Rozdział 9

650 130 27
                                    


Minhyuk POV

Otworzyłem ostatnie drzwi, wydając z siebie krzyk rozpaczy.
Cholera.

Hyungwon leżał w wannie. Jego głowa znajdowała się pod powierzchnią wody. Zacisnąłem pięści, siadając przy nim na krześle.
— Ty idioto — szepnąłem, przymykając powieki. Czułem zbierające się pod nimi łzy. Zamrugałem kilka razy, prostując się na siedzeniu. Dlaczego mi to robisz?
Wziąłem głęboki wdech, wyjmując z kieszeni remedium. Błagam, niech zadziała. Odkręciłem korek, wlewając całą zawartość fiolki do wanny. Po chwili woda zaczęła robić się niebieska, a małe kryształki mieniły się w niej jak miliony diamentów. Wszedłem do niej, następnie mocno otulając ciało Hyungwona ramieniem. Był tak zimny. Głupek.
Chwyciłem jego prawą dłoń, przytulając go do siebie. Czułem, jakbym go naprawdę właśnie stracił. Po moich policzkach spłynęło kilka słonych łez.
— Nie zostawiaj mnie — szepnąłem mu do ucha. Nagle poczułem, jak jego dłoń lekko ściska moją.
— Przepraszam — wychrypiał, poruszając się nieznacznie. — Naprawdę, bardzo przepraszam.
Zamarłem. Mój żołądek wykonał fikołka, a serce przyspieszyło swoją akcję.
— Jesteś głupi — mruknąłem, przyciągając go do siebie. — Ale cieszę się, że żyjesz, frajerze — dodałem po chwili, lekko się uśmiechając. Zamarłem po raz kolejny, widząc jego uśmiech. Tak bardzo się cieszę.

Puściłem jego dłoń, powoli wychodząc z wody. Była chłodna, a każda kolejna minuta w niej spędzona nie była mi potrzebna.
— Minhyuk? — usłyszałem cichy głos Hyungwona. Odwróciłem się do niego, czekając, aż będzie kontynuował.
— Dziękuję i przepraszam — powiedział, chwytając krawędź wanny. Kiwnąłem głową, splatając ręce za plecami.
Dobrze, że żyjesz.


***


Przebrany w suche ubrania, rozsiadłem się na kanapie.
— Nie za wygodnie ci? — zapytał Shownu, poprawiając poduszkę za swoimi plecami.
— Nie, jest okay — odpowiedziałem, unosząc kciuk w górę.
— Co dalej robimy z sercem? — zapytał Kihyun, zajmując miejsce na fotelu.
— Nawet nie wiemy, co nim jest — burknął Wonho, wyciągając się na łóżku.
— Wiemy — powiedział Hyungwon, po czym wszystkie spojrzenia zostały skierowane na niego.
— Skąd? — zapytał Jooheon, poprawiając czapkę na głowie.
— Widziałem ją — odpowiedział, siadając obok mnie. — Serce jest dziewczyną. I to do tego śliczną dziewczyną — dodał, oblizując wargi. Oparłem się na łokciu, siadając wygodniej.
– Gdzie ją widziałeś? – zapytałem, splatając palce na klatce piersiowej. Hyungwon posłał mi porozumiewawcze spojrzenie, zaciskając usta w cienką linię.
— Miałem małe objawienie — odpowiedział, wypuszczając powietrze z płuc.
— Hyungwon, możemy porozmawiać? — powiedziałem, podnosząc się z kanapy. Chwyciłem go za nadgarstek, następnie kierując się do pomieszczenia obok.
— Minhyuk, nie romansuj! — krzyknął Wonho, szeroko się uśmiechając. Przewróciłem oczami, zamykając za sobą drzwi.
— Kiedy miałeś to objawienie i jak to wyglądało? — zapytałem, opierając się plecami o ścianę.
— Jak straciłem przytomność. Ponoć byłem już jedną nogą na tamtym świecie — mruknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. — Wszędzie było biało i nagle ukazała mi się ona. Powiedziała, że jest sercem i wie wszystko. W sumie to mnie uratowała, bo gdyby nie jej ingerencja, nie stałbym tutaj — dodał po chwili, spuszczając wzrok.
— Wiesz, że jesteś głupi? — rzuciłem, zaciskając dłonie w pięści. — Nigdy więcej czegoś takiego nie rób. Masz nas. Masz mnie.
— Wiem, teraz już wiem — odpowiedział, przeczesując ręką włosy.
Uśmiechnąłem się lekko, wracając do naszej paczki.
— Panowie! Co wy na to, żeby odnaleźć serce? — zapytałem, opierając się o futrynę drzwi.
Chyba muszę jej podziękować.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

TakbardzopopsułamTakbardzopopsułamTakbardzopopsułam.

Nie bijcie czy coś .-.

Mam nadzieję, że wyszło okay ;__;

THE CLAN Part 1. LOSTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz