1 rozdział

42 6 6
                                    

Zmęczona długą odprawą, w końcu mogła zasiąść w wygodnym fotelu samolotowym. Mocno opadła na siedzenie, przy tym wzdychając. Czekała ją parogodzinna podróż, dlatego wcześniej przyszykowała sobie słuchawki, telefon i książkę. Poprawiła się jeszcze parę razy na siedzeniu i czekała, aż samolot wystartuje.

Przez większość podróży nie miała ochoty na czytanie. Chloe zasłuchana w ulubionych piosenkach, przyglądała się nieziemskim widokom. Dużo przy tym rozmyślała o wszystkim i o niczym. Była podekscytowana zbliżającym się spotkaniem z bratem. Tego właśnie potrzebowała. Porozmawiać z osobą dla niej ważną. To nie tak, że nie miała znajomych. W Londynie miała przyjaciół, więc o samotnych wieczorach nawet nie było mowy. Na brak zainteresowania swoją osobą wśród płci przeciwnej również nie mogła narzekać. Co prawda z nikim nie była od ostatniego związku. Nie została z raniona, jak to teraz bywa, po prostu czekała na tą prawdziwą miłość. Dosyć naiwne podejście mogłoby się wydawać, ale... No właśnie, zawsze jest jakieś „ale". Miłość to niespodziewane uczucie, które zazwyczaj pojawia się w najmniej oczekiwanych pojęciach i właśnie tego chciała Chloe. Nie szukała niczego na siłę, nie potrzebowała tego. Dodatkowo nie myślała o tym uczucia, jako o czymś idealny. Zdawała sobie sprawę, że nikt nie jest bez skazy i każdy z nas ma jakieś wady. Mniejsze, większe, ale jednak są. I nie chciała zatracać się w kimś, nie widząc jego wad. Chciała być z kimś w tak prawdziwej relacji, że pomimo dokładnej znajomości jego charakteru, byłaby w stanie nie zwracać na to uwagi. Czyż to nie jest piękne?

Dwudziestopięciolatka tak się zamyśliła, że nim się zorientowała, usłyszała komunikat o zapięciu pasów i lądowaniu. Świadomość, że zaraz zobaczy Ryana wprawiła ją w ekscytacje, więc kiedy tylko mogła opuścić samolot, zrobiła to bardzo szybko. Wtedy odbiór bagażu niemiłosiernie jej się dłużył, aż tak, że była w stanie naskoczyć na pracowników, by tylko się pospieszyli. Jednak obyło się bez zbędnych kłopotów i w końcu nadszedł upragniony czas spotkania kochającego się rodzeństwa. Choć były przypadki gdzie się kłócili, nawet nie raz, to i tak nie psuło to ich relacji. Przecież życie z bratem bez kłótni, to zmarnowane życie. Zaśmiała się na tę myśl, a gdy tylko w tłumie spostrzegła Ryana, przyspieszyła kroku, by zaraz znaleźć się obok niego.

– O matko! – To było jedyne co wypowiedziała w tamtej chwili.

– Mi ciebie też miło widzieć. – Zaśmiał się entuzjastycznie. – Chyba już zawsze będziesz powtarzała „o matko".

– Od małego tak mówiłam. – Westchnęła. – Pamiętam.

– Oj Chloe... Nie mogłem się doczekać tego spotkania. Tak miło jest mieć znowu siostrzyczkę obok siebie. – Przytulił ją tak mocno, że dziewczyna przez chwilę nie mogła oddychać.

– Fajnie, też tęskniłam, ale nie tak żeby cię udusić – powiedziała.

– Kochana jak zawsze. Choć, jedźmy do domu.

Na miejscu byli po niespełna godzinie. Ryan oprowadził Chloe po mieszkaniu i poinformował ją, że to ten hotel, który znajduję się obok, jest jego własnością.

– Jest świetny – powiedziała brunetka.

– Dużo czasu i siły mu poświęciłem, więc wiem, że jest świetny.

– A ty skromny jak zawsze. – Obydwoje się zaśmieli.

– Ta, ta, to moja specjalność.

– Dobra Ryan, jestem tak padnięta, że muszę się już położyć.

– Nie ma sprawy, miłej nocy ci życzę.

– Wzajemnie. – Uśmiechnęła się ciepło na pożegnanie i pognała do swojego pokoju. Dostała sypialnie wraz z bezpośrednim przejściem do łazienki. Była usatysfakcjonowana, gdyż ta łazienka była tylko dla niej, a w wannie mogła nawet spać, ale nie tym razem. Wzięła szybki prysznic, po czym założyła krótkie, dresowe spodenki, bluzkę na ramiączka i poszła spać. Zadowolona z tego dnia, usnęła momentalnie.

Wakacje po włoskuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz