-I jak?
-Pedalsko.
Westchnąłem ciężko, opadając na łóżko. Zsunąłem z bioder czarne obcisłe spodnie, żeby zamienić ja na dresy, znacznie wygodniejsze.
Hyung nie dzwonił ani razu, a kiedy wysłałem mu zdjęcie mojego nowego kolczyka w nosie, odpisał tylko 'ujdzie', za to moi rodzice byli mniej entuzjastyczni. Ojciec mówił coś o dziwadle, a mamie chyba wydawało się, że to żart, bo przez conajmniej pół godziny nie mogła złapać porządnego oddechu. Może to przez śmiech.
Dzień po wizycie u fryzjera siostra weszła mi do łazienki akurat kiedy używałem jej lakieru do włosów. Popatrzyła, jak Baek na mnie i Chanyeol, po czym skrzywiła się.
-Co robisz?
-Ale co?- starałem sie ukryć lakier pod umywalką, na znajdującej się tam półeczce, ale byłem za wysoki, aby sięgnąć do niej, bez podejrzanie wyglądającego zginania.
-No co masz w rękach?
-Nie rozumiem o co Ci chodzi.- dziewczyna podeszła do mnie, chcąc zabrać mi spray z dłoni. Przesunąłem się tak, że brunetka musiała stać praktycznie centymetr od zasłonki prysznica.
-Używałeś moich rzeczy, tak?- podparła się pod boki, ale nie zdążyła zrobić nic więcej, bo wepchnąłem ją do kabiny, urwałem zasłonę, zrzucając jej ją na głowę. Ta wydała z siebie dziwny dźwięk, ale zanim zdążyła zdjąć materiał, położyłem aerozol w koszyku na pralce i uciekłam z łazienki, zaraz potem lądując na drodze do sklepu. W kieszeni brzęczało mi tylko kilka drobnych monet, przez to, że dawno nie odwiedzałem babci. Miała sypnąć mi groszem za to, że byłem z nią na drodze krzyżowej. Mama nie chciała mi już dawać pieniędzy, bo niby zbierała na nowy samochód. Tyle, że mojej siostrze co tydzień kupowała coś do ubrania.
Zadzwoniłem do Yeola, mając nadzieję, że ten przyjdzie i złoży się ze mną na coś sensownego do jedzenia, głupi buc niestety nie miał dla mnie czasu. Pewnie oglądał jakieś memy albo maltretował się zdjęciami Jongina.
Swoją drogą, nie rozumiałem zachwytu Chaniego jak i połowy szkoły nad tym chłopakiem. Nie był nie wiadomo jak przystojny.
Ja miałem swój ideał. Poznałem przez Internet dwóch chłopców. Żaden nie był z mojego miasta, ale nie przeszkadzało mi to. Przynajmniej nie musiałem się z nimi spotykać i martwić tym, że zbłaźnie się już samym swoim wyglądem. Przez Internet można rzucać żartami o niepełnosprawności, czy raku, ale tak prosto w oczy trochę głupio. Szczególnie gdyby okazało się, że moi znajomi z Internetu należą do wymienionych grup.
Usiadłem na stoliku przed sklepem zadowolony, bo po przeliczeniu monet okazało się, że starczy mi na dwie porcje ramenu. Porządnego ramenu. Zamówiłem jedzenie i zapewne posiedziałbym tam w ciszy gdyby nie to, że na horyzoncie pojawiła się znajoma mi twarz, idąca z kimś pod ramię.
Chłopak na początku przeszedł obok mnie, ale kiedy miła ekspedientka przyniosła mi mój makaron, popatrzył w moją stronę. Zmarszczył brwi, przez co zrobił się brzydszy i zapewne siedziały tak, gdyby jego kolega nie trącił go ramieniem.
-Nie poznałbym Cię.- brunet podszedł bliżej, opadając na krzesło naprzeciwko mnie. Waliło od niego perfumami żigolaka. Coś jak zapach klubu ze striptizem.
-Przecież się nie znamy.- włożyłem porcje makaronu do ust, dając chłopakowi do zrozumienia, że nie bawi mnie rozmowa z nim. I o ile jego koleszka z bliska był załkiem uroczy, to zasada food before guys, jak również burczenie w brzuchu zmusiły mnie do jedzenia ramenu.
-Jesteśmy na tym samym roczniku, jak mamy się nie znać.
-Nigdy nie gadaliśmy.
-Czas zacząć.- chłopak zaśmiał się, po czym przekrzywił głowę. Zakładam, że chciał wyglądać jak szczeniaczek, szkoda, że raczej przypominało mi to spasłego buldoga francuskiego z wadą zgryzu i niby Jongin tak nie wyglądał, ale dawał takie odczucie. Oczywiście gdyby Yeol tu był zapewne zachwycały się brunetem, robił mu setki sekretnych zdjęć, zapomniałby wyłączyć lampę błyskową i Jongin znowu by go za to opierdolił, wcześniej każąc mu usunąć dane portrety.
-Nie wiem, czy mogę z Tobą gadać.- tak naprawdę nie miałem ochoty otwierać ust, w innym celu niż włożenie w nie makaronu, ale widzIałem, że Yeolie nie wybaczyłby mi, gdybym przegapił szansę rozmowy z Jonginem.
-Przez Chanyeola? Zauważyłem, że zmienił włosy, Ty też.
-Ty Sherlocku. Były czarne, są blond, jak Ty to robisz, że masz taki sokoli wzrok?
Jongin zaśmiał się, jak i jego drobny kolega. Tyle, że ten drugi zrobił to znacznie bardziej słodko.
-Obyłoby się bez tego sarkazmu.-playboy przeczesał włosy dłonią, jakby ćwiczył to z piętnaście razy dziennie przed lustrem. Podejrzewałem też, że codziennie rano stał przed nim i mówił sobie 'chlopaku, jesteś zajebisty, masz tak piękną twarz, że przy Tobie najdroższa torebka prady to chuj'. Był naprawdę pewny siebie, aż za bardzo. Aż było od niego aurą z brokatu. Fu. - Gdzie masz Chaniego?
-A czemu Cię to interesuje?
Przetarłem usta chusteczkę, odkładając na bok w połowie pustą miseczkę od drugiego ramenu. Straciłem apetyt.
Brunet wzruszył ramionami. Przewidywałem, że niczego sensownego się od tego chłopaka nie dowiem, wstałem z miejsca, chcąc wrócić do domu. Jongin również się podniósł.
-Dałbyś mi swój numer?
Skrzywiłem się, po czym wpadłem na genialny pomysł. Uśmiech pojawił sie na mojej twarz i wyciągnąłem rękę po urządzenie. Zadowolony brunet podał mi telefon, kliknąłem kilka razy w ekran komórki, oddałem ją chłopakowi, po czym szybko ulotniłem się z miejsca. Usłyszałem jak Jongin wydobywa z siebie dźwięki podobnego do śmiechu, ale olałem to i napisałem do Yeola.
>Spotkałem Jongina, jak byłem w sklepie
>Frajerze
<Kłamiesz
<Kłamczuszysko zmyśla wszystko
>Twoja matka Cię okłamała, że byłeś chciany
>Serio go widziałem
>Był z jakimś chłopcem
>I poprosił mnie o numer
Yeol nic mi nie odpisał. Musiał uwierzyć w moje smsy i znając go mogłem obstawiać, że nie odpisuje mi, bo jest zbyt zajęty wypisywaniem na Twitterze, jak to jego miłość go rani.
I o ile Park nie chciał ze mną rozmawiać to przyszło mi kilka wiadomości od mojego metamorfozowego szamana.
>Jeśli macie jutro czas, możecie pokazać mi co macie w szafach.
<Ja jutro nie mogę, ale Yeol pewnie będzie mógł, to przyniesie do mnie do domu swoje rzeczy, a Ty przyjdziesz do mnie, okej?
>To zdanie jest tak niepoprawne, że aż mnie od niego oczy bolą, ale w porządku. 18?
>Okej, ja będę gdzieś po 20, więc mam nadzieję, że chociaż do tej zostaniesz.
<Może
Słyszałem, że 'może' znajduje się w startek pakach lasek 'przecież nie jestem łatwa'. Trochę w tym prawdy, bo Baek dawał wrażenie właśnie takiej dziewczyny. Ogólnie dawał bardzo dziewczęce wrażenie.
Napisałem do Yeola, a ten odpisał dopiero, kiedy przekroczyłem próg własnego pokoju.
<Nienawidzę Cię
<pindo
<Ale przyjdę jutro
<I potraktuje Twoją twarzyczke tak
<Że nawet W11 Cię nie zindentyfikuje
>Nie spinaj
>I bądź jutro
>leszczuktoryniespotkałjongina
Położyłem telefon na szafeczke obok łóżka, po czym przetarłem oczy, z dumą stwierdzając, że mój syf z nosa zdążył zniknąć. Oczy kleiły mi się jak od ośmiorniczki, ale podniosłem się, kiedy usłyszałem dźwięk smsa. Nigdy do nikogo nie dzwoniłem, moim ulubionym środkiem komunikacji były i będą smsy. Pisząc je, mam więcej czasu na riposte, niż gadając przez telefon, czy na żywo.
>Nie ładnie to tak, wpisywać 997 kiedy proszę Cię o numer. 997- ten numer to kłopoty :/
<Skąd masz ten
>Tak wyszło ;)
Prychnąlem do urządzenia, rzucając nim o dywan pod biurkiem. Czułem już jak irytuje się przez tamtego pacana.
Ostatnimi czasy coraz więcej rzeczy mnie wkurzało. Bardzo możliwe, że to przez ten blond na włosach. W końcu, co blond to wredne, czy tam co rude to wredne, nie ważne. Nie znam się na powiedzeniach. Aczkolwiek, nie mogłwem narzekać na efekry tfansformacji. Pochlebiała mi nawet myśl, że krasz mojego bff mnie podrywa. Bo to był podryw, prawda?~~~
Naprawdę podoba mi się ta okładka
Ten fanart jest śliczny

CZYTASZ
Losers | Chanbaek
Hayran KurguSehun i Chanyeol to dwa kompletne przegrywy. Wyglądają jak frajerzy, zachowują się jak frajerzy, cali są jak frajerzy. Postanawiają to zmienić, a w metamorfozie pomoc im ma elegancki chłopak, poznany w kawiarni. Chanbaeki, trochę chanhunów, możliwe...