Niska blondynka przepychała się przez tłum ludzi próbując znaleźć peron 9 i 3/4. Stanęła przed branką między peronem 9 a 10. Oparła się o nią i poczuła dziwny chłód. Otwarła oczy i zobaczyła odjeżdżający pociąg. Ogromna czerwona lokomotywa znikała powoli z pola widzenia. Przeklęła pod nosem i szybko włożyła kufer na swojego nimbusa 2000. Wsiadła na niego i pognała za pociągiem. Leciała zaraz obok pociągu i szukała jakiegoś otwartego okna. Leciała za pociągiem już od godziny ale jak na złość nikt nie miał zamiaru otwierać okna. Po około pół godziny zobaczyła jak ktoś otwiera okna na jednym z korytarzy pociągu. Szybko podleciała do okna i krzyknęła przez wiatr.
- Mogłabyś się odsunąć- wystraszona na oko 13 latka odskoczyła od okna jak oparzona. Wykorzystując okazję blondynka wleciała przez okno i spadła z łoskotem na ziemię- Ała- mruknęła pod nosem pocierając głowę, w którą uderzyła o parapet. Zauważyła że dziewczyna cały czas się jej przygląda swoimi bursztynowymi oczami. Rudowłosa podeszła do niebiesko okiej i podała jej rękę.
- Nic ci nie jest?- spytała.
- Chyba nie- mruknęła cicho dziewczyna.
- Tak w ogóle jestem Ginny Weasley- powiedziała Rudowłosa wyciągając rękę przed siebie.
- A ja Ela Sheller- Niebiesko oka podała rękę Ginny.
Ela...
- Nie widziałam cię tu wcześniej, gdzie chodziłaś do szkoły?- spytała miło panna Weasley.
- Do Polskiej Szkoły Magii- powiedziałam i spojrzałam na nią niepewnie.
- Pierwsze słyszę- zaśmiała się Ruda- może chodź do mojego przedziału, nie będziemy gadać całą podróż na korytarzu- powiedziała i bez pytania pociągnęła mnie za rękę do swojego przedziału. Siedziały w nim cztery osoby. Brązowo włosy chłopak przy sobie czytał książkę do zielarstwa, biało włosa dziewczyna czytała moją ulubioną gazetę czyli żonglera, a zaraz obok niej siedziało dwóch identycznych,rudowłosych chłopaków, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali. Ginny chrząknęła i popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- Dobra ludzie to jest Ela Sheller, weźcie się przedstawcie- powiedziała głośno i usiadła na miejscu obok chłopaka czytającego książkę do zielarstwa. Wzrok wszystkich skierował się na mnie a ja zastygłam w bez ruchu i się zarumieniłam.
- Hej jestem Luna Lovegood- powiedziała rozmarzonym głosem biało włosa. Uśmiechnełam się do niej lekko.
- Jestem Nevill Longbottom- powiedział chłopak siedzący obok Ginny i uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
- Jestem Fred Weasley
-A ja George Weasley
- Jesteś tu nowa?
-Nie widzieliśmy cię wcześniej- mówili jeden po drugim a ja usiadłam i odpowiedziałam.
- Tak jestem tu nowa teraz kolej na mniej pytanie. Jesteście rodzeństwem?- spojrzałam na Ginny a potem z powrotem na bliźniaków.
- Tak- wyszczerzył się Fred.
- Jest nas więcej- dodał George a ja spojrzałam na niego wielkimi oczami.
- Jeszcze więcej!? Trójka to i tak dużo!- krzyczałam i patrzyłam na nich wielkimi oczami- Kto jeszcze?
- Jest jeszcze Charlie i Bill ale oni skończyli szkołę, Percy, my i Ron- powiedziała ze śmiechem Ginny- a ty masz rodzeństwo- spochmurniałam lekko ale zmusiłam się na sztuczny uśmiech.
- Nie,nie mam rodzeństwa.
- Ile masz lat?- spytała mnie Luna.
- 14 i idę do 4 klasy a wy?- odpowiedziałam.
- Ja i Luna mamy 13, Nevill ma tyle co ty a Fred i George mają po 16- odpowiedziała Ruda- Ron jest jeszcze w twoim wieku- dodała. Uśmiechnęłam się do niej, w czasie podróży Bliźniacy wyszli i poszli do innego przedziału. Ginny, Luna i Nevill całą podróż opowiadali mi o tym jak jest w Hogwarcie, o tiarze przydziału, o domach, ludziach ze szkoły, Dumbeldo'rze i o wszystkim co związane z tą szkołą. Nawet nie wiem kiedy wychodziłam z pociągu i wsiadałam do powozów. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam pewnie dla nie których przerażające, czarne konie, pokryte tylko cienką warstwą czarnej skóry i z czarnymi skrzydłami i pustymi oczyma. Spojrzałam niepewnie na moich towarzyszy ale wydaje się że nikt nie widział tych koni, jednak wolałam spytać
- C-co ciągnie te powozy?- spytałam i spoglądałam niepewnie na każdego po kolei.
- Nie martw się ja też je widzę- powiedziała do mnie pocieszająco Luna- Testrale, większość ludzi uwarza je za pechowe bo widzą je tylko osoby, które widziały czyjąś śmierć. -mówiła swoim melodyjnym głosem Luna i patrzyła na mnie swoimi dużymi błękitnymi oczami.
- A-aha dzięki- powiedziałam i odwróciłam wzrok, miałam nadzieje że nikt się mnie nie będzie pytał, o to czyją śmierć widziałam. Do końca podróży każdy siedział cicho, rozglądałam się dookoła i zobaczyłam ogromny zamek- Wow- wyrwało mi się i mogę się założyć że Ginny się właśnie uśmiecha.
Wysiadamy przed zamkiem i każdy kieruję się w stronę ogromnych wrót. Wchodzę do Wielkiej Sali i zatrzymuje się w pół kroku. Ta sala jest ogromna, ma cztery długie stoły należące do poszczególnych domów i mniejszy stół dla nauczycieli. Pod sufitem ,zamiast którego jest niebo, latają świeczki. Pożegnałam się z Dziewczynami i Nevill'em i skierowałam się w stronę wystraszonych pierwszaków stojących w kolejce obok Tiary. Nie wiele różniłam się wzrostem od tych dzieci, mam ledwie 158 cm. Po około 15 minutach prof. McGonagall zawołała mnie
- Ela Sheller!...
^^^^^^^
Pierwszy rozdział dość długi, mam nadzieje że się spodoba. Gwiazdkujcie i komentujcie ;)
***Wstydliwa
CZYTASZ
Ron Weasley
FanfictionCo by było gdyby do Harre'go, Rona i Hermiony dołączył ktoś jeszcze? Co by było gdyby tą osobą była dziewczyna? Co by było gdyby Ron i Hermiona w cale się nie kochali? Co by było gdyby Lord Voldemort potrzebował jednej "Szlamy" do odzyskania w pełni...