MIASTO UMARŁYCH

3.6K 288 7
                                    

 Barka wgryzła się w ląd. Natychmiast przysypał ją piach, uniemożliwiając powrót na Iteru. Popędziłam na koniec długiej łodzi. Zanim zejdę na ląd musiałam mieć pewność, że nie ma innej drogi i wejście do demonicznej nekropolii jest koniecznością. Och, słyszałam, że podczas takiej podróży dusze zmarłych śpiewają hymny ku czci Ra, a wody rzeki przyozdabiają kwieciste wianki i lotosy, więc jakim sposobem ciągle podróżowałam przez koszmar? Cóż... Może to był dowód na to, że nie to nie Neter-khertet?

Narzuciłam sobie spokój i dyscyplinę, stonowałam oddech i kiedy wyciszyłam się na tyle, żeby swobodnie analizować i rozmyślać nad zagrożeniami oraz pułapkami, skupiłam się na rzece. Rozglądałam się uważnie we wszystkie strony, ale wyglądało na to, że mury miasta ciągną się w nieskończoność, a koryto Iteru stopniowo wysycha i zmienia się w piasek. Nie było rady. Poprawiłam maskę i zeszłam na ląd. Od razu poczułam piasek przesypujący się pomiędzy palcami stóp i przylepiający się do odsłoniętych części ciała. Parzył, a kiedy otrzepałam nogę z dokuczliwych drobin, zostały na niej czerwone ślady.

- Zapłacą mi za to - mruknęłam pod nosem. - Wszyscy - złorzeczyłam dalej, idąc w stronę wyłamanych bram. - Zwłaszcza Baal i Asarte. I ta przeklęta skrzydlata krowa Ahmes! Ugh!

Stopa zapadła się w piach. Szamotałam się i w końcu udało mi się ją wyrwać. Stróżka złotej krwi cieknącej z poszarpanej rany splamiła okoliczną ziemię. Jakby ktoś chwycił mnie pazurami! Ni to prychnęłam, ni fuknęłam i pobiegłam w stronę bramy. W mieście na pewno mają uklepane ulice, więc nic nie zaatakuje mnie od dołu! Wymamrotałam modlitwę ochronną do samej siebie. Nie żebym wierzyła, że to pomoże, ale zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy przypominałam sobie jak się do mnie zwracano.

Przekroczyłam przez rozwalone wrota i słowa zamarły mi na ustach.

- Na praojców! - wyszeptałam.

Wszędzie ogień, ruiny i zwalone posągi bogów i bogiń. I piach. Palący piach przysypujący jedne budowle, aby odsłonić inne. Ale najgorsza była pustka. Wszechobecna, przytłaczająca pustka...

- Kyja, gdybyś nie była taką zadowoloną z niewoli idiotką, przyszłabyś tu ze mną - wymamrotałam pod nosem. - I byłoby mi raźniej. 

 Piasek szalał po pustych placach i ulicach, przybierając fantazyjne kształty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Piasek szalał po pustych placach i ulicach, przybierając fantazyjne kształty. Obalone statuy bogów o zwierzęcych głowach i faraonów zawalały przejścia i wcinały się w gruzy domostw, kaplic i świątyń, przysypywanych piachem. Przeszłam przez jedno z gruzowisk, ignorując pieczenie stóp czerwonych od poparzeń. Dobrze, że miałam maskę, inaczej chyba bym się udusiła pustynnym pyłem.

- Ty...

Podskoczyłam i obróciłam się, wyciągając amulet. We wnętrzu małego domu wytwórcy kosmetyków nikogo nie było. Zlustrowałam spojrzeniem poczerniałe ściany i tlące się deski i maty przywalone sufitem. Pusto...

Zniewolona BoginiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz