Wraz z wybiciem na moim zegarku w telefonie godziny 15:20, rozległ się dźwięk dzwonka, zwiastującego koniec lekcji. Prawdopodobnie jest to jedyny dźwięk, jaki toleruje, oprócz odgłosów karabinów w CS'ie i warkotu silników w Need For Speed, czy GTA, co chyba źle o mnie świadczy... Ta, jestem uzależniony od gier komputerowych.
Cała klasa jak na gwałt zaczęła się pakować. Miliony długopisów, osiem zeszytów do jednego przedmiotu, kalendarze, notatniki - wszystko to trzeba było schować do osobnych kieszonek w plecakach. Ja na szczęście nie miałem takiego problemu, bo nawet się nie wypakowałem. Zbytnio nie zależy mi na dobrych ocenach, ale to nie tak, że jestem jakimś debilem i niczego nie rozumiem, po prostu uważam, że nie jest mi to chociaż troszkę potrzebne. Nie chcę być żadnym lekarzem, ani kolejnym debilem, który troszczy się o innych. Bycie programistą to chyba jedyny zawód, który mi pasuje. Uporządkowane ciągi liczb, kreowanie od podstaw, zapisywanie zachowań i reakcji. Mnie to kręci, a na dodatek nie wymaga kontaktu z ludźmi, a tak się składa, że ja ich nienawidzę.
Odczekałem chwilę na swoim miejscu i kiedy w sali lekcyjnej nie było nikogo poza mną, spokojnie wstałem i zarzuciłem na ramię mój rozwalający się plecak. Czasami wydaje mi się, że w tej szkole jako jedyny myślę logicznie. Wolę poczekać chwile, niż zostać stratowany przez chmarę nastolatków cieszących się na kolejny melanżowy weekend, podczas którego upiją się do nieprzytomności i rano obudzą się niczego nie pamiętając. Wolę posiedzieć chwilę na dupie, niż być szturchanym przez biegnące dzieciaki, które marzą o straceniu kontroli, kiedy ja boje się żyć bez kontrowalania, chociażby minuty swojego życia.
Korytarz był już dość pusty, więc bez problemu dostałem się do mojej szafki.
„Dziwak".
Och, jak miło, że ktoś się podpisał. Niestety, moja szafka nie jest kartką, która prosi się o autografy.Sprawnie wpisałem kod na zardzewiałej już kłódce i wyciągnąłem zimową kurtkę. Grudzień powoli dobiegał końca, a szkoda. Znowu zaczną się durne ogniska durnych ludzi. Nie wiem co jest fajnego w spędzaniu czasu w ten sposób, no chyba że teraz definicją "fajności" jest zatruwanie się tytoniem, który rozdziera ci płuca i picie tanich mieszanek alkoholi, dzięki czemu wymioty masz zagwarantowane już na starcie.
Pchnąłem pewnie drzwi wyjściowe i zanim zdążyłem się zorientować, dostałem w twarz śnieżką. Podejrzewam, że mój policzek był teraz wściekle czerwony, bo cały zaczął mnie piec. Rozejrzałem się po parkingu szkolnym w poszukiwaniu znienawidzonej twarzy. Wiedziałem, że to on. Stał jak zawsze w tym samym miejscu i jak zawsze wyśmiewał się ze mnie. Dzisiaj towarzyszył mu blondyn - mój były, a także jedyny przyjaciel, jakiego kiedykolwiek miałem.
- Pieprz się Hood – powiedziałem pod nosem, mijając ich.
- Wow, myślałem, że już nic nie widzisz spod tej swojej blond grzyweczki – ciągnął dalej i szarpnął za rękaw mojego ubrania.
Szybko wyszarpnąłem się i schowałem ręce do kieszeni spodni. Najlepszym rozwiązaniem na takich debili, jest po prostu olanie ich. Dlatego olewam całą szkołę, olewam wszystkich. Potencjalne problemy z definicji mam w dupie.
Przyspieszyłem, bo zdarza się, że Calum idzie za mną aż do domu, a dzisisj wołałem tego uniknąć.
Od całonocnego grania w nowe GTA dzieliło mnie jeszcze kilka kroków. Minąłem panią, zamykającą spożywczy, która chowała właśnie potyczak z ogromnym napisem informującym o jakiejś wielkiej promocji na marchewki. Kolejna ważna informacja w ciągu tego dnia. Ciepło się do mnie uśmiechnęła. Widocznie wiąż myśli, że kiedyś to odwzajemnię. Nadzieja matką głupich. Posłałem jej krzywe spojrzenie i przyspieszyłem.
Po drugiej stronie ulicy powoli wyłaniał się szyld mojego ulubionego sklep z grami komputerowymi. Chciałem wstąpić do niego na chwilkę, by dowiedzieć się ile kosztuje aktualnie najnowsze GTA, które weszło do sklepów kilka dni temu i ewentualnie je kupić. Ach, tak bardzo chcę je mieć w swojej kolekcji. Zbierałem na nie przez kilka długich tygodni, dlatego też jak najszybciej chciałem przebiec na drugą stronę. Pieprzyć pasy, pomyślałem, lecz coś mnie zatrzymało. Poczułem ogromny ból, rozrywający mi głowę, którego nie można tego było porównać do niczego. A potem... Potem była już tylko pustka.
Game over?
CZYTASZ
oblivion | michael clifford
FanfictionNiestety, jeden nieszczęśliwy wypadek może sprawić, że wszystkie nasze wspomnienia zostaną "skasowane". © permanentmichael © martwypoeta