>> PROLOG <<

473 33 12
                                    


Ostatni tost przed koncertem.
Ostatnia herbata wypita pospiesznie za kulisami. Wpycham pustą szklankę w ręce mojego asystenta, po czym zamieniam ją na gitarę. Przez chwilę skupiam się tylko na wdechach i wydechach, wsłuchuję w dźwięk powietrza opuszczającego ze świstem moje nozdrza. Relaksuję się.
Zza kulis dobiegają mnie entuzjastyczne krzyki tłumu. Dla nich jestem bogiem. Wiecznie młodym, przystojnym, utalentowanym bogiem. Niektórzy znają moje piosenki co do słowa, inni przyszli tu po prostu z ciekawości. Mają zamiar słuchać mnie z oddali, jednym uchem, nie dbając o tekst czy jego przesłanie.
Czekam na znak, mówiący mi, że koncert czas zacząć. Od niechcenia przebiegam palcami po strunach gitary. Bawię się gryfem. Wystukuję nogą o metalową konstrukcję sceny rytm.
- Wchodzisz! - wrzeszczy z drugiego końca kulis menedżer. Ma w ręku kubek z olbrzymią kawą, którą zapewne pochłonie w ciągu następnej godziny. Podnoszę wzrok i zaszczycam go swoim spojrzeniem. Wyraz mojej twarzy pozostaje taki sam. Obojętny.
Wrzaski przed sceną stają się głośniejsze. Ktoś zapowiada moje wejście. Słyszę gromkie brawa, przed oczami mam wściekłego menedżera. Gestem daje mi znać, żebym wreszcie wyszedł na scenę i zaczął śpiewać. Ja jednak wciąż stoję w miejscu. Przyglądam się wyrazowi jego twarzy. Moje usta powoli wykrzywia leniwy, wredny uśmiech. Kiedy tłum cichnie, zmartwiony brakiem piosenkarza, decyduję się na wielkie wejście.
Okrzyki uwielbienia znów wypełniają przestrzeń. Jestem jak małe kotki - wszyscy mnie kochają.
Góruję nad wszystkimi, nie tylko czuję się jak bóg - jestem nim.

______
Hej hej :*** To mój pierwszy ff o Andy'm mam nadzieje że wam się spodoba dajcie gwiazdki i komentujcie ♥♥♥ kolejny rozdział wkrótce kc was

Black as Biersack II Andy Black FFWhere stories live. Discover now