Rozdział 8

7.3K 482 378
                                    


^Miesiąc później^

Mieszkałem już u Leviego od miesiąca dorzucałem się do czynszu jak tylko mogłem. Niestety nie było tego wiele z zarobków barmana. Co dziwne nigdzie nie widziałem koniomordego... I dobrze bo jeśli tylko go dopadnę to policja nie będzie miała co zbierać. 

-Levi! Kolacja!- Zawołałem doprawiając jeszcze jajecznice. 

-Idę, idę.- Usłyszałem w odpowiedzi zmęczony pomruk. Znowu siedział przy papierach od rana do wieczora... Cóż prowadzenie własnej firmy nie należy do przyjemnych [oczywiście firmy sprzątającej XD]. Nawet nie zorientowałem się gdy czarnowłosy objął mnie w pasie. 

-Seksownie wyglądasz w tym fartuszku.- Wymruczał wprost do mojego ucha a ja zadrżałem jak głupi dzieciak. Oparł głowę o moje ramię obserwując moje ręce. Zarumieniłem się gdy zaczął składać na mojej szyi pocałunki delikatne niczym piórka. 

^Time skip^

Szum wody spod prysznica uspokajał mnie tylko pozornie. 

Chce to zrobić.

Już zbyt długo kazałem  mu czekać. Opiekuńczość, którą mnie obdarował wraz z zrozumieniem... Po porostu chce mu podziękować. Nagle zdałem sobie sprawę, że zapadła cisza. Kolacja przewróciła mi się w żołądku. Jeśli miałbym określić swój stan to zdenerwowanie to ogromne niedopowiedzenie. Jak zwykle Levi przyszedł do sypialni w samym ręczniku przepasanym w biodrach. Trzymajcie mnie... Po jego skórze przyozdobionej tatuażami błądziły jeszcze krople wody zostawiając za sobą mokną ścieżkę. Odwrócił się do mnie tyłem obnażając przed moim wzrokiem wspaniale umięśnione, szerokie ramiona. Zaczął szukać bokserek w komodzie. Nim zdążyłem zarejestrować co się dzieje ręcznik był już na podłodze. Jęknąłem bezgłośnie. Jaki on ma seksowny tyłek! Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem?

 [wybaczcie musiałam *.*]

Nie napatrzyłem się na niego długo gdyż naciągnął na siebie szybko czarne bokserki. Wstrzymałem oddech gdy wbił we mnie wzrok inteligentnych, kobaltowych oczu. 

-Hej, co się dzieje?- Spytał zmysłowo. Chwila to ja mam urojenia to przecież zwykłe pytanie. 

-N-nic, chodź, połóż się już.- Plątał mi się język. Zakłopotany odwróciłem się od czarnowłosego i szczelnie opatuliłem kołdrą. Łóżko skrzypnęło pod jego ciężarem, głośno westchnął i również przykrył się. Dam radę. T-tylko muszę się uspokoić. Matko jak on cudownie pachnie! Moje zmysły kompletnie zwariowały.

 Mijały minuty a ja nadal nie mogłem uspokoić niespokojnego rytmu serca. Wdech, wydech. Po cichu ściągnąłem z siebie kołdrę a w moim brzuchu motyle poderwały się do lotu. 

-L-Levi...?- Szepnąłem cicho do odwróconego bruneta. Ten przekręcił się na plecy i zerknął na mnie zaspanym wzrokiem. Przełknąłem ślinę i odważyłem się usiąść na jego biodrach. Levi od razu się ożywił wpatrując się we mnie niepewnie.

-Eren... co ty ro...- Nie pozwoliłem mu dokończyć wpijając się zachłannie w jego usta. 

-Chcę cię.- Wyszeptałem gdzieś pomiędzy naszymi językami. Więcej mówić nie było potrzeba. Levi delikatnie przewrócił mnie na plecy górując nade mną. Opuścił moje usta aby rozpocząć powolną wędrówkę po szyi. Każdy dotyk jego zimnych ust promieniował do mojego podbrzusza podniecając jeszcze bardziej. Gdy zahaczył o mojego sutka jęknąłem głośno, wyginając plecy w łuk czego od razu się zawstydziłem. Nie byłem do tego przyzwyczajony. Wszystko było tak intensywne. Zakryłem twarz poduszką.

-Nie Eren. Oddaj mi to.- Mruczał cicho jak kot próbując przekonać mnie do oddania tarczy. 

-N-nie chcę... wstydzę się.- Szepnąłem jeszcze bardziej ściskając poduszkę. 

-Chcę na ciebie patrzeć.- Jego głos przepełniony pożądaniem skłonił mnie do odsłonięcia czerwonej niczym pomidor twarzy.- Od razu lepiej. - Aprobata w jego głosie sprawiła, że poczułem się pewniej. Dotykał mnie wszędzie sprawiając, że traciłem nad sobą jakiekolwiek panowanie. Wiłem się pod nim gdy muskał moją naprężoną męskość.

 W końcu nadszedł moment, którego najbardziej się obawiałem... Nie dając mi chwili na zastanowienie się Levi wszedł we mnie delikatnie. Zacisnąłem ręce na prześcieradle cicho sycząc przez zaciśnięte zęby.

-Boli?- Spytał zatroskany głaszcząc mnie po policzku.

-N- nie przejmuj się... jestem przyzwyczajony. Rób co chcesz.- Odszepnąłem zaciskając powieki, szykując się na kolejną fale bólu. 

-Kochanie... Nie chce tego w ten sposób. Nie chce sprawić ci bólu. Chcę abyś i ty odczuwał przyjemność. Kocham cię słońce i pragnę, żebyś był szczęśliwy.- Mówił cicho patrząc mi stanowczo w oczy, które z każdym jego słowem napełniały się łzami. Co mogłem zrobić? Przytuliłem go jednocześnie całując delikatnie w usta. 

Oddałem się mu całkowicie.

***

No! Moi drodzy i na tym etapie zostawimy tą dwójkę samą :3

Dziękuję, że gwiazdkujecie jak szaleni moje rozdziały :* 

To moje pierwsze opowiadanie tego typu więc byłabym wdzięczna za pozostawienie komentarza ;)

I do nexta <3 

...Gdy ci zaufam...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz