-Jeśli zamierzasz iść do galerii to przykro mi, ale już praktycznie nic nie zostało. - powiedział w końcu chłopak, po dłuższej chwili gapienia się na mnie.-Co? - zapytałam, kompletnie nie wiedząc o co mu chodzi.
-Oh, nic nie wiesz. Są świetne promocje. Jak drugi Black Friday, czy coś. Ogarniasz, że kupiłem Klainy za 8 dolarów?
Wybuchłam śmiechem. On raczej mi nic nie zrobi.
-W takim razie co tu robisz sama w środku nocy? - zaciekawił się.
-Oh, cóż. Kolega postanowił mnie tu zostawić i nie za bardzo znam drogę do domu.
-Devries? - zapytał drwiącym tonem.
-Skąd ty go...
-Jego wszyscy znają. - przerwał mi.
-Uh, rozumiem. - zrozumiałam, ze jest tu dość popularny. Z tonu tego chłopaka mogłam zauważyć, że od niezbyt dobrej strony.
-Tak więc, gdzie mieszkasz?
-Na terenie kampusu Antioch.
-Raczej się tam teraz łatwo nie dostaniesz. Cóż, mogę cię przenocować, rano dojeżdża tam kilka autobusów.
-Emn. - niezbyt wiedziałam co odpowiedzieć, ponieważ z jednej strony nie miałam wyjścia, a jednak zupełnie go nie znałam.
-Jeśli się boisz, że cię zgwałcę czy coś to powiem ci, że twoja płeć mnie specjalnie nie interesuje. - oznajmił z uśmiechem.
-Oh, no to idziemy. - powiedziałam zadowolona.
Przez piętnaście minut spaceru ciągle rozmawialiśmy. Bardzo go polubiłam. Ma na imię Alec, jest w moim wieku, czyli tu jest w ostatniej klasie liceum.
Po tym czasie stanęliśmy pod jego domem, w srodku ujrzałam jego mamę.
-O hej, to Lena. Przygarnąłem ją na ta noc, bo nie ma jak wrócic do domu. - zwrócił się do swojej rodzicielki.
-Dzień dobry pani. - przywitałam się.
-Mów mi Jenna. - powiedziała uśmiechnięta kobieta - Alec pokaże ci pokój dla gości.
Poszłam za chłopakiem i po szybkim prysznicu od razu usnęłam.
___________________________
Kiedy się obudziłam zerknęłam na telefon. Siedemnaście nieodebranych połączeń od May i dziesięć nieznanego numeru. Odzwoniłam szybko do dziewczyny, nie chciałam, żeby się martwiła. Odebrała już po pierwszym sygnale.
-Lena? - zapytała.
-To ja.
-O mój boże nawet nie wiesz jak się martwiliśmy. Gdzie ty byłaś?
-Martwiliśmy?
-No ja razem z Devriesem. Przyjechał a to samo miejsce, gdzie cię zostawił pięć minut póżniej, ale ciebie nie było. Okrążył całą okolicę, a potem zadzwonił do mnie i przyznał się co zrobił. Nie martw się, już zdążyłam go opierdolić.
-W takim razie dziękuję, chyba. - nadal byłam zdziwiona, że on się o mnie martwił.
Opowiedziałam May gdzie jestem i jak się tu znalazłam, a następnie rozłączyłam się i przebrałam. W tym czasie do pokoju zapukał Alec.
-Chodź, pójdziemy na śniadanie, nie chce mi się gotować.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do pobliskiego starbucksa i tam wypiliśmy kawę i zjedliśmy ciastko.
CZYTASZ
Coming Home |L.D
FanfictionJak wydostać się z życiowego dołka, w którym się utknęło? Uwierzcie mi, zastanawiałam się nad tym przez całe życie. Myślałam już, że próbowałam wszystkiego i właśnie wtedy pojawił się Leondre Devries. Myślicie, że mi pomógł? Cóż, ciężko to nazwać po...