Bogowie?

25 2 0
                                    

Obudziła się na jakimś łóżku, otworzyła oczy i się rozejrzała, w pomieszczeniu był półmrok. W wielu miejscach były świeczki, okno było zasłonięte grubymi zasłonami. Gdzie ja właściwie jestem? Pomyślała i usiadła na łóżku. Usłyszała szelest w kącie, w którym nic nie było widać. Po chwili z ciemności wyszła gotka, ta, którą widziała w klubie. Miała w rękach książkę, którą właśnie zamknęła. Spojrzała na nią jak na idiotkę.

- Przecież tam w ciemności nie widzisz liter!

- Normalnie człowiek zapytałby, gdzie jest i co tu robi. Nie jest to bardziej interesujące dla Ciebie pytanie?

Zatkało ją na chwilę, jej odpowiedź ją zaskoczyła.

- Domyślam się, że u Ciebie, bo zemdlałam. Kim jesteś?

- Dla ludzi Letycja, dla swoich Nyks.

Znów zaskoczona odpowiedzią, zastanowiła się, co miała na myśli. Nyks uznała za zwykłe przezwisko, ale... Miała dziwne przeczucie, ona nie była normalna, wręcz czuła, jakby to od niej biło.

- Co masz na myśli "dla ludzi" i "dla swoich"?

- Tak się przedstawiam ludziom, innym bogom przestawiam się jako Nyks. Chociaż i tak większość, poza wiecznie pijanym Dionizosem, mnie rozpoznaje gdy tylko mnie widzi.

Wstałaby, gdyby nie obawa, że się potknie, gdy wstanie. Mało co widziała w samym świetle świec.

- Rozumiem, uciekłaś z wariatkowa? To coś typu urojeń, że ludzie twierdzą, że są Jezusami, wybrani przez Boga itd.? - zapytała z powątpiewaniem i dostała dreszczy. Nie widziała jej oczu, ale była pewna, że właśnie obrzuciła ją lodowatym spojrzeniem. Z zaskoczeniem spojrzała na dziewczynę, która usiadła przed nią na łóżku, i ją posadziła na nim z powrotem.

- Widzę, że nie znasz się na greckiej mitologii. Zgadza się?

- Tak, tylko że jeszcze nie widzisz, że jesteś stuknięta.

- Więc zabieram Cię w podróż.

Nie zdążyła otworzyć ust, gdy w ziemi zrobiła się czarna dziura i wiatr z niej zgasił świece. Zdążyła jednak krzyknąć, gdy czarnowłosa pociągnęła ją za rękę skacząc do środka.

***

Nie wiedziała ile tak leciała przez ciemność, trzymana przez Letycję za rękę, ale wylądowała na ziemi. Przewróciła się, gdyby ta nie przytrzymała jej w pasie. Rozejrzała się dookoła, czuła się dziwnie, jakby grawitacja była tu słabsza. Były na jakichś skałach, przed rozległym pałacem. Po jej prawej stronie rozciągały się podziemia, strop był bardzo wysoko, a kilka kilometrów dalej zobaczyła ogień, wielkie grube mury i słyszała stamtąd krzyki oraz zawodzenia. Zadrżała od tych dźwięków, po lewej widziała, jak strop się kończył i były jakieś łąki, przez które przepływała rzeka. Kilometr za sobą i towarzyszką widziała inną rzekę, płynącą przez podziemia. Czuła się zdezorientowana, ale jednocześnie, w małym stopniu, wydawało się jej, że jest w domu.

- To jakaś ukryta kamera, prawda? - zapytała jej, wydawało jej się, że jest tutaj zmierzch. Jedynie od prawej strony ogień jakoś lekko oświetlał teren. Płomienie były ogromne. Zauważyła, jak brunetka z irytacją przewraca oczami. Wzdrygnęła się, widząc rękę z ciemności, taką jak... Kiedy? Zauważyła, że traci tu poczucie czasu, jakby inaczej on płynął. Złapała ją ona w tułowiu, jednocześnie obejmowała ręce Isobel i docisnęła do skalnej ściany.

- To też podchodzi pod efekty specjalne bądź rekwizyty?

Teraz, z przerażeniem zdała sobie sprawę, że to było prawdziwe.

W odmętach greckich zaświatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz