Nowy świat

206 58 6
                                    

Nad miastem unosiła się brunatna chmura pełna pyłu i brudu z ulic. Zachodzące za pobliskimi wzgórzami słońce zabarwiło ją na magiczny odcień ciepłej czerwieni. Przywodziła ona na myśl świeżo rozlaną krew. Ulice pustoszały. Ludzie chowali się w swych domach, przerażeni opcją zostania na zewnątrz w zdradzieckiej nocy. Bezdomni kryli się w pobliskich karczmach, siadając blisko kominków z palącym się ogniem.

W jednym z domostw, na bujanym krześle, siedziała młoda kobieta. Miała piękne, granatowe włosy i identycznego koloru, ciemne oczy. Jej suknia barwy gwieździstego nieba, uwydatniała szczupłą sylwetkę, spływając swobodnie od bioder ku drewnianej podłodze.

Do pokoju wszedł mężczyzna. Wyglądał na starszego o kilka lat od kobiety mimo, że różnica wieku wynosiła tylko rok. Miał dwadzieścia dziewięć lat i nieziemsko piękne spojrzenie. To w tych oczach zakochała się kobieta. W tych ślicznych, szmaragdowych oczach, patrzących na nią z pożądaniem. Nie wiedziała jednak, że w sercu mężczyzny nie ma miejsca na jakąkolwiek miłość. Nie wiedziała, że jest samolubem, egoistą, pragnącym wszystko zagarnąć dla siebie.

Kobieta wstała, poprawiając fałdy sukni i podchodząc do narzeczonego.

- Kochanie- szepnęła, kładąc na jego potężnej klatce piersiowej swe drobne dłonie.

Mężczyzna wziął ją w objęcia, całując delikatnie w czoło.

- Niedługo wyjeżdżam, słonko. Nie będzie mnie, aż do czasu ślubu.

- Tak długo?- Zapytała z niedowierzaniem, wysuwając się z objęć.- Przecież mieliśmy ten czas spędzić razem. Dlaczego?

Mężczyzna podszedł do stojącego przy drzwiach lustra, poprawiając niesforny kosmyk złotych włosów.

- Wyjazd służbowy. Sama rozumiesz. Jako szef kilku firm nie mogę pozwolić sobie na żadne niedociągnięcia ze strony moich pracowników. Wrócę najpóźniej po ośmiu miesiącach.

Kobieta ze łzami w oczach patrzyła na ukochanego, który po raz kolejny myślał o karierze, lekceważąc jej uczucia. Poczuła się zdradzona i oszukana przez miłość swojego życia.

- Za osiem miesięcy może być już za późno...- szepnęła, odwracając się w stronę okna.

Na te słowa mężczyzna oderwał się od podziwiania własnego odbicia w lustrze. Stał kilka kroków za kobietą, dzięki której zyskał popularność. To ona zapewniła mu tak znaczną karierę, dzięki swojemu wysoko postawione mu nazwisku.

- Za późno? Nie rozumiem. Przecież wyrobię się na nasz ślub.

- Nie o to chodzi...

- Więc o co?

Kobieta odwróciła się z oczami pełnymi łez. Czuła oschłość w słowach mężczyzny i ból w swoim sercu. Zawsze tak mało poświęcał jej swej uwagi. Nawet teraz, gdy dowiedziała się najwspanialszej rzeczy po słońcem.

- Będziemy mieli dziecko- szepnęła spomiędzy spierzchniętych warg.

- Co?! - krzyknął przestraszony słowami kobiety, odsuwając się na krok do tyłu.

- Jestem w ciąży- dodała pełna leku, obserwując zachowanie ukochanego.

Z bojaźnią patrzyła jak dotąd spokojny, serdeczny mężczyzna staję się rozszalałą bestią. Ogarnął nim bezgraniczny gniew, wywołany strachem przed nadchodzącą przyszłością. Zacisnął dłonie w pięści, wydobywając z siebie złowrogie dźwięki.

- To nie może być prawda!- krzyknął, już po chwili łapiąc kobietę za ramiona.- Ty nie możesz być w ciąży!

Kobieta przestraszyła się reakcji mężczyzny i chciała wyrwać się spod nacisku jego dłoni. Pełna bólu i rozpaczy kolejna fala łez zalała ją na nowo. Nie mogła zrozumieć, jak tak wspaniała nowina mogła go nie cieszyć. Czyżby nie chciał mieć dziecka?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 23, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Skazana na zapomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz