Część III

6 0 1
                                    

Chłopak szukał najbliższego teleportu i po 10 minutach w końcu odnalazł. Zostały mu niecałe trzy godziny, aby prze teleportować się na Eyntylon. Na szczęście droga stała otworem i szybko tego dokonał. Udał się ponownie do tamtejszego urzędu i dostał adres i tym razem miał szczęście. Dziewczyna mieszkała nieznacznie od centrum. Gdy przybył pod jej dom może nie widział mas wody, ale piękny strojny ogród, gdzie z jednej strony nasadzono same niebieskie rośliny, a z drugiej tylko zielone. Istny dualizm. Nixoper szybko zapukał do drzwi. Otworzyła mu kobieta o tych niebiańskich oczach.

- Anes. Twoje oczy zaglądają wprost do serca – powiedział jednym tchem młodzieniec.

- Anes. Jesteś mił – nie dokończyła dziewczyna, gdyż zauważyła nieschowany pod ubraniem dwuząb, o którym chłopak śpiesząc się zupełnie zapomniał.

- Co Ci jest ? - zapytał zaskoczony Nixoper, który był już pewny udanego początku, bo przywitała go ze słodkim uśmiechem.

- Jestem pierwsza czy druga? - z ciekawością ryknęła dziewczyna nie kryjąc emocji.

- Druga – szybko odparł młodzian.

- Ja druga. Ja jestem ta druga. Niewyobrażalne – zaczęła panikować dziewczyna.

- Uspokój się – próbował ratować sytuację Nixoper.

- Sam się uspokój – wzdrygnęła dziewczyna.

- Może oprowadzisz mnie po okolicy ? - z uśmiechem zapytał młody mężczyzna chcąc przełamać impas. Czuł jednak duszność całej tej sytuacji. Miał przemożne wrażenie ogromnego rozczarowania dziewczyny.

- Wypchaj się. Wolę czuwać nad ogrodami! - krzyknęła dziewczyna zamykając drzwi.

Nixoper zaskoczony ogromem sytuacji nie mógł pojąć dlaczego to tak się wszystko skończyło. Rozmyślał nad tym, że może, gdyby zaczął od niej to inaczej by się to skończyło i dziewczyna dała się poznać z lepszej strony. Zapewne marzyła o tym, że przybędzie pod jej dom młody mężczyzna i będzie tą jedyną. Zaś w tym wypadku wpadł na jej planetę pośpiesznie mężczyzna bez żadnego podarku tylko pierwsze co zobaczyła to ten symbol, że ma konkurencję i współzawodnictwa nie zniosła, bo nie było wpisane w jej wyobrażenie tego dnia. Po pewnym czasie zaczął się śmiać, bo cały czas myślał, że tylko on ma w sobie moc sprawczą. To on podejmie decyzję i kobiety muszą się jej podporządkować, a tu spotkała go niezwykła niespodzianka i dziewczyna trzasnęła drzwiami, sama wybrała. W głowie dźwięczało mu tylko jedno słowo: ironia, ironia, ironia...

Nixoper prędko popędził do teleportu. Sytuacja jednak nie przedstawiała się za różowo. Wskutek przelatującej komety pole magnetyczne planety przestało być stabilne na jakiś czas. Wśród młodych ludzi jednoczących się ze swoją połowicą był tylko Nixoper, bowiem reszcie się nie śpieszyło, większość dotknęła kryształu i dopełniła zwyczaju. Nixoper nie mógł uwierzyć w obłęd sytuacji. Została mu godzina i dwadzieścia minut. Jeśli tu zostanie to będzie skazany na dziewczynę, która nawet nie powiedziała mu swego imienia. Mógłby poprosić w rejestrze osób o podanie, ale i tak by się nie zlitowali, bo w takiej sytuacji podają tylko adres wybranki tak by wszystko co intymne odbyło się między nimi. Nixoper nie mógł się z tym wszystkim pogodzić. On już wiedział kogo chcę wybrać w tej sytuacji. Woli Xylinę od dziewczyny, którą ma za rozchwianą emocjonalnie, nie akceptującą teraźniejszości jaką jest. Jednak może się okazać, że będzie zmuszony poprosić ją o to by przyjęła konkury, a nawet jeśli nie wyrazi zgody to zadecydować zamiast jej i zapewne urządzić ze swojego życia burzę kosmiczną, gdzie ciągle będą nią targały przelatujące meteoryty, i mocne wyładowania magnetyczne. Z drugiej strony wcale mu się nie uśmiechało spędzić reszty życia w kolonii karnej na jakimś zapyziałym statku z rzezimieszkami, którzy żałują swoich błędów, chcieliby odkręcić czas i co najważniejsze skosztować jeszcze raz złoty pył zamiast glutów, którymi się ich karmi, bo te papki inaczej nazwać nie można. Widział parę przekazów z tych okowów rozpaczy i ta wizja nie była jego marzeniem. Upłynęło 20 minut.

- Długo jeszcze? - zapytał zatroskany Nixoper mechanika.

- Kto to wie.

- No jak kto, pan.

- Ja to tylko mogę patrzeć na wskaźnik i przykładać dłoń do pulpitu.

- To może ja tam postoję za pana – wzburzony Nixoper syknął.

- Nie możesz, to wszystko jest zabezpieczone i reaguję tylko na moją dłoń i przepływającą przez nią energię -odparł mechanik.

- I tak bym nie chciał – skwitował młodzian i odszedł.

Nixoper uśmiechał się pod nosem. Zastanawiał się jakim cudem mechanik mógł go podejrzewać o brak tak elementarnej wiedzy. Niemal każde dziecko wie, że każde urządzenie Krystanów reaguję nie tylko na dotyk, ale niezbędna też jest energia właściciela. Przez co w mniej wartościowych urządzeniach producenci idą na rękę i pozwalają udostępnić obiekt innej osobie za zgodą dysponenta dobra. Zaczął rozmyślać Nixoper: przecież ja tylko ironizowałem. Aż taki głupi i zdenerwowany nie jestem. W końcu nic się nie dzieję. Nie skończę życia z jakąś wariatką, która myślała, że przybędę na złotym statku z cząstką niedawnej gwiazdy i powiem tyś jedyna. Alternatywa lepsza mnie nie czeka i w tym momencie Nixoper masował kark myśląc o tym, że została by mu nałożona zaciskająca się obręcz, która co minutę się kurczy i rozkurcza. Tylko na noc pozostaję rozluźniona. Jednak spanie w obroży niczym zwierzę wcale nie było jego marzeniem. On miał przecież dalekosiężne plany. Miał jeszcze kilka rang do zdobycia. Chciał splendoru, poczucia sukcesu i odrobinę władzy. W zamian tego utkwił na planecie w której pole magnetyczne zależy od kosmicznej skały. Eyntylon miał najsłabszą powłokę i przerwy w działaniu teleportów zdarzały się często, ale były tylko chwilowe. W tym dniu jednak usterka trwała w nieskończoność.

Młodzian nie mogąc dłużej stać usiadł na ziemi. Nie mógł się pogodzić z obrotem sytuacji. W głowie robił sobie wyrzuty: wszystko to przez to, że chciałem być uczciwy. Chciałem podejmować decyzję. Jak zawsze nad wszystkim zamierzałem zapanować. Mogłem ten jeden raz sobie odpuścić. Czemu nie posłuchałem ojca i nie wybrałem tej pierwszej? Mogłem też od razu udać się na Eyntylon, droga tutaj stała otworem, była prostsza. Byłbym w tym samym miejscu, ale pewnie ta zazdrośnica zareagowała by inaczej i miała swój wymarzony sen chociaż w jakiejś części, tej gdzie jest tą pierwszą. Jak zawsze przedobrzyłem. Teraz już wiem czemu nasi przodkowie znaleźli takie rozwiązanie. Zawsze się mówi o wyeliminowaniu wojen, zadr czy waśni. Jednak nigdy nie wspomina się o tym ile kosztuję poszukiwanie miłości. Tego pytania nikt sobie nie zadaję. Mnie ono może kosztować wszystko. Dzisiaj cały dzień przechodzę różne perypetię, a gdyby tak wyglądało całe życie, że szukamy drugiej połówki i nigdy nawet nie mamy pewności, że to ona. To byłby istny koszmar. Gdyby nie istniały portale to jak mielibyśmy odnaleźć pasującą do nas układankę. Skąd wiedzielibyśmy, że to właśnie ta kobieta. Portale zaś wybierają i nie możemy się z ich wyborem wykłócać. Musi go zaakceptować i zacząć koegzystować ze sobą. Większość związków jest krystaliczna. Te którym się nie układa zwracają się do Galaktycznego Towarzystwa Rodziny, gdzie wpierw zapraszają na kurs, następnie na spotkania grupowe, a gdy to nie pomaga to czuwa nad nimi koordynator, który daję tyle zadań aż zaczną normalnie ze sobą funkcjonować. Słyszałem o parach, którym to zajmuję nawet sto lat. Zdrad jednak nie ma, bo kryształy padają moment przed aktem cielesnym jeśli nie jest on dokonany ze swoim wybrankiem. Karą za sprzeniewierzenie się zasadom jest natychmiastowa śmierć. Każdemu noworodkowi wstrzykuję się różowy płyn, który ma rozsadzać nasz kryształ w takim momencie. Żadne dziecko nie jest pomijane. Procedura musi być dopełniona dla stabilności naszej populacji i podtrzymania więzów społecznych. Może jest to okrutne, ale cały system portali nie miałby sensu, gdyby istniała zdrada. Zaś do zdrady nie dochodzi, bo w naszych mózgach wytwarza się wtedy całkowicie inne podniecenie niż to ze swoim partnerem. Pary, które chciały się dopuścić takiego występku są zapominane. Rodzina ich zostaję okryta hańbą. Zaś ciała ich są rozbijane na cząsteczki, które wyparowują. Widok ten ma w sobie pewne piękno jak widziałem na kryształach wizyjnych, ale to czysta makabra. Nikt nie odwiedza twego grobu. Nikt nie śmie o tobie pamiętać chyba, że w ciszy ze wzgardą. Stajesz się tylko przestrogą. 

Miłosne portaleWhere stories live. Discover now