł się w język. Jeszcze chwila a wyjawiłby tajemnice jego braciszka.

- Jednocześnie kim? - zapytała coraz bardziej zaciekawiona nauczycielka.

Jednocześnie... - Gran musiał teraz szybko coś wymyślić. - jednocześnie moim bratem.

- Ale to dobrze. - El uśmiechnęła się do niego i powoli pocałowała w policzek. - Ma dobry przykład przed sobą.

- Czy ja wiem... - chłopak czerwony na twarzy odwrócił ponownie wzrok. - Nie potrafię z nim rozmawiać. Za każdym razem brzmię jakbym próbował go przesłuchiwać.

- A próbowałeś piosenki? - ręka kobiety przesunęła się powoli z policzka na pierś mężczyzny. - To wasz wspólny język. Jestem pewna, że już coś wymyśliłeś. - Spróbuj. - Elena pociągnęła go za koszulę od policyjnego munduru i pocałowała w usta.

GattoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz