Zawsze Pod Gorke

Urodziny

Dziś minely 2 miesiące od wyjazdu cioci. Był 16 lipiec. Czyli moje urodziny. Konczylem 19 lat.
-Jak ten czas szybko leci. -pomyślałem budząc się ze snu.
Dryn, dryn
Zaczął dzwonić dzwonek telefonu.
-Co to do cholery?! Kto to?! -krzyknalem, chciałem trochę pospac, ale najwyraźniej nie było mi to pisane.
-Halo.... -powiedziałem zaspanym głosem do telefonu.
- No dzień dobry Pawelku. -usłyszałem ciepły głos kobiety.
- Ciocia? -zapytalem lekko zaspany
- Po co dzwoni do mnie o 9.00- Zapytalem sam siebie w myslach.
- No a kogo się spodziewales? -zapytała jak zawsze żartobliwie.
- Nie no nikogo. Coś się stało? -zapytalem.
- A musiało się coś stać? Dzwonię bo są twoje urodziny. Chce życzyć Ci wszystkiego najlepszego. Dużo szczęście no i żebyś w końcu sobie jakąś dziewczynę znalazł. Hahah -zasmiala się kobieta.
- Dziękuję Ci ciociu. Ale wiesz, ze ja kocham tylko Marysie. -odpowiedziałem.
- Oj Pawelku.....
No niestety muszę iść już do pracy. -odpowiedziała.
- Chodzisz do pracy w sobotę? - zapytalem zdziwiony.
- Muszę zastąpić koleżankę bo jedzie do córki do szpitala. -powiedziała.
- Aha to Ci nie przeszkadzam. Pa pa. -powiedziałem.
- No pa pa Pawelku.. -powiedziała i rozlaczyła się kobieta.

Otworzyłem okno i chwilę popatrzylem jaka piekna jest pogoda.
Poszedłem do łazienki. Wziąłem przysznic i się ubralem. Założyłem dżinsy i granatowy t-shirt z wilkiem. Zrobiłem sobie na śniadanie kanapki.
Była 11.30
-Trochę mi się zeszło. -pomyślałem i usmiechnalem się sam do siebie.
Nagle znów zadzwonił do mnie telefon był to Krzychu. Gadaliśmy ok. 15 minut. Złożył mi zyczenia. Mieliśmy się dziś spotkać ale poznał jakąś łaskę i wiadomo.... zaprosil ja do siebie.
Czyli będę siedzial sam. Holera.. może gdzies się przejde .. -pomyślałem.
Juz mialem wychodzić kiedy rozleglo się pukanie do drzwi.
Pospiesznie je otworzyłem zdziwiony kto to może być.
Gdy je otworzyłem byłem w totalnym szoku. Tego sie nie spodziwalem...