[...]
- Kiedy byłem dzieckiem, moja mama każdego wieczoru opowiadała mi historię na dobranoc. Zawsze po pracy, gdy wróciła już do domu, to pierwsze, co robiła, to przychodziła do mnie i pilnowała, abym dobrze przygotował się do snu. A kiedy miała pewność, że umyłem dokładnie każdy ząb i widziała, że mam na sobie przygotowaną przez nią wcześniej piżamę, przysiadała na brzegu mojego łóżka i zaczynała swoją opowieść - mówię, siedząc naprzeciw brązowookiej oparty o ścianę i zaciągam się papierosem. Czuję jak nieprzyjemny dym ogarnia całe moje podniszczone już płuca, więc powoli wypuszczam go przez wąską szparę między wargami i kontynuuję - Każde opowiadanie zaczynała tak samo. Zawsze powtarzała jedno i to samo zdanie na początku. Może wydaje się to dziwne, ale wcale mnie to nie nudziło, ani nie zniechęcało do dalszego słuchania, a nawet wręcz przeciwnie. Z niecierpliwością czekałem na ciąg dalszy, na zupełnie nową historię. Może inne bachory inaczej by do tego podchodziły i może ja również inaczej bym na to patrzył, gdyby mówiła to inna osoba, ale kiedy robiła to moja matka, to było takie magiczne, inne.
Kończę, gdy oczy zachodzą mi łzami, głos się łamie i czuję dziwny ucisk w klatce piersiowej, w okolicy serca. Gdyby nie to, co przed chwilą powiedziałem i to, co pojawiło się w mojej głowie, a mianowicie wspomnienia, mógłbym zwalić winę na działanie nikotyny bądź jakiegoś innego świństwa zawartego białej bibułce, która żarzy się i dymi, drażniąc nie tylko moje płuca i oczy, ale także dziewczynę, która wpatruje się we mnie z jakimś dziwnym wyrazem twarzy. Na szczęście jest późno, a co za tym idzie - ciemno, także siedzimy przy świetle małej lampki postawionej na środku podłogi, między mną a brunetką, więc nie ma możliwości, aby Silje zobaczyła moje załzawione oczy.
- Tęsknisz za nią? - pyta lekko ochrypłym głosem. Czyżby wzruszyły ją moje wspomnienia tak samo jak mnie?
- A ty byś nie tęskniła za osobą, która sprawiała, że twoje życie nabierało kolorów? Że nie było takie monotonne, nudne i bez wyrazu? - rzucam oschle na jednym tchu. Przecież to logiczne, że tęsknię! Kto by nie tęsknił za swoją własną matką? Obojętnie jaka by nie była, zawsze będzie ważna, bo to przecież matce zawdzięczamy życie i to ona nauczyła nas, czym ono w ogóle jest.
W słabym świetle widzę jak dziewczyna niepewnie potakuje spuszczoną w dół głową. Po chwili ją unosi, a po jej prawym policzku spływa pojedyncza, mieniąca się od żółtego światła łza. Krzywię się i gaszę niedopałek papierosa o drewnianą płytę podłogową, po czym opieram głowę o ścianę. Nie powinienem tak reagować, przecież Silje na pewno nie chciała mnie urazić, ale co ja mogę poradzić na to, że każde wspomnienie o matce sprawia mi ból? Cholernie za nią tęsknię, a ojciec nie ułatwia mi życia i na każdym kroku o niej przypomina. Najgorsze jest to, że robi to zawsze wtedy, kiedy powinie mi się noga bądź zrobię coś, czego on sobie nie życzy.
- Jak zaczynały się te opowieści? - Słyszę po dłuższej chwili ciszy, więc lekko zdziwiony unoszę głowę i mrużąc oczy, przyglądam się dziewczynie w słabym świetle.
Widzę jej błyszczące, brązowe oczy i delikatny, chyba wymuszony, uśmiech na ustach. Sam również się uśmiecham. Tak mimowolnie, bo w głowie dźwięczy mi głos mojej rodzicielki i słowa, które wypowiadała prawie każdego wieczoru.
- „Kiedy wszystkie światła zgasną, a świat opanuje mrok, ciemność stanie się jasnością, a cisza - melodią."
[...]
Witam!
Zaczynam nową opowieść, która siedzi w mojej głowie już baaardzo długi czas. :)
Mogą pojawić się błędy interpunkcyjne i inne także, ale przeważnie interpunkcyjne, bo to moja zmora, nad którą dużo pracuję, więc w przyszłości może tych błędów być o wiele mniej. ^^
Udało mi się kogoś zaciekawić? Zostaje ktoś ze mną i z bohaterami?
ps. Piosenka podana w mediach towarzyszyła mi podczas tworzenia tego "rozdziału", więc niekoniecznie będzie pasować do tekstu. :)
CZYTASZ
It Ends Tonight
Teen Fiction''Kiedy wszystkie światła zgasną, a świat opanuje mrok, ciemność stanie się jasnością, a cisza -melodią...'' (opis w budowie)