Poczułam jak bóstwo przyciąga mnie do siebie. Ale, coś tu nie pasowało. Balansowałam na granicy jawy i snu, rozpaczliwie próbując złapać się tej pierwszej. Poczułam okropny odór, smród rozkładającego się ciała i bandaży nasączonych balsamem. Dotyk Anapa zmienił się... Nie wyczuwałam już potężnego, umięśnionego ciała zapewniającego bezpieczeństwo, tylko naciągniętą skórę opinającą kości.
Przerażona uniosłam powieki. Mumia o czerwonych oczach zionących nienawiścią zbliżała popękane usta do moich warg. Te kły... Wrzasnęłam i odepchnęłam mumię kapłana. Demon zarechotał, uradowany moim przerażeniem i zdziwieniem.
- Już ci się nie podobam? - zapytał świszczącym głosem. - Już nie chcesz spędzić ze mną wieczności? - Zaśmiał się.
- Odejdź ode mnie!
Mumia przeniosła wzrok z mojej twarzy na maskę, którą trzymała w szponiastej dłoni.
- Chciałem być delikatny - rzucił jakby do siebie. - Chciałem po dobroci... - powiedział z nutą zawodu. - Ale się nie da! - krzyknął i zacisnął pięść, zmieniając maskę w nic niewarte skorupy. - Ty! - Jego oczy świeciły karmazynem. Hipnotyzowały. - I tak będziesz moja! Mała, obca boginka, która wzgardziła bogami tak jak i ja! Wiedziałem, że Apop wynagrodzi mnie po śmierci!
- Po moim trupie, demonie! - krzyknęłam, odbiegając na drugi koniec sali grobowej.
- Inaczej się nie da - odparła mumia ze śmiechem i ruszyła w moją stronę.
- Bezczelny - wycedziłam przez zęby i wyszarpnęłam amulet. Mumia szła powoli, stawiając lewą nogę pod dziwacznym kątem. Potrząsnęłam talizmanem. - Co jest? Działaj!
- Symbole odrzuconych bogów nie podziałają na ich byłego kapłana i wyznawcę Apopa - powiedział rozbawiony demon. - Senebi wiedział, co robi, zaprzedając ka władcy demonów - zaskrzeczał mężczyzna.
Spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Służyć władcy demonów... Służyć komukolwiek poza samemu sobie. Uwłaczające. Mumia uniosła suche ręce, okręcone brudnym płótnem i po chwili wokół jego szponów tańczyły fioletowo-granatowe płomienie.
- Chcesz się zabawić? Dobrze. Dawno nie miałem okazji do rozprostowania starych kości!
Zaklęłam cicho i wbiegłam na podwyższenie, na którym umieszczono sarkofag. Moją uwagę zwróciła ozdobna skrzynia-kaplica, w której umieszczono cztery urny, zawierające wnętrzności kapłana.
- Co... Co ty robisz?! Odsuń się od tego! - Krzyknął. - Ale już!
- Nie. - Uśmiechnęłam się szyderczo i podniosłam jedną z urn, w których przetrzymywano zabalsamowane wnętrzności.
- Ostrożnie! - jęknęła mumia. - Odstaw ją! Po-wo-li!
- Zależy ci na nich prawda? - spytałam z wredną miną. - Bez nich nie będziesz mógł dalej egzystować, prawda?
- Odstaw to! Zobacz! - Mężczyzna uniósł ręce do góry. Po magicznych ogniach nie został ślad. - Stoję i jestem spokojny!
- Widzę. Hm - zerknęłam na urnę z wieczkiem w kształcie pawiana, Hapiego, opiekuna płuc. - Byłaby szkoda, gdyby się stłukły. - Spojrzałam znacząco na kapłana.
- Ani się waż! To tylko jedna urna! Mogę ją poświęcić!
- Ach tak? W porządku! - Zamachnęłam się i rzuciłam naczyniem o ścianę.
- Nie! - wrzasnął demon, w chwili, kiedy naczynie roztrzaskało się na setki kawałków.
Skrzywiłam się z obrzydzeniem.
CZYTASZ
Zniewolona Bogini
FantasyŻyję na ziemi od setek lat. Przyglądałam się ludziom, wysłuchiwałam ich modlitw i próśb, spoglądałam na dary, jakie mi składali. Karałam ich i nagradzałam, przeklinałam i błogosławiłam, gnębiłam i pomagałam - zależnie od kaprysu. Cała moja egzystenc...