Dla Evelin_Sparks
,,To mogłabym poprosić o coś takiego: Hazza ma 23 lata a Louis 17 i H przyłapuje L jak ten pali z Zaynem i daje mu karę ?"
+18( napiszę to tak dla zasady xD)
Skomentuj pls, to bardzo motywuje :)Louis wypuścił z ust siwy dym, po czym zaciągnął się ponownie i rozkoszowal się tym niezdrowym uczuciem zamykając oczy. Lubił palić ale niestety rzadko mógł, w domu kończyło się to ochrzanem od Harrego- jego troskliwego współlokatora, który wściekał się o zasmrodzanie mu mieszkania, ale i poza domem siedemnastolatek nie miał spokoju, bo ilekroć Hazza zobaczył go z papierosem, wkurzał się, że,, młody" nie ma palić bo funduje sobie raka i zgrywał troskliwego tatusia(if you know what i mean). A Harry musiał się słuchać bo inaczej Louis odeśle go z powrotem to domu rodziców do pieprzonej wiochy z której pochodzi i może zapomnieć o Londynie. Nie mogł sobie a to pozwolić więc chowal się przed nim tak teraz, stojąc tu z Zaynem za garażami na jego osiedlu oddalonym od Louisa o dwie dzielnice więc małe były szanse by on go tu znalazł. Jednak ten koleś był nieprzewidywalny.
-Ale czemu dajesz mu tak sobą pomiatac?- dziwił się Malik gdy opowiadal mu o swojej sytuacji.
-Wiesz, nie jestem pełnoletni ale rodzice pozwolili mi z nim zamieszkać bo to syn ich przyjaciół, taki odpowiedzialny, bla bla. Tak jakby muszę się go słuchać by ba mnie nie doniósł.
Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem. Prawda jest taka, że miał przesrane z Harrym, ale nie wiedzieć czemu go bardzo lubił. Jakoś nieszczególnie był zdziwiony gdy zobaczył go jak idzie w ich kierunku rozjuszony do granic możliwości. Przybliżając się do Louisa zaczął się drzeć.
-Ile razy mam ci powtarzać, że nie masz palić?! Myślisz, że jak się będziesz chował to cię nie znajdę, jeszcze się szlajasz z Malikiem. -Ostatnie zdanie powiedział z lekkim obrzydzeniem.
-Śledzisz mnie? Daj mi spokój, świrze!
Zayn przemilczal uwagę Harrego na swój temat.
-Świrze, tak? Słuchaj gowniarzu, masz się tak do mnie nie odzywać.
-Ej, daj mu już spokój. O co ci chodzi?-Zayn wstawił się za Lou.
A on czuł jak coraz bardziej płonie ze wstydu.
-Spoko, stary. Dzięki, ale to nie ma sensu, on mi nie odpuści. Lepiej już pójdę do domu.
-Jak chcesz.
-Dobra decyzja. Chodź.- wtrącił Harry.
*Oczami Louisa*
Spojrzałem na mojego współlokatora zdegustowany. Nie mając wyjścia poszedłem za nim do samochodu by zawiózł nas do domu. Czy wspominałem już, że po takich incydentach Harry daje mi bolesne kary? Nie wiem czy to było gorsze czy kompromitacja przed przyjacielem.
Dotarliśmy do domu szybko, na moje nie szczęście, bo to tylko przyspieszyło karę. I może gdzieś głęboko czułem lekką ekscytację, bo jednak finał zawsze był taki sam i tak samo satysfakcjonujący.
Wściekły na tego dupka od razu pobiegłem do mojego pokoju. Usłyszałem po chwili kroki zmierzające za mną i pukanie do drzwi.
-Wiesz, że nie unikniesz kary, więc proszę cię otwórz te drzwi dobrowolnie i nie wkurzaj mnie bardziej-z każdym słowem coraz bardziej podnosił głos.Chwilę się zawahałem, ale musiałem zgodzić się z nim. Nie było sensu upierać się, bo to da tylko więcej bólu. Otworzyłem Harremu, który gwałtownie wpadł do pomieszczenia i rzucił się na mnie, całując i kierując na łóżko, po czym mocno mnie na nie pchnął. To tylko wzmogło moją złość na niego. Zaczął mnie nachalnie całować w usta, a ja uparcie nie oddawałem mu i nie chciałem otworzyć ust. Przeszedł na szyję i muskał wszystkie wrażliwe punkty, tuż przy obojczyku. Dobrze wiedział, ze to doprowadza mnie do szaleństwa, po moim ciele przeszedł dreszcz, ale nie uległem mu.
-Uparty bachor-warknal Hazz. Po czym przygwozdzil mnie do łóżka, moje ręce mocno ściskając po bokach mojej głowy. Zacząłem się wiercic, chcąc mu się postawić. Naprawdę nie miałem dziś na to ochoty. Go wściekało go tylko bardziej przez co zarobiłem tyko siarczyste uderzenie w policzek. Zwykle na tym się kończylo i nie bił mnie już więcej. Nie lubiłem być uległy więc go odpychalem ale najczęściej i tak zwyciężał i sprawiał, że oddawałem się mu jak zwykła dziwka. Dziś serio mnie wkurzył, bo ośmieszył mnie przed Zaynem, więc nie chciałem nawet by mnie dotykał, bo czułem jakiś dziwny wstręt. Wydawało mi się, że tego jest już za wiele, że to zmierza w złą stronę.
-Styles, zostaw mnie!-wrzasnąłem gdy zaczął dobierać się do moich spodni, niemalże rozpial juz je i zaczął ściągać z moich bioder. Na domiar złego moja koszulka pofrunęła na drugi koniec pokoju. Czułem się zażenowany. Przyssał się do mojego nagiego torsu, po lewej stronie, tuż pod sutkiem. Wydobył tym ze mnie nieznaczny jęk, który szybko stłumiłem by nie myślał, że to co robi sprawia mi przyjemność. Wypuścił z ust mały fragment mojej skóry gdzie zostawił malinkę. Ugh, nienawidzę gdy zostawia ślady.
CZYTASZ
One shoty-Larry i inne
FanfictionOne Shoty o Larrym, ale nie tylko ;) piszcie mi w wiadomościach swoje fabuły. Może być jakikolwiek pairing z 1D, 5sos, drarry, sterek.