XXVI

3.5K 201 11
                                    

- Bilet proszę - powiedział kontroler biletów na lotnisku.

Bez słowa podałam mu papier, który zeskanował i przepuścił mnie dalej. Odłożyłam wszystkie metalowe rzeczy i przeszłam przez skaner. Zabrałam rzeczy i usiadłam na krzesełku przed odpowiednim wejściem. Starałam się nie myśleć o zdarzeniach sprzed kilku dni, ale to nie takie proste. Ciągle zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam i ciągle dochodziłam do wniosku, że jednak powinnam dać mu szansę się wytłumaczyć. Cały czas nadchodziły mnie wątpliwe myśli. Shawn przez ostatnie kilka dni próbował ze mną porozmawiać, prosił o spotkania, jednak ja odmawiałam. Ile tylko mogłam, trzymałam się z Magdą, która otrzymała ode mnie pełną relację ze zdarzenia.

Po długim oczekiwaniu zobaczyłam na tablicy odlotów mój samolot i ustawiłam się w kolejce. Później pojechałam autobusem pod wejscie do maszyny. Kiedy stewardessa sprawdzała bilet, uśmiechnęła się pod nosem i oznajmiła:

- Panią proszę do klasy premium.

Serio?!

- Naprawdę się nie da w klasie zwykłej? - zapytałam z nadzieją.

Kobieta zaprzeczyła i zaprowadziła mnie na miejsce. Usiadłam niezadowolona, co w sumie dziwiło wielu pasażerów, ale nikt nie odważył się odezwać. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam pierwszą lepszą playlistę.

Nagle zobaczyłam Shawna, który usiadł naprzeciw mnie.

- Co ty tutaj robisz? - spytałam.

- Posłuchaj mnie, po pierwsze i najważniejsze, między mną a moją asystentką nic nie było i nie będzie... - odparł Mendes.

- To jak mi wytłumaczysz to co się stało?

- Wiesz, nie mówiłem ci o wszystkim związanym z karierą...

- Wiedziałam.

- Nie przerywaj mi. No więc, zawsze marzyłem o pracy z jedną wytwórnią płyt i moja asystentka otrzymała telefon, że właśnie oni chcą ze mną pracować. Dlatego mnie przytuliła.

Gdy chłopak zakończył, zrobiło mi się głupio, że tak zareagowałam.

- Przepraszam, nigdy nie dałeś mi powodu do zazdrości i niewłaściwie zareagowałam - przyznałam.

- Każdemu zdarza się popełnić błąd, poza tym to też moja wina. Nie powiedziałem ci o tym i przepraszam, że tak zaczęłaś myśleć. Powinienem od razu do ciebie zadzwonić i się pochwalić. Przepraszam cię, myszko. Po drugie, chyba nie myślisz, że pojechałabyś gdzieś beze mnie? Poszedłbym za tobą nawet na koniec świata i nie opuściłbym cię nigdy. Kocham cię najbardziej na świecie.

- Ja ciebie też, Shawn, ja ciebie też - oznajmiłam ze łzami w oczach. Przytulił mnie mocno i pocałował we włosy, głaskając uspokajająco po plecach. Nigdy bym nie zamieniła na nic innego.

- Chciałbym ci coś jeszcze powiedzieć - zaczął niepewnie. - Wymyśliłem to kilka miesięcy temu, kiedy jeszcze się poznawaliśmy. Więc... - Wziął głęboki oddech. - Jesteś słońcem, które oświetla mi drogę i rozwesela mnie. Jesteś różą, która zachwyca. Jesteś skarbem, którego nie mogę stracić. Jesteś deszczem, który ostudza moją złość. Jesteś wiatrem, który ochładza mój gniew. Jesteś jak powietrze, dzięki któremu mogę żyć i oddychać. Jesteś oknem na świat, a właściwie całym światem. Jesteś narkotykiem, od którego się uzależniłem. Jesteś najpiękniejszą osobą na całym świecie, a nawet w całym wszechświecie.

Po policzku spłynęła łza, najpierw jedna, później kolejne. Każdą z nich wycierał, czule patrząc w moje oczy. Wzruszyłam się, mimo że już słyszałam te słowa, choć teraz wydały się jeszcze piękniejsze niż wtedy, bo były skierowane prosto do mnie i mogłam być tego pewna.

- Zostaniesz ze mną? - spytał z nadzieją.

- Zostanę. Na zawsze.

^^^

Więc to już koniec. Niestety. Krótkie podziękowania będą w epilogu.

Zakrecona :*

Canadian Girl // s.m. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz