2

920 109 11
                                    

_____
16:00

●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○
Pomimo dziwnego akcentu Księcia Baekhyuna, oraz nieco innego zasobu słów chłopcy niemal od razu zaprzyjaźnili się rozmawiając o wszystkim i niczym.

Całe dnie spędzali na podziwianiu przyrody, czytając książki lub na opowiadaniu o swoich czasach.
Kiedy Chanyeol zaufał wreszcie swojemu nowemu przyjacielowi, wytłumaczył mu mniej więcej jak pojawił się w tym miejscu.

Niezmiernie bał się odrzucenia czy wyśmiania. Jego charakter stał się niesamowicie kruchy po straceniu bliskiej mu osoby. Mimo iż codziennie wiele osób traci swoich ukochanych, Chanyeol na tym punkcie był ogromnie uczulony.

Odrzucenie przez rodziców, których nawet nie znał, lata dawały mu się we znaki. W szkole byli też i tacy, którzy naśmiewali się z jego babci robiącej co może. Ludzie niszczyli go przez całe jego siedemnastoletnie życie. Przecierpiał więcej niż zwykły dorosły człowiek. A przecież każdy ma jakieś problemy.

Dlatego tak bardzo bał się, że Baekhyun uzna go za świra. Tak się jednak nie stało, a po opowiedzeniu mu jego historii życia on zrozumiał to jak nikt inny.

- Wiesz.. - zaczął po dłuższej powieści Yeola. Siedzieli właśnie na trawie wpatrując się w motyle - Rozumiem mniej więcej co czujesz, ponieważ ja nigdy nie miałem nawet osoby która darzyłaby mnie jakikolwiek uczuciem.

- Jak to? - zmarszczył brwi odwracając głowę w stronę Księcia. Ten jednak nadal uparcie wpatrywał się w małe stworzonka.

- Ojciec zamknął mnie w tej wieży dla ,,bezpieczeństwa" kiedy miałem zaledwie dziesięć lat. Teraz mam szszesnaście. Całe sześć lat odizolowany od ludzi - prychnął uśmiechając się ironicznie - Każdy jednak wie, że po prostu chciał się mnie pozbyć. Formalnie jestem księciem tego wszystkiego - wskazał na lasy, drzewa, małe miasteczko daleko stąd - Ale w praktyce zrobią wszystko, żeby się mnie pozbyć.

Chanyeol milczał, jakby bał się przerwać. Myśl, że można tak potraktować małe dziecko rozrywała mu serce. Chłopak jednak dalej kontynuował.

- Królem tego wszystkiego powinien i zostanie mój starszy brat. Ojciec widzi we mnie po prostu zagrożenie. Uwięził tutaj swojego syna, mając nadzieję, że postradam zmysły albo umrę z głodu.

- Ale przecież... - odezwał się wreszcie, przypominając sobie o kobiecie przynoszącej mu jedzenie i czyste ubrania kiedy go nie było.

- A, to służąca brata. Ona jak i brat mają zakaz zbliżania się do mnie, ale między innymi dzięki niej mam linę żebym mógł wychodzić - uśmiechnął się słabo

- Szczodrze - stwierdził sarkastycznie, na co Byun tylko wzruszył ramionami.

- Teraz przynajmniej mam ciebie - odwrócił się do Chanyeola obdarowując go jednym z piękniejszych uśmiechów.

Obydwoje byli szczęśliwi, ponieważ nie byli sami. Z umysłu wyższego nawet został usunięty Kim Jongin, który przecież był jako takim przyjacielem. Pomagał mu, a teraz nawet nie próbował myśleć o tym, czy czas w jego teraźniejszości się zatrzymał, czy może Kai nie znalazł go w domu.
Był samolubny, nie dbając o jego uczucia. Pragnął sam być szczęśliwy. Tylko to go obchodziło.

- Tak - szepnął, znowu patrząc jak żółtawy motyl przenosi się z kwiatka na kwiatek.

Wszystkie czynności które wykonywał razem z Baekhyunem, niegdyś wydawały mu się niesamowicie nudne.

Można było mu siłą wciskać książkę w dłonie, a nawet grozić - ten jednak nie czytał niczego oprócz internetowych i amatorskich opowiadań o tych samych tematykach.

Teraz czytanie książek stało się dla niego uzależnieniem. A może tym uzależnieniem nie były książki, a osoba z którą czytał?

Byun Baekhyun - książę Joeson stał się jego narkotykiem.

My Prince ||CHANBAEK|| //Zakończone//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz