Sylwia Dziadkowiec
Prolog
Ktoś trzasnął drzwiami.
Czternastoletnia Nicole otworzyła oczy i przetarła je ziewając. Próbując przypomnieć sobie dziwny sen usiadła po turecku na łóżku. Za oknem było dość jasno, a słońce świeciło prosto na nią. Zaklęła sięgając po różdżkę i w myślach wypowiedziała zaklęcie. Jasnoczerwone zasłony zasłoniły okno, ona sama zwlokła się z łóżka.
Była siódma trzydzieści, już pół godziny temu powinna zjawić się w jadalni. Może wychowawca ich klasy a dyrektor szkoły nie będzie zły jeśli trochę się spóźni?
Założyła przygotowany na krześle mundurek składający się z krótkiej plisowanej spódniczki w czerwono czarną kratę, czerwony krawat i białej koszulki z logiem Instytutu Czarnej Magii w Salem, szkoły do której chodziła od sześciu lat. Nie wyobrażała sobie teraz się przenosić... Ale dobrze wiedziała że po tym wszystkim co działo się w szkole od półtora roku, po walkach z Szydercami niestety będzie musiała opuścić uczelnię.
Westchnęła cicho.
Nie mówiła matce o problemach. Bała się jej reakcji. Mimo ich dobrych relacji zdarzały się im kłótnie. Zwłaszcza za oceny lub szlabany. Ich miała pełno, zwłaszcza od dyrektora który jej szczerze nie znosił.
Owszem miała swój charakterek, potrafiła dopiec nauczycielom i kolegom z klasy, ale czasami zachowanie pana Moore'a można by określić jako "nadużycie władzy". Czasami zastanawiała się czy on nie hołubi grupy zwanej Szydercami?
Gdy układała burzę czarnych loków drzwi sypialni otworzyły się. Stał w nich Dominic Winters, jej chłopak. Uśmiechnęła się lekko.
- Jesteś trochę spóźniona.. - powiedział podchodząc do niej i całując lekko w usta.
- Zaspałam.. Po wczorajszej awanturze...
- Były tu wczoraj? - spytał marszcząc czoło. Pokiwała głową wspominając wczorajszy wieczór. Szydercy znów zaatakowali. Tym razem psychicznie. Jedna osoba niestety straciła życie. Nicole przełknęła ślinę.
Nie po raz pierwszy zabiła członka organizacji działającej przeciwko szkolnej elicie, ale mogła się założyć że tym razem nie ujdzie jej to na sucho. Dyrektor ogłosił wieczorem poranne zebranie porządkowe...
- Cóż... Należy w końcu coś z tym zrobić..
- Moore nic nie zrobi, dobrze o tym wiesz - sięgnęła po czarną torbę. - Chodźmy..
Za ręce wyszli z pokoju i dołączyli po chwili do całej reszty klasy szóstej. Zajęli miejsce z tyłu rzędu krzeseł obok paczki.
-Ciekawe o co im chodzi... - szepnął jeden z najbliżej siedzących chłopców.
- Zapewne o Szyderców.. - mruknęła Nicole przełykając głośno ślinę.
- Wszyscy już są, panna Vector też? - Nils Moore spojrzał chłodno na Nicole opierającą głowę o ramię swojego chłopaka.
- Jak widać.. - mruknęła. Po tonie głosu mogła wywnioskować że coś jest nie tak.
- Chcę wszystkich przesłuchać w sprawie śmierci Evelyn Carter..
- Ona nie żyje? - parę osób miało zdziwione miny i patrzyły prosto na zimną twarz dyrektora.
- Kto ją zabił, niech poniesie karę..! - krzyknęła jedna z dziewczyn stojących pod ścianą. Nicole powstrzymywała się żeby jej czegoś nie zrobić. Tą dziewczyną była Vanessa Winters, siostra Dominicka. Nie znosiły się od pierwszej klasy i mogła przysiąc że to właśnie Vanessa jest jedną z Szyderców. Evelyn zginęła nie bez powodu. Po pierwsze naraziła się pannie Vector a po drugie była niewygodnym świadkiem. Widziała jak parę miesięcy temu Nicole pozbywała się Kathryn, jej przyjaciółki.
CZYTASZ
Save me from the dark (FF Harry Potter)
FanfictionNicole jest córką Voldemorta.Przez wiele lat uczyła się w Akademii Salem, niestety po pewnych wydarzeniach została wyrzucona. Zaczyna nowe życie w rezydencji Ojca - Dark Hill. Pewnego dnia decyduje się ponownie uczestniczyć w życiu szkolnym, więc zo...