" Leć" część 1

6.8K 356 30
                                    


HINATA
Zamykając oczy ciągle widzę jego twarz. Ciemne włosy opadające na czoło, granatowe tęczówki spoglądające na wszytko z pogardą i niesmakiem, wiem jednak że one coś kryją. Jednak uświadamiam sobie jedną najważniejszą rzecz, tak nie powinno być. Otwieram brązowe oczy i tępo gapię się w sufit, badam jego nierówności, pęknięcia, przy użyciu wyobraźni zyskują one zupełnie nowe kształty. Już ranek a ja zupełnie zagubiłem się w fantazjowaniu o nim, myśli ogarniały mnie całego i natrętnie wchodziły do głowy nie chcąc z niej za nic w świecie wyjść. Zacząłem kręcić głową raz po raz targając rdzawe kosmyki , by odpędzić te okropnie podniecające myśli. Chyba właśnie zakochałem się w koledze z drużyny. Kageyama z początku był moim największym wrogiem, paliła się we mnie prawdziwa żądza zemsty, pragnąłem go pokonać, udowodnić mu na co mnie stać. Jednak fakt że wylądowaliśmy w jednej drużynie uniemożliwił mi moje początkowe zamiary, nie mogłem już go pokonać , tak jak to sobie wymarzyłem i jak na złość zostaliśmy zmuszeni by współpracować. Jakby los sam nas ku sobie pchał. Moja nienawiść z biegiem czasu przerodziła się w przyjaźń jaką go darzyłem ,potem w poczucie partnerstwa, więź która między nami była stała się silna i z dnia na dzień coraz bardziej nierozerwalna, jednak wszytko się zmieniło. Bo ja go kocham, moje serce jest niespokojne, policzki płoną a oczy nerwowo zerkają w jego stronę. Kiedy tylko zaczynam się przyłapywać na patrzeniu w jego stronę, szybko wzdrygam się i nerwowo kręcąc głową, nie , nie ,nie , tak nie może być! Nie mogę go kochać, to absolutnie wykluczone. Zerwałem się z łóżka nie przytomnie mrugając oczami, omiatając tylko syf jaki panował w pokoju w biegu ruszyłem się przygotować - " Mamo , dlaczego mnie nie obudziłaś?!- wyrwałem w stronę drzwi wejściowych zapinając tylko pasek na spadających już spodniach. Zaczyna się nowy dzień a moje uczucia nie stają się ani odrobinę mniej intensywne. Rower z zawrotną prędkością mknął przez znajomą mi drogę, czuje wiatr we włosach który smuga moje policzki, adrenalinę która pobudza moje serce, zdejmuje nogi z pedałów i z głośnym - ' Jup!'- zjeżdżam na sam dół, zwykle nie zwracałem uwagi na krajobrazy przemykające w miarę pokonywanej drogi , dziś jednak zachwycałem się ich pięknem , nie rozumiałem tylko dlaczego. Cieszyłem się na dzisiejszy trening, jednak w głębi serca uradowany byłem faktem że spotkam tam jego, zobaczę jego szczupłą sylwetkę, mam nadzieję że się nie zdradzam. Opieram dłoń na policzku i zamiast skupić się na słuchaniu nauczycielki wracam myślami do tego dnia. Dnia w którym spotkałem Króla. Musiałem być naprawdę rozmarzony a wyraz mojej twarzy zabawny bo jedynym dźwiękiem który do mnie docierał był śmiech kolegi- " Noya!'- podskoczyłem zdezorientowany i spojrzałem na niego szczenięcym wzrokiem, brązowowłosy długo jeszcze raczył mnie napadami śmiechu zanim wreszcie przemówił.
- Musiałeś solidnie wpaść ! Patrzysz się z takim rozmarzonym wzrokiem , zacząłbyś się niedługo ślinić do kompletu- czuje jak płoną mi policzki, uciekałem wzrokiem w bok ale przed czujnym przyjacielem nic się nie ukryje - " Więc? Która to?' - Noya najwidoczniej nie miał zamiaru odpuścić, kiedy presja stała się nie do zniesienia nieśmiało odpowiedziałem.
- Wiesz.. Właściwie to nie jest ona, tylko on. Kageyama - Te proste słowa wystarczyły by libero rozdziawił paszczę i wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem.
- Gratuluje , Zakochałeś się w najgorszej osobie na całym świecie - Noya wykonał dramatyczny ruch i zaczął z niedowierzaniem kręcić głową.
- Nie jest znów zły - Ciężko było mi uwierzyć że właśnie bronię człowieka który wzrokiem zabija nawet małe urocze zwierzątka.
- Hinata poważnie, gustu ty chłopie nie masz, co zamierzasz z tym zrobić?- Dopiero teraz dotarło do mnie to zasadnicze pytanie, no właśnie co dalej? Jemu tego nigdy nie powiem, prędzej zapadnę się pod ziemię niż wyznam mu co czuje, nie chce też paść ofiarą upokorzenia.
- Nie wiem, na pewno nie mam zamiaru mu tego mówić i tobie też nie radzę! - próbowałem przybrać groźną minę ale sądząc po minie brązowowłosego wyglądałem raczej komicznie.
- Oho, co takiego się stanie gdy nie zastosuję się do twoich porad , hm? - Noya uniósł brew i z chytrym uśmieszkiem na ustach złożył ręce w tubę i wybiegając na korytarz krzyknął.
- Kageyama, muszę ci coś powiedzieć! - krzyknął libero i w najlepsze zaczął biegać po korytarzu, nie myśląc ani chwili dłużej rzuciłem się w pogoń za nim.
- Noya! Zamknij się bo pożałujesz! - cały poczerwieniałem uganiając się za przyjacielem, wyciągałem do niego ręce ale kiedy było już tak blisko , robił zręczny unik i znów mi uciekał , modliłem się w duchu by nie wpadł na Kageyamę ale bóg był dziś wyjątkowo kapryśny i nie minęła nawet chwila kiedy naszym oczom ukazał się Kageyama, obrzucił nas zabójczym spojrzeniem i zapytał chłodno.
- Co wy tu znów odwalacie? - Noya nie tracąc dobrego humoru wyskoczył na przeciw niego i radośnie zagwizdał.
- Ptaszki mi wyćwierkały że Hinata sie w kimś zakochał, ciekawe kto to może być co? - Libero złożył ręce jak do modlitwy i spojrzał na Kageyame porozumiewawczo ten jednak- na moje szczęście , nie zrozumiał zbytnio o co mu chodzi.
- Ktoś w kim kocha się Hinata?- powtórzył Kageyama, poczułem nagle jego wzrok na swoim ciele, przeszedł mnie dreszcz i cały się pokryłem szkarłatem, nim ktokolwiek zdążył zaprotestować wyprułem ze szkoły jak niesiona prądami miłosnymi dziewica, domyślałem się tylko jak bardzo Noya musiał właśnie ze mnie szczać , kiedy wyleciałem ze szkoły jak oparzony niemal zabijając się o własne nogi. Wybiegłem za tył szkoły i dysząc ciężko przykucnąłem przy schodach , cieszę się że Tsukishima tego nie słyszał bo nie miał bym na treningach życia. Odetchnąłem i usiadłem na schodach kompletnie załamany, co mnie tak nagle napadło? Wyobrażam sobie teraz jak Noya wyje ze śmiechu a Kageyama patrzy tam z niedowierzaniem , intensywnie czochram rude kosmyki zaciskając oczy tak mocno że zbierają się w nich łzy. Zacisnąłem dłoń na koszuli i spuściłem głowę, moja klatka piersiowa zaraz miała się rozerwać. Głośno zaszlochałem, dlaczego tak to musi się dziać? Co innego gdyby Kageyama był piękną dziewczyną, wszytko potoczyło by się inaczej. Zupełnie wszytko.

Kageyama
Otworzyłem ciężkie powieki i podniosłem się powoli z łóżka odsuwając białą pościel na bok, zegarek wskazywał równą szóstą. Znów nawiedził mnie dziwny sen, wpierw jego duże brązowe oczy, wodziły za mną " Nie zrobisz tego?" Rude kosmyki rozwiewające się kiedy unosił się , przyśnił mi się Hinata. Nie rozumiem tylko dlaczego, to mały wrzód na tyłku , którego wszędzie jest pełno zwłaszcza w moich myślach, było to zdumiewające ale starałem sobie to tłumaczyć jakoś inaczej. Powoli skierowałem się na dół do łazienki, rankiem cały dom był uśpiony. Nie było słychać żadnego śmiechu , miałem wrażenie że mieszkam tu sam. Zawsze miałem dużo czasu by się naszykować, zjeść śniadanie i podążyć do szkoły na piechotę. Czasem ta monotonność mnie wykończała, cieszyłem się że dziś będzie trening, może bardziej cieszyłem się że będzie tam Hinata? Przełknąłem ślinę powoli wchodząc do klasy, dzień nie zapowiadał się jakoś szczególnie. Te same nudne lekcje i wkurzające hałaśliwe osoby. Zamknąłem oczy i próbowałem pomyśleć o czymś mniej irytującym, przed oczami natychmiast pojawił się Hinata ,uśmiechnął się lekko, jego rude kosmyki lekko sterczały go górze, wyciągnął ręce lekko łapiąc moje policzki, zamyka oczy co on chce zrobić? Jego wargi się rozchylają i są coraz bliżej " K-A-G-E-Y-A-M-A~" szepcze wprost do mojego ucha , uświadamiam sobie co właśnie widziałem, podskakuje jak oparzony a moja twarz przypomina dojrzałego pomidora, wszystkie ciekawskie oczy zwrócone są w moją stronę, nauczycielka przerywa lekcję. Co to miało być ja się pytam?! Dlaczego akurat taka sytuacja ?
- " Kageyama masz może gorączkę?' - pyta mnie nauczycielka a ja słyszę szepty i śmiechy w klasie, zabijam ich wszystkich wzrokiem każąc się zamknąć i daje nauczycielce znak że może kontynuować lekcję. Kiedy klasa umilkła już na dobre ,spuściłem głowę i zażenowany grzebałem butem w podłodze, chyba chciałem wykopać dziurę by się w niej ukryć, zakładam na ramię plecak i czym prędzej wychodzę z sali. Na razie idę korytarzem i jest w miarę spokojnie ale zaraz napataczają się Noya i Hinata, coś krzyczą i gonią się jak dzieci w podstawówce, podchodzę do nich i obrzucam ich współczującym spojrzeniem. Noya zaczyna coś ćwierkać kiedy tylko usłyszałem o tym że Hinata w kimś się kocha serce mi zamarło, zapomniałem jak się oddycha i wewnątrz mnie toczyła się burza , czułem złość? zwykle denerwowałem się na Hinatę dość często, to uczucie jednak było inne. . . czy tak wygląda zazdrość? Mimo burzy jaka we mnie trwała spokojnie powtórzyłem.
- Ktoś w kim kocha się Hinata?- spojrzałem na Hinatę ilustrując kto to może być, Rudowłosy wypadł ze szkoły jak poparzony , nie zrozumiałem o co mu właściwe chodzi, Noya zaś wył ze śmiechu powtarzając " Co za kretyn! " chyba zaczynam mu wierzyć. Spojrzałem jeszcze raz na korytarz w którym zniknął Hinata. Z niedowierzaniem zamrugałem oczami i spojrzałem na Noyę który nie mógł przestać się śmiać mocno trzymając się za brzuch, nie rozumiem tylko skąd ten cały ubaw.
- Wiesz może o co mu chodzi?- skierowałem wzrok na niskiego chłopaka.
- Ja? Ależ skąd, przyznam tylko że jego bieg był koncertowy!- spojrzałem na chłopaka lekko unosząc brew, naprawdę nie rozumiem co w tym było takiego zabawnego. Kiedy Libero przestaje się śmiać i jest widocznie zmieszany kieruje do niego kolejne pytanie.
- Dlaczego on tak uciekł? Ducha zobaczył czy coś?
- Ty naprawdę nie wiesz o co chodzi? Zawstydził się chłopak i tyle !
- Nie rozumiem tylko dlaczego?- Noya zaczął kręcić głową i śmiejąc się w najlepsze zostawił mnie na korytarzu zupełnie samego i zdezorientowanego. O co mogło mu chodzić? Dlaczego tak nagle wybiegł? myśli zaprzątały mi głowę jak nieznośne muchy, podrapałem się w tył głowy i niepewnie ruszyłem korytarzem do automatu z napojami. Trzymałem dłonie w kieszeniach i ze spuszczoną głową przemierzałem szkolne korytarze, zawsze głęboko w środku kryłem uczucia do rudowłosego które zapłonęły we mnie już od dawna, zwróciłem na niego uwagę już wtedy kiedy postanowił mnie pokonać, dla mnie wtedy był tylko małym robakiem ,teraz- słońcem górującym wysoko ponad mną. Zwykle liczyłem tylko na siebie , wierzyłem wyłącznie w swoje możliwości , swoją boskość , jednak pojawił się on. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, ufał mi tak bezgranicznie, był tak naiwny jednak podobało mi się to. Zatrzymałem się przed automatem z napojami, nigdy mu nie powiem o moich uczuciach, Hinata z pewnością za parę lat znajdzie sobie dziewczynę, kto wie może nawet żonę? Na myśl o tym czułem narastającą w sobie złość, obraz Hinaty w związku z kimkolwiek innym wydawał mi się najgorszą z możliwych opcji, czułem gniew. Wybrałem napój z automatu i wsadziłem do ust słomkę, oczy skierowałem na szkolny dziedziniec. Nie jestem optymistą który wierzy w bajkowe zakończenia jednak jeśli jest chociażby mała szansa że Hinata odwzajemnia moje uczucia... chciałbym to wiedzieć. Nie będę się załamywać , nie jestem przecież niedoszłym samobójcą, zawsze radziłem sobie sam więc dlaczego miało by się to zmienić?



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Z bloga przenoszę się na Wattpada : http://etsukoo.pinger.pl/

Dziękuję i pozdrawiam.

LećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz