lauren's p.o.v
znowu ta angielska pogoda. dziwił mnie fakt, że powoli miałam jej dość. kochałam deszcz, ciemne chmury, burze odkąd pamiętam, dawało mi to swego rodzaju spokój. największa wena dopadała mnie w deszczowe wieczory. dziś to nie działa.
minęłam kolejną już ślepą uliczkę w poszukiwaniu baru, w którym miałam się spotkać z camilą. wciąż byłam zachwycona faktem, że za chwilę miałyśmy się spotkać. co prawda, miałyśmy tylko omawiać nowy projekt, ale to lepsze niż nic i wolałam pozostać przy tej myśli. popchnęłam stare, drewniane drzwi i znalazłam się w obskurnym pomieszczeniu, wodząc wzrokiem za ciemnowłosą. znalazłam ją, siedzącą przy barze i rozmawiającą z barmanem.
-specyficzne miejsce-zaśmiałam się, całując moją towarzyszkę w policzek.
opowiedziała mi o sobie, swoim życiu, swoich opiniach na różne tematy. to oklepane, ale czułam się, jakbyśmy znały się całe życie, a nie trochę ponad dwa tygodnie. tak dobrze nam się rozmawiało, że zapomniałyśmy o prawdziwym powodzie naszego spotkania-sesji.
-a ty?-spojrzała na mnie, opierając się leniwie o krzesło.
nie zarejestrowałam pytania, rozmyślałam. o niej.
-hej?
-tak?-oprzytomniałam.
-czym się zajmujesz?
-um, ja...-speszyłam się, moja sztuka była dla mnie zawsze zbyt prywatna-...maluję.
-też jesteś artystką?-widocznie się ucieszyła-czy mogłabym kiedyś obejrzeć twoje prace?
-wiesz...jeżeli będziesz chciała, to czemu nie?-nigdy nie umiałam odmawiać ludziom, skarciłam się za to w myślach.
-pora na mnie, będę się zbierać-oznajmiła, dopijając piwo i wstając z krzesła.
-odprowadzę cię-powiedziałam pośpiesznie i również wstałam.
-naprawdę nie musisz-zaśmiała się.
-ale chcę-zapewniłam uśmiechając się.
szłyśmy pustą, wieczorną ulicą. chęć złapania ją za rękę była tak silna, że ciężko mi było przemówić samej sobie do rozsądku. przemierzałyśmy centrum tego wielkiego, zimnego miasta w ciszy, ale nie była ona niezręczna. kątem oka dostrzegłam, jak się uśmiecha. ciekawiło mnie o czym pomyślała.
zastanawiałam się co właściwie się stało. dlaczego czułam się inaczej, gdy byłam z nią?
przybliżyłam się do niej i otarłam swoją dłonią o jej, tak, by wyglądało to na kompletnie nieplanowane i przypadkowe.
-oh, przepraszam-odparłam nerwowo.
camila spojrzała na mnie wciąż się uśmiechając.
-co jest?-spytałam oddając jej uśmiech.
-nic takiego-odparła, spuszczając głowę, by ukryć swoje rozbawienie-to tutaj-pokazała palcem odnowioną kamienice na końcu ulicy.
gdy doszłyśmy do klatki, ciemnowłosa obróciła się na pięcie, złapała moją twarz w swoje dłonie i złożyła pocałunek na moim policzku, niebezpiecznie blisko ust.
-dziękuje, że mnie odprowadziłaś-uśmiech nie schodził jej z ust-powinnyśmy częściej się spotykać!
chwilę później zniknęła. oparłam się o drzwi wejściowe, głośno wzdychając. to był udany dzień, chyba pierwszy od bardzo dawna. nie ukrywałam swojego szczęścia w tamtej chwili. podskakiwałam, ciesząc się, jak małe dziecko podczas drogi powrotnej do domu.•••
rozdział miał być w tamtym miesiącu, ale wiadomo, jak to jest z wakacjami. spotykanie się ze znajomymi, wyjazdy etc. dodatkowo kompletnie nie mam weny, stąd taki krótki rozdział. postaram się dodawać rozdziały w miarę krótkich odstępach czasowych. btw, dziękuje za wszystkie gwiazdki i wyświetlenia💜
CZYTASZ
destructive | l.j & c.c |
Romance"[...] a jej pocałunek był, jakby płatki wszystkich róż świata musnęły moje usta. od tamtej chwili wiedziałam, była jedynym kwiatem, jakiego chciałam."