1. Nie wiem, kim jesteś.

623 38 14
                                    

Deszczowe chmury przysłoniły księżyc, którego światło wpadało wcześniej do mojego pokoju. Siedziałam skulona na łóżku nie mogąc uwierzyć, jak czas szybko leci. W pewnym stopniu przerażało mnie to. Nie chciałam, by to, co stare kończyło się, a nowe zaczynało. Nie byłam na to gotowa. Każda zmiana była zbyt gwałtowna, nie nadążałam za tym, co się działo w moim życiu. Zresztą chyba nie widziałam prawie żadnej różnicy od kilku lat. Cały czas czułam się tak samo.

Do moich uszu dotarł krótki dźwięk przysyłanej wiadomości wydobywający się z mojej komórki. Mozolnym ruchem  sięgnęłam po telefon i odblokowałam ekran, by przeczytać smsa.

Nieznany:
Już nie mam żadnych wątpliwości.

Ja:
To chyba pomyłka.

Nieznany:
Nie pomyliłem się.

Ja:
Wydaje mi się, że tak.

Nieznany:
Chyba ktoś tu się zdenerwował. Mogłabyś być miła.

Ja:
Kim ty jesteś?

Nieznany:
Jeszcze się przekonasz.

Kim był ten gość i czego ode mnie chciał?

Ja:
Znamy się?

Psychol:
Zadajesz zbyt dużo pytań.

Ja:
Dziwisz mi się? Nie wiem, kim jesteś.

Psychol:
Niedługo się zobaczymy, więc się przekonasz.

Ja:
Dlaczego do mnie piszesz?

Psychol:
Bez konkretnego powodu.

Ja:
Zawsze jest jakiś powód.

Psychol:
Dobra, w takim razie mam swój powód.

Ja:
Jaki?

Psychol:
Nie powiem.

Ja:
Co miałeś na myśli poprzez "już nie mam żadnych wątpliwości?

Psychol:
Podjąłem pewną decyzję.

Ja:
Rozumiem, że nie powiesz mi o co chodzi?

Psychol:
Widzę, że szybko się uczysz.

Ja:
Nie pisz do mnie. Zostaw mnie w spokoju.

Przez następne pół godziny nie otrzymałam żadnej wiadomości, co oznaczało, że ten palant prawdopodobnie sobie odpuścił. Westchnęłam z ulgą.

Naprawdę wybrał sobie niezły moment, żeby mnie dręczyć.

W dniu dzisiejszym mija dokładnie rok od śmierci mojego ukochanego brata Cartera, a dwa lata od śmierci rodziców.
Poczułam, jak moje policzki kolejny raz robią się mokre od łez.

Jak widać los mnie nie oszczędzał.
Zostałam zupełnie sama.

Dwa lata temu moi rodzice mieli poważny wypadek samochodowy. Auto jadące z przeciwka gwałtownie skręciło i zepchnęło ich z wysokiej górki do rowu. Siła uderzenia była tak wielka, że moja mama wypadła z samochodu rozbijając sobie głowę. Zmarła na miejscu. Mój ojciec natomiast walczył kilka godzin o życie w szpitalu, ale jego także mi odebrano. Sprawca uciekł z miejsca wypadku. Policja do tej pory go nie znalazła. Razem z bratem nie mogliśmy pozbierać się po ich śmierci. To było dla nas nieprawdopodobne. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Teraz także on nie żyje.

Fake?  |J.B.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz