- Zaczyna się!
- No dalej ruszać się!
Spokojną noc przerwało wycie syren, krzyki i trzaski przeładowywanej broni. Deea poderwała się z posłania, wyrwana z głębokiego snu nadal była półprzytomna. Rozejrzała się wokoło na krzątających się ludzi. Matki podrywały dzieci i udawały się do podziemnych schronów. Mężczyźni szykowali broń. Deea już wszystko pojęła, chwyciła swój kostuch i fartuch z wieloma kieszeniami. Rozejrzała się ponownie, tym razem szukając wzrokiem swojej nauczycielki i reszty uczennic. Zobaczyła, że stara Adara wraz z dwiema najmłodszymi uczennicami kieruje się już w stronę zejścia do schronów, trzy najstarsze uczennice starej wiedźmy już kierowały się w stronę prowizorycznych murów obronnych, była wśród nich także Deea. Doskonale wiedziała co ją czeka gdy wreszcie dotrze na mury. Wiedziała, że znów cały świat stanie w płomieniach. Wiedziała, że jej czary są niczym w porównaniu z czarami tych bestii. Kiedy wszystkie trzy dotarły na zewnątrz, aż serce zamarło im ze strachu. Na murach oprócz wartowników czekali także ONI. Bestie w ludzkich ciałach. Każdy z nich żuł specyfik przygotowany przez starą Adarę.
- Jest, aż tak źle? - zapytała Deea najbliżej stojącego wartownika. Ten spojrzał na nią smutnymi oczami i tylko pokiwał głową w odpowiedzi. Deea z trudem przełknęła ślinę, jej myśli krążyły jak szalone. Wiedziała co się zaraz zacznie, wiedziała co ma zrobić kiedy ranny zostanie człowiek. Ale co się stanie, kiedy ranny zostanie jeden z NICH, albo co gorsza jeśli straci świadomość. Niby znała zasady działania na pamięć jednak nikt nie mówił, że te zasady jej się podobały. Nie mogła wyobrazić sobie sytuacji, w której jeden z NICH zostaje ranny a ona zostawia go na pastwę losu. W końcu oni także walczą i ryzykują, życie w obronie ludzi, którzy dla niej byli ważni. Mimo wszystko ludzie omijali tajemnicze bestie zamknięte w człowieczych ciałach. Deea tego nie rozumiała albo raczej nie chciała zaakceptować takiego stanu rzeczy. Dla niej ONI także byli mieszkańcami ich fortu znajdującego się na terenie dawno opuszczonego zakładu karnego, ONI także potrzebowali opieki medycznej i w jakimś sensie również byli ludźmi. Nie było już jednak czasu aby się dłużej nad tym zastanawiać bo na horyzoncie pojawiły się płomienie i zalśniły pierwsze sylwetki wroga. Leciały nisko szykując się do ataku. Deea po raz pierwszy miała zobaczyć smoka z tak bliska, gdyż chłopak stojący w szeregu razem z INNYMI spojrzał na niebo a potem na młodą wiedźmę. Uśmiechną się smutno a potem jego oczy się zmieniły, źrenice zwęziły się jak u kota, tęczówka przybrała barwę szkarłatu i złota, a białka stały się czarne jak niebo nad ich głowami. Deea oniemiała, wiedziała jak przebiega proces przemiany, wiele razy rozrysowywała jej schemat jednak po raz pierwszy widziała ją na własne oczy. Skóra młodzieńca zaczęła zmieniać się w łuskę, jego mięśnie zaczynały się rozszerzać, kości rosły i stawały się coraz dłuższe, a na plecach już pojawiały się skrzydła. Deea bała się mrugnąć nie chcąc stracić nawet najmniejszej części tego niesamowitego widowiska. Jednak kiedy wiatr zawiał mocniej niosąc ze sobą gryzący dym nawet młoda wiedźma nie wytrzymała i zamknęła oczy a kiedy znów spojrzała w miejsce gdzie przed chwilą stał młodzieniec zobaczyła pięknego czarnego smoka większego od domu. Przez chwilę zamyśliła się nad tym jak to możliwe, że mury na, których stoją jeszcze nie zawaliły się pod jego ciężarem. Smok zamachał skrzydłami wzbijając tumany kurzu z suchej ziemi i uniósł się w powietrze. Deea parzyła na tą scenę jak zahipnotyzowana. Smok uniósł się nad ziemię a po chwili wystrzelił ku górze jak pocisk tylko po to aby po kilku długich sekundach zapikować w dół i ruszyć do ataku, do walki - ze smokami, które chciały zniszczyć jedną z ostatnich osad człowieka jakie pozostały na tym świecie. Jednak ludzie nie zamierzali się tak łatwo poddawać i zdobyli bardzo silnych i dobrze wyszkolonych sprzymierzeńców. Były smoki, które wciąż chroniły rodzaj ludzki. Deea ze łzami w oczach obserwowała pole walki. Była tym tak zafascynowana, że nie docierało do niej co tak właściwie dzieje się wokół niej, ani gdzie się znajduje. Po chwili coś mocno uderzyło ja w bok powalając na ziemię. Dziewczyna zgłupiała i popatrzyła na Berth, która była najstarsza uczennicą starej wiedźmy, a potem w miejsce gdzie przed chwilą stała. Była tam teraz dymiąca dziura pełna smoczego ognia.
CZYTASZ
Smocze ziele
FantasyŚwiat się zmienił a także ludzie się zmienili. Przyszło im walczyć z bestiami, których natury nie są w stanie pojąć. Deea młoda zielarka przez zupełny przypadek odnajduje swoje miejsce w świecie bestii i odkrywa, że smoki są bliższe jej sercu niż lu...