Każdy nowu dzień pokazuje jak czas nieustannie mija. W chwili pisania tego zdania mija kilka sekund, które są już przeszłością.
Jeśli miałbym do wyboru być niewidzialnym, umieć latać, a potrafić cofać się w czasie, natychmiast wybrałbym trzecią opcję. Gdyby miał tą umiejętność, mógłbym naprawić wszystkie błędy jakie popełniłem. Każdy błąd na sprawdzianie, każdą pomyłkę w miłości. Może byłby przez to innym człowiekiem, kto wie.
-Oh, skończ już pierdolić. Przeczytałeś lekturę szkolną i robisz z siebie filozofa. Miałeś mi coś poradzić.
-Nie dałeś mi dokończyć.
-Bo Twoja wypowiedź za nic mi nie pomogła.
-Nie dałeś mi dojść do końca.
-Czy Ty słuchasz, o czym mówię? Właśnie chodzi o to, żebym To ja doszedł do końca, najlepiej w jego usteczkach.
Strzeliłem sobie mentalnego face palma, z powodu bezradności, jaką czułem do tego chłopaka. Może i Chanyeol był moim przyjacielem, ale do cholery, traktował mnie jak swoją osobistą poradnie do nieudanych spraw seksualnych.
-Powiedz mu to, a nawet do domu nie dojdziesz.- Yolo popatrzył na mnie, zapewne nie wiedząc o co mi chodziło.- Oj to taki żart, tak by Cię pobił, że nie miałbyś siły iść. Pojąłeś?
Chłopak przytaknął, poprawiając czarne okulary na nosie. Bawił się słomką w resztce mrożonej kawy jaka mu została, z miną biednej potrąconej sarenki, która za nic nie pasowała do jego niezdarnej urody.
-On chyba wie, że go lubię.
"Jak mógłby nie wiedzieć, skoro wysłałeś mu ze trzydzieści listów miłosnych z własnym zdjęciem"- aż chciało się dodać.
-No to coś z tym zrób, skoro wie, będzie prościej.
-Huni, powiedz mi, bracie mój, skąd możesz wiedzieć, że będzie prościej, skoro nigdy nikogo nie miałeś?
Zarumieniłem się, starając schować zaczerwienione policzku pomiędzy kołnierz kurtki. Przygryzłem zamek od kurtki. Chanyeol śmiał się ze mnie, przy czym sam nie był lepszy. Ja przynajmniej byłem już po pierwszym pocałunku, a jedyny jaki on zaliczył, odbył się z moją ręką po pijaku.
-Wydaje mi się, że może być prościej, Okej? Próbuje pomóc, więc nie szczekaj.
-Huni, kogo my oszukujemy. Jesteśmy dwoma lamerami, spójrz na nas. Wyglądamy jak kompletne pokraki.
Rzeczywiście, patrząc na to teraz, wyglądaliśmy jak kompletne lamusy. Czarne tłuste kudły opadały nam na czoła, Chanyeola miał okulary ala Harry Potter, a ja wielkiego pryszcza na nosie. Obaj ubrani byliśmy w rozciągnięte koszule. Wyglądaliśmy jak kupka nieszczęścia.
-Wygląd i wygląd, a co z charakterem?
-Wydaje Ci się, że tacy ludzie jak Jongin zwracają uwagę na jakiś tam charakter? Muszę jakoś wyglądać, zeby zwrócił na mnie uwagę.
Wywróciłem oczami, chowając dłonie do kieszeni kurtki. Kiedy Yolo opowiadał mi o jakiś kompletnych głupotach mój wzrok skierował się do wejścia. Brązowo- włosy chłopak pełen gracji, przekroczył próg lokalu, uroczo się przy tym śmiejąc. Jego grzywka rozdzielona była na dwie połowy, więc pojedyncze kosmyki opadały mu na nieskazitelne, przynajmniej z odległości kilku metrów, czoło. Niemal białe, piękne dłonie odwiesiły płaszcz na wieszak, po czym chłopak usiadł przy stoliku. Wyjął z jednej z kieszeni telefon, wystukał coś na nim, po czym kiwnął palcem na kelnerkę. Ta tylko odmachała mu ręką, zaraz zabierając się za zamówienie. Siedziałem jak zamrożony, aż do momentu, w którym nad moim czołem nie zapaliła się czerwona lampka.
-Yolo, a gdybyśmy tak, jakoś się zmienili?
Park popatrzył na mnie nieufnie, wzruszające ramionami.
-Zależy co masz na myśli.
-Zmiane, wielką. Zrobimy z siebie kogoś, rozumiesz? Nie będziemy już parą pedałów, wyglądających jak frajerzy, będziemy pedałami, wyglądającym jak ósme cuda świata.
-Huni i jak nigdy chcesz to zrobić? Ukraść podkład mamie?
Chłopak upił łyk picia, coraz bardziej się kuląc. Mnie mój pomysł pobudził do tego stopnia, że prawie skakałem na swoim miejscu.
-A nawet jeśli? Przez te trzy lata Liceum nie robie nic, tylko siedzę nad matmą i się z Tobą spotykam. Nikt nawet nie zaprasza nas na imprezy. Chcę to zmienić, Yeolie.
Chłopak prychnął, wreszcie racząć mnie spojrzeniem. Oparł się plecami o oparcie i wlepił we mnie swoje niemal czarne ślepia.
-I co? Jeszcze mi powiedz, że jesteś projektantem mody. Sehun, my nic nie wiemy o byciu kul.
-My nie- tu wskazałem na siebie- ale on, tak,- skierowałem swój palec wskazujący na pijącego shake'a chłopaka, na którego wcześniej zwróciłem uwagę. Yeolie odwrócił sie i chwile wpatrywał w postać drobnego bruneta.
-Chcesz do niego podejść i powiedzieć "Hej, zrobisz z nas fajnych gości?"
-A nawet jeśli? Yeol, to nasza szansa. Pomyśl, nikt ze szkoły nie chciałby nam pomóc, a ten chłopak- jest obcy, może chociaż on się zlituje?
Yeol odłożył picie na stół, bawiąc się słomką. Byłem cholerne napalony na ten pomysł, oczami wyobraźni widziałem te billboardy z moim imieniem. Wszystko dało się zrobić, tylko trzeba było próbować. W końcu nie ma ludzi brzydkich, są tylko ludzie biedni.
-Eh, no niech Ci będzie.
Razem z Yeolem obczailiśmy plan, że podejdziemy do chłopaka, kiedy już będzie się zbierał, co niestety nie chciało nadejść. Po trzecim kubku, zamówionym przez brązowo -wlosego, już prawie zasypiałem na blacie stołu. Chłopak okupował kawiarnie już drugą godzinę, co jakiś czas popijając napój lub śmiejąc się z czegoś zobaczonego na telefonie. Logo Apple zalśniło mi przed oczami, przez co chciałem schować się razem z moja nędzną komórką, którą kupił mi tata na targu elektroniki za niecałe 30€. Niby nie obchodziły mnie marki, ale wiadomo, ze zazdrość gdzieś tam czasem ustępowała rozsądkowi, co nie znaczy, że kradłem, czy coś. Jedyne co kradłem, to prawa działania na potęgach, do rozwiązywania zadań na matmie.
Dochodziła osiemnasta, kiedy chłopak zebrał się z miejsca i bez płacenia szybko opuścił lokal. Wstałem z miejsca i pobiegłem za nim, po drodze kopiąc usypiającego Yeola w goleń.
Wypadłem przez drzwi kawiarni, rozglądając się na prawo i lewo. Chłopak zmierzał w prawą stronę, z dłońmi w kieszeniach. Yeol wypadł kilka sekund później i razem ruszyliśmy w stronę naszego eleganckiego celu. Kiedy byliśmy wystarczająco blisko, skinęliśmy do siebie głowami i razem pociągnęliśmy chłopaka.
Ten odwrócił się i popatrzył na nas obu, wyraźnie zdegustowany. Wyjął słuchawki z uszu, posyłając nam pytające spojrzenia. -Yolo dość mocno uderzył mnie łokciem w brzuch, przez co kaszlnąłem.
-Bo my, my mamy do Ciebie sprawe.
-Ta, a znamy się chociaż?
Chłopak już chciał zakładać słuchawkę, ale uniemożliwiła mu to moja dłoń na tej jego.
-Nie, nie znamy, ale... Chcielibyśmy, żebyś zrobił z nas fajnych gości.
Razem z Yeolem podnieśli wzrok i wlepliśmy go w porcelanową twarz bruneta. Ten zaśmiał się, zakrywając usta dłonią. Z bliska wyglądał uroczo.
-Ja? A co ja niby jestem? Pomoc dla frajerów? Wam, słoneczko, już niewiele pomoże.
Zacisnąłem pięści, nie zrażając sie. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
-Wiemy, że wyglądamy jak frajerzy, dlatego chcemy pomocy. Chanyeol- głową machnąłem na przyjaciela- ma swojego krasza, tylko ten krasz go nie chce, sam widzisz czemu. Wyglądasz, jakbyś był obcykany w sprawach bycia fajnym, więc prosimy Cię o pomoc.
Zgodnie ulłoniliśmy się przed chłopakiem, wlepiając wzrok w jego czyściutkie, markowe buty. Usłyszeliśmy jak wzdycha.
-Nie możecie sobie sami poradzić? Internet wan poradzi.
-Internet powie nam od razu, że nic nie da się z nami zrobić-
-I zapewne będzie miał rację.- dodał brunet.
-Wiec potrzebujemy pomocy kogoś zmaterializowanego.
Podniosłem wzrok, chcąc zabrzmieć pewnie. Nie poddawałem się, naprawdę liczyłem na to, że chłopak nam pomoże.
-Niech pomyśle...nie.
Brunet odwrócił się, chcąc odejść. Chanyeol chwycił go za ramię, znów obracając.
-Nie możesz potraktować tego jako swego rodzaju wyzwanie? Dwóch gości prosi akurat Ciebie o pomoc w zostaniu fajnymi kolesiami.
Brunet otwierał co chwilę usta, chcąc coś powiedzieć, ale ostatecznie strzepnął dłoń Chanyeola że swojej ręki i wyciągnął komórkę z kieszeni.
-Ty, Franklin- popatrzył na mnie- daj mi do siebie numer, odezwe sie do was.- Natychmiast podałem chłopakowi ciąg cyferek, wewnętrznie ciesząc się jak dziecko. Nasz plan miał szansę wypalić.- W przyszłym tygodniu mam czas, będzie trzeba was zabrać do fryzjera albo może i do weterynarza, bo nie jestem pewien, czy nie macie pcheł.
Brunet schował telefon do kieszeni, a kiedy już coś odejść zapytałem go o imię. Nowy kontakt zaraz po: mama, tata, Chanyeol i dom zagościł w moim telefonie.
"Baekhyun"
CZYTASZ
Losers | Chanbaek
FanfictionSehun i Chanyeol to dwa kompletne przegrywy. Wyglądają jak frajerzy, zachowują się jak frajerzy, cali są jak frajerzy. Postanawiają to zmienić, a w metamorfozie pomoc im ma elegancki chłopak, poznany w kawiarni. Chanbaeki, trochę chanhunów, możliwe...