2.

3 0 0
                                    

Od kiedy poznałam Izaaka moje życie nabrało sensu. Znamy się już tydzień i od dnia poznania nie myślę już nad śmieciom i sensem życia. Dzisiaj jest rozpoczęcie roku szkolnego. Trochę się boje iść do szkoły, na myśl o tych ciekawskich spojrzeniach innych na widok mnie w obecności chłopaka przyprawia mnie o dreszcze. Nie lubię być w centrum uwagi, a poza tym nigdy w niej nie byłam.

-Lid, jesteś już gotowa skarbie?- moje rozmyślenia przerwał tata. No tak jest 7:15 a ja nadal w łóżku i piżamie. Dobrze, że naszykowałam sobie wczoraj rzeczy.

-Tak, tak. Zaraz schodzę- odkrzyknęłam i popędziłam do łazienki. Po rannej toalecie ubrałam się i popatrzyłam w lustro. Moje włosy lekką pofalowane opadały na ramiona i sięgały mi do bioder. Nie wyglądałam źle. Z biurka wzięłam torebkę z telefonem i zbiegłam na dół. Na dworze jak zwykle we wrześniu ciepło, toteż ubrałam moje czarne koturny z odkrytymi palcami.

-Moja ślicznotka. Izaak padnie na twój widok- spojrzałam na mamę, która stała oparta o framugę drzwi.

-Żeby tylko on- zawtórował jej tata. Przewróciłam tylko oczami i wyszłam przed dom.

-Uroczystość powinna się skończyć o 9- powiedziałam do mamy, która wyszła za mną na dwór.

-Ja ją odwiozę- odwróciłam się w stronę znajomego mi głosu. Gdy tylko to zrobiłam ujrzałam najprzystojniejszego chłopaka na Ziemi. Izaak miał na sobie czarne wąskie jeansy i białą koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami i jednym niedopiętym guzikiem pod szyją. Jego kasztanowe włosy lekko postawione do góry, brązowe oczy jak dwie czekolady i piękny, promienny uśmiech dodawały mu tylko uroku.

-Świetnie- odpowiedział za mnie mój tata, widząc moje osłupienie.

-Teraz też może zabrać się ze mną – chłopak podszedł do mojego taty i podał dłoń.

-Tylko uważajcie na drodze- mama krzyknęła i zaciągnęła tatę do domu.

-Pięknie wyglądasz- szepnął mi do ucha, sprawiając przy tym, że moja twarz oblała się rumieńcem.

-Ty też niczego sobie- uśmiechnęłam się i podeszłam do jego czarnego Porsche.- To co. Jedziemy?

-Tak, tak. Nie chcę się spóźnić na tak ważny dzień- powiedział z udawaną powagą. Podobało mi się to w nim. Nie raz był poważny, a raz zachowywał się jak duże dziecko. To było uroczę. Odnalazłam w nim prawdziwego przyjaciela.

W szkole tak jak przeczuwałam nie ominęły nas ciekawskie spojrzenia. Przeważnie moich ''koleżanek'' z klasy, które wręcz pożerały Izaaka wzrokiem. Na hali usiedliśmy obok siebie i przez całą godzinę nie oddalaliśmy się od siebie.

-Wszystko w porządku?- spytał chłopak, gdy wsiadaliśmy do auta. Nie dziwię się, że zadał mi to pytanie. Przez wszystkie minut siedziałam w ciszy i nawet podczas nudnego apelu byłam pogrążona w moich myślach. –Hallllo?

-Przepraszam- powiedziałam, gdy zaczął wymachiwać mi ręką przed twarzą.- Trochę się zamyśliłam.

-Trochę? Przez cały apel siedziałaś jakby ktoś zmienił cię w marmurowy posąg- może ma rację. Zdecydowanie za dużo myślę.- Teraz też mnie już nie słuchasz- pokiwał głową z niezadowoleniem.

-Naprawdę przepraszam- powiedziałam szczerze i złapałam jego dłoń.- Po prostu rozpoczęcie roku to dla mnie oznacza kolejne 10 miesięcy znęcania się nade mną fizycznie i psychicznie. Nienawidzę tej szkoły tak samo jak i ludzi do niej chodzących.

-Teraz masz mnie i nie pozwolę cię skrzywdzić. Po moim trupie- przy ostatnim zdaniu lekko się uśmiechnął co też podziałało i na mnie.

-Cieszę się, że w końcu znalazłam przyjaciela- wypięłam się z pasów i przytuliłam go. Przez chwilę był zdziwiony, ale odwzajemnił uścisk.

-Może nie tylko jego- powiedział szeptem i pojechaliśmy o domu. Po szkole nie spotkałam się z Izaakiem, ale wieczorem napisał mi sms- a, że rano przyjedzie po mnie i razem pojedziemy do szkoły. Aby razem stawić jej czoło. Z takim entuzjazmem szybko zasnęłam.


Do not be afraid to liveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz