Rozdział 11

622 119 8
                                    

Nagle bańka pękła, a na ziemię zaczęła spadać jakaś istota. Wonho puścił się biegiem w jej stronę, by zdążyć ją złapać.
  — Mam cię  szepnął, przytulając kruchą sylwetkę do swojego ciała. Jej długie blond włosy powiewały na wietrze, a ciemne tęczówki świeciły w blasku księżyca.
Serce?

Reszta The Clan podbiegła równie szybko. Wszyscy otoczyli Wonho i nieznaną istotę, stwarzając ciasne kółko.
— Co to? — mruknął Kihyun, lekko pochylając się do przodu.
Serce? — szepnął Minhyuk, następnie kucając. Dziewczyna nadal siedziała nieruchomo na kolanach Wonho.
— Wszystko okay? — zapytał Shownu, dotykając ramienia blondyna. Ten pokiwał przecząco głową, biorąc głęboki wdech.
— Palą mnie ręce — rzucił, zaciskając usta w cienką linię. Na jego dłoniach i przedramionach pojawiły się małe poparzenia.
— Co jest do cholery — rzucił Jooheon, przeczesując włosy dłonią.
— Przepraszam — nagle usłyszeli delikatny, melodyjny głos z ramion Wonho. Istotka w końcu zabrała głos. — To moja wina. Mój dotyk parzy — dodała dziewczyna, próbując wydostać się z objęć blondyna. Kiedy już jej się udało, usiadła na trawie, zrywając gałązkę niebieskiego rozmarynu. Chłopaki spojrzeli na nią, także siadając.
— Pokaż ręce — poprosił Minhyuk, wyjmując z kieszeni fiolki z remedium. Wonho wykonał polecenie, podwijając rękawy koszuli. Platynowłosy wylał zawartość buteleczek na rany, lekko na nie dmuchając. Po chwili poparzeni zniknęły.
— Dzięki — szepnął blondyn. Ten tylko kiwnął głową, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
— To Ty jesteś sercem? — zapytał Hyungwon, przykładając dłonie do policzków. — To Ty mnie uratowałaś? — dodał, a jego oczy zrobiły się szkliste.
— Jestem sercem, ale moje imię to Nana — odpowiedziała dziewczyna, lekko się uśmiechając. — Tak, to ja Cię uratowałam — dodała po chwili, podciągając kolana pod brodę. — Jako bóstwo i coś, co utrzymuje ten świat przy życiu, musiałam zadziałać. Byłoby szkoda, gdybyś tutaj teraz nie siedział.
— Więc nam pomożesz? — rzucił I.M z nadzieją w głosie. Dziewczyna zastanowiła się, wypuszczając powietrze z płuc.
— Wiecie, nie jestem czarodziejką. Od kiedy Komitet Państwowy przejął władzę, moja siła słabnie. To dlatego powłoka ochronna, w której byłam ukryta, pękła. Powoli przestaję mieć wpływ na to, co się dzieje — odpowiedziała, dźwigając się do góry. — A teraz wybaczcie, ale muszę znaleźć sobie nową kryjówkę — dodała, otrzepując sukienkę z ziemi i trawy.
— Zostań z nami — rzucił Wonho, podrywając się do góry. — Proszę — dopowiedział, wyciągając rękę w stronę Nany. Widząc strach w jej oczach, szybko ją cofnął.
— Chcemy pomóc i tobie, i sobie — odparł Hyungwon, chowając ręce do kieszeni.
— I chcemy też walczyć z Komitetem Państwowym, by wszystko było jak dawniej — powiedział Kihyun, smutno się uśmiechając.
Nana odwróciła wzrok, przygryzając wnętrze policzka.
— Zgoda. Postaram się wam pomóc — szepnęła, splatając ręce za plecami.
Czy teraz wszystko się zmieni?


***


Cała ósemka zmierzała wolnym krokiem w stronę siedziby The Clan. Minhyuk, Hyungwon i I.M prowadzili, za nimi dzielnie maszerowali Shownu, Jooheon i Kihyun, a na samym tyle dreptał Wonho i Nana.

Nagle zza budynku wyłoniło się dwóch mundurowych. Wszyscy skamienieli.
— Czemu krążycie po mieście? — zapytał jeden z policjantów, podchodząc bliżej.
Wonho szybko złapał Nanę za nadgarstek, ukrywając ją za sobą. Jego dłoń zaczęła niemiłosiernie piec i szczypać.
— Właśnie wracamy do domu — odpowiedział Shownu, przechodząc do przodu. Mundurowy zmierzył go wzrokiem, pocierając swoją brodę.
— Wracajcie szybko. Ani wy, ani my nie chcemy mieć problemów — powiedział, odwracając się na pięcie, następnie znikając w jednej z uliczek.
— Już niedaleko — szepnął Wonho, chwytając dłoń dziewczyny. Zignorował bolesne uczucie pieczenia i dzielnie zaczął przemierzać pozostały dystans.
— Dziękuję, że mnie złapałeś — powiedziała cicho, patrząc na ziemię. Chłopak tylko uśmiechnął się pod nosem, kiwając głową.
— Jesteśmy! — krzyknął Jooheon, otwierając drzwi.
— Witamy w naszych skromnych progach — mruknął I.M, drapiąc się w kark. Nana puściła rękę Wonho, rozglądając się po pomieszczeniu.
— Ładnie tu nawet! — zawołała, mrużąc oczy.
— Ja sprzątałem! — powiedział dumnie Minhyuk, wypinając pierś do przodu.
— Widać — rzucił Hyungwon, po czym udał, że kaszla.
Wszyscy zaczęli się radośnie śmiać. Nie wiedzieli jednak, co ich jeszcze spotka.


~~~~~~~~~~

Cześć!

Muszę Wam powiedzieć, że jestem chyba nawet zadowolona z tej części ^^'

Standardowo, mam nadzieję, że przypadła Wam ona do gustu c:

Za wszelkie błędy przepraszam ;-;

THE CLAN Part 1. LOSTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz