Rozdział 2
Ten tydzień minął bardzo szybko. Mimo to, że nadal miałam złamane serce. Na duchu podnosili mnie Liam, Roy i Mia, coraz lepiej się z nimi dogadywałam. Dzisiaj piątek a co to oznacza!? Że to początek weekendu!? Też, ale co jeszcze!? Idę na imprezę.
Z tego co się dowiedziałam to kończę dzisiaj godzinę wcześniej. I muszę coś na siebie włożyć na imprezę. Pobiegłam szukać Liama.
- Li!!! Liam!!!- krzyczałam zdyszana
- Boże, siostro.
- Przyszywana- przypomniałam
- Dobra, dobra co chcesz?
- Możesz mnie podwieźć do centrum handlowego po lekcjach? Kończę wcześniej...
- Nie ma sprawy, ale mam dzisiaj trening. Ale możesz przyjść na salę i posiedzieć godzinkę. Potem pojedziemy razem z Royem, okej?
- Dobra poczekam.
Po moich lekcjach poszłam do sali gimnastycznej. Chłopaki już zaczęli grać. Wow!!! Tylu spoconych facetów w obcisłych bluzkach to chyba jeszcze nie widziałam. Próbowałam odrobić lekcje, ale nie umiałam się skupić. Kiedy było już 10 minut do końca poszłam na parking. Po parunastu minutach chłopaki stawili się pod autem. Roy otworzył mi drzwi.
- O boże jaki gentlemen.- zaśmiałam się
Wysiedliśmy przed wielką galerią
- To co mam ubrać?
- Hmmm. Coś seksownego.- powiedział Roy z uśmieszkiem
- Jezu ratuj mnie od zboczeńców, z którymi żyję.- śmiałam się
- Ale ja mówiłem na serio- chichocząc klepnął mnie w lewy pośladek.
- Ej..ej stary. WYLUZUJ- ostrzegł go Liam
- Dobra sorki.
Weszliśmy do sklepu. Rozglądałam się za jakąś ładną sukienką, ale chłopaki zamiast mi pomóc poszli na dział z bielizną damską.
- Co powiecie na tą? - pokazałam granatową sukienkę z wycieńciem na plecach.
- Jest okej, ale do tego proponuję ten biustonosz- krzyknął Roy, a Liam zaczął się śmiać
- Pff, dzięki, ale nie pomagacie.
Podeszli do wieszaka z wszystkimi sukienkami.
- A może ta?- Roy wskazał piękną czarną miniówe z odkrytymi plecami. Pobiegłam do przymierzalni. Pasowała idealnie. Wyszłam się pokazać
- I jak?
Chłopaki patrzyli z otwartmi oczami i ustami.
- Czuję się trochę skrępowana!!!
- Wow wyglądasz ślicznie- powiedział Liam
- Możesz zostać moją żoną? !- zaśmiał się Roy.
- Roy, jesteś niewyobrażalny.
- Dobra idźcie po coś do jedzenia, ja muszę iść do WC.-
Z Liamem wzięliśmy jakieś bułki i czekaliśmy w aucie.
W domu zajęliśmy się graniem na konsoli. Kiedy była kolej Liama i Roya, do mnie trzy razy dzwonił Harry.
- Kto to? Odbierz- powiedział Liam
- Harry. Mój były chłopak. Nie mam zamiaru odbierać. Nie chcę wysłuchiwać przeprosin.
- Daj- powiedział Roy zatrzymując grę
- Po co?
- Powiem mu coś.
- Tylko nic głupiego.
Kiedy następnym razem Harry do mnie dzwonił odebrał Roy, dał na głośnik
- Halo. Oli. Proszę wybacz mi.
- Zostaw Olivie w spokoju.- krzyknął
- A ty to kto?
- Roy. Chłopak Oli.
TAK TO JEST POWIERZYĆ TELEFON ROYOWI. Mimo to wybuchałam śmiechem.
- Chłopak!? Dobra powiedz jej, że jak będzie chciała pogadać to niech zadzwoni.
I się rozłączył
- Mój chłopak!?- śmiałam się
- Tak a co- znowu ten uśmieszek
- Nie chcę nic mówić, ale mamy 1,5h do imprezy.- przerwał Liam
Pobiegłam do pokoju się przebrać i umalować.
- Olivia szybciej!!!
- Już!!!
Zbiegłam na dół.
- Wow
- Dzięki
- A dokąd to?- zapytał Andy
- Tato idziemy do kina, a potem pewnie wstąpimy do Jarrego na chatę. Wrócimy jutro.
- Tylko bez alkoholu. Znaczy ty Olivio.
- Nie obiecuję
Wybiegliśmy z domu. Roy już czekał przy swoim aucie
- Siema stary.
- Sie...mka. Co to za laska!?
Czułam, że się czerwienie.
Otworzył mi drzwi i ruszyliśmy na imprezę. Jarry zaprosił nas do środka. W jego domu panował chaos. Z głośników bębniła muzyka, przy barze lał się alkohol, a na parkiecie tańczyli ludzie ze szkoły. Do tego był straszny zapach papierosów. Próbowałam się wyluzować. Tylko jak!? Przy barze zauważyłam Amy, koleżankę z klasy chłopaków. Troszkę się z nią zakumplowałam.
- Hej- woła
- Hejka.
- Co ty tu robisz?- zaśmiała się
- Yyy, przekupiłam, a raczej zmusiłam chłopaków, aby mnie zabrali.
- Sprytna dziewczyna- śmiała się- chcesz się czegoś napić?
- To może... Mohito...
Zaraz po tym kelner podał mi zamówionego drinka. Zaczęłam sączyć napój. Do barku podeszli chłopcy.
- Hej laseczki- powiedział Liam- Właśnie. Chciałem panią porwać na parkiet- zwrócił się do Amy.
Patrzyłam jak kołyszą się w rytm wolnej muzyki.
- A może my też zatańczymy?- zapytał Roy
W tym momencie zaksztusiłam się drinkem
- Boże! OLI nic ci nie jest?- klepał mnie po plecach.
- Nie, nie. Spokojnie. Chodźmy.
Podałam mu rękę i ruszyliśmy w stronę parkietu. Obiełam go za szyję, a on mnie w tali. Kołysaliśmy się na boki.
- I co z Harrym? Dzwonił?
- Chyba kompletnie zatkał go twój telefon- zaśmiałam się
- O to właśnie chodziło... A więc jesteś moją dziewczyną....
- Oj mój drogi. W twoich snach.
Co ja cholera powiedziałam. A jeśli on mnie nie no, jeśli się mu nie podobam. Co ja wygaduje. Przecież my... No wiecie...
Na moje szczęście piosenka się skończyła właśnie w tym momencie. Poszłam do łazienki. Tam przed lustrem malowała się Jessica.
- Ach...- westchnąłam
- Ty? TUTAJ?
- Tak, a co?
- Z tego co wiem nie jesteś pełnoletnia.
- Liam mnie zabrał...
- Oooo tego się spodziewałam. Wszystkich sobie owiniesz w okół palca. Że taka niby poszkodowana- zrobiła taką niby smutną minke.
- Weź się odwal.
- Uuu i język.
Wyszłam, zatrzaskując drzwi.
Przez resztę wieczoru tańczyłam. - Roy, powiedz Liamowi że idę się położyć.
- Dobra zaprowadze cie do pokoju.
Szliśmy długim korytarzem
- To te drzwi. My przyjedziemy potem.
- Jasne
I teraz nastał ten niezręczny moment, w którym nie wie się co powiedzieć. Wpatrujemy się w swoje oczy.
- Dziękuję- stanełam na palcach i pocałowałam go w policzek- Dobranoc.
- Nie ma za co. Dobranoc.
Zamknąłem drzwi i poszłam zmyć makijaż. Następnie rzuciłam się na materac na podłodze.
CZYTASZ
This Girl
Teen FictionSzesnastoletnia Olivia miała dość ciężkie dzieciństwo. Straciła ojca, a jej matka szybko znalazła sobie nową miłość. Jak potoczą się jej losy? Zapraszam do czytania