Ubrany w maskę i kaptur w celach kamuflażu stałem przed budynkiem lotniska czekając na taksówkę. Co dziwne nikt nas nie rozpoznał, rzadko kiedy zdarzało się nam przemknąć niezauważenie. Powoli wdychałem Seulskie, zanieczyszczone powietrze, które mimo swoich wad pozwalało mi poczuć, że wróciłem do domu i chociaż wiedziałem, iż na chwilę obecną takowego nie posiadam, miałem nieodparte wrażenie, że ktoś na mnie czeka i wszystko może wyglądać tylko lepiej. Pełen nadziei na lepsze życie, niczym w marnych filmach, które lubiłem oglądać z Jongdae kiedy mieliśmy wolny dzień, spostrzegłem nasz środek transportu i zawołałem resztę popijającą kawę z dużych, papierowych kubków. Sehun w drugiej ręce trzymał papierosa, którego po chwili niechętnie zgasił i skierował się w stronę pojazdu. Kierowca lekko przerażony spojrzał na trzy gitary i duże walizki, twierdząc że nie da rady i on się w takie rzeczy bawić nie będzie. Na te słowa Suho wyciągnął o wiele za dużą sumę pieniędzy niż powinien za przejazd i podał mężczyźnie w samochodzie. Co dziwne, okazało się, że jednak nie ma problemu.
Spakowaliśmy walizki do bagażnika, a futerały z instrumentami trzymaliśmy na kolanach. Oh zajął miejsce obok kierowcy i wyjął papierosa, na co mężczyzna za kierownicą zdumiony spojrzał w kierunku chłopaka.
- Tu się nie pali.
- Nie widzę nigdzie odpowiedniego znaku.
- Zgasi pan papierosa, albo wysiadacie.
- Pana wybór.
Wysiadł, a Suho zrezygnowany spojrzał na mnie. Nie mogłem pomóc, nauczyłem się przez te dwa lata, że walka z Sehunem nie ma racji bytu i lepiej się poddać.
Dlatego właśnie siedzę oparty o filar, zimno mi w dłonie, Sehun zadowolony wypala swojego papierosa, a Jongdae szuka transportu. Nagle pojawia się nadzieja - autokar pełen turystów. Nie wiem czemu się zatrzymali, ja bym się nie zatrzymał przed Chenem w kapturze i masce, który wygląda co najmniej podejrzanie. Kierowca i przewodnik rozmawiają z perkusistą, który po chwili nas woła.
- To jakaś niemiecka wycieczka, ale powiedzieli, że nas zabiorą! Sehun nie spieprz tym razem i chowaj fajki.
Ponownie pakujemy bagaże i wsiadamy widząc rozbawiony tłum, pełen niemieckich emerytów. Lepsze to niż nic. Siadam obok jakiegoś otyłego mężczyzny, który od razu obejmuje mnie ramieniem i energicznie przyciąga w swoją stronę tak, że wpół na nim leżę i przerażony patrzę na Jongdae, który znajduje się w podobnej sytuacji. Wszyscy są bardzo podekscytowani widokiem Koreańczyka z bliska i czuję się jak na ulicy Hong Kongu, pełnej fanów pragnących zrobić sobie z nami zdjęcia. Z tego co zrozumiałem od Suho, kierowca nas poznał i teraz wszyscy wiedzą tutaj, że jesteśmy zespołem. Dziękujemy panie kierowco, naprawdę zwiększył nam pan komfort życia. Koreański przewodnik prosi żebyśmy coś zaśpiewali, więc zaczynam nasz najnowszy kawałek, Suho śpiewa razem ze mną. Po chwili cała wycieczka klaszcze do rytmu, a ja nabieram wrażenia, że Niemcy to bardzo pozytywni ludzie. Po dwudziestu minutach zatrzymujemy się pod hotelem, w którym mamy zamieszkać na jakiś czas. Starsza kobieta siedząca obok Junmyeona wkłada mu karteczkę do tylnej kieszeni spodni, a on przerażony szybko żegna się z naszymi wybawcami i wychodzi z autokaru.
Chłopak z obsługi hotelowej zabiera nasze bagaże, z wyjątkiem gitary Oh'a, który twierdzi iż nie ma potrzeby aby ktoś inny ją dotykał. Kiedy jesteśmy już w pokoju, który ma cztery sypialnie i coś na kształt salonu, zbieramy się i zajmujemy wygodne siedzenia obite skórą. Starszy Kim wyciąga z tylnej kieszeni zmiętą karteczkę i czyta numer telefonu. Wszyscy parskamy śmiechem.
- Gratuluję stary.
- Hahaha, ale się uśmiałem... Może zacznijmy plan odnalezienia Baekhyuna, a nie śmiejmy się z waszego hyunga, którego powinniście szanować?
CZYTASZ
Exit ♠Chanbaek/Baekyeol ♠
FanfictionChanbaek, Kaibaek, Hunhan * Dwa lata po wyjeździe Chanyeola do Chin i odniesieniu sukcesu, stwierdza on, że jednak nie potrafi zapomnieć o Baekhyunie. Byun nie zapomniał, ale czy dalej czeka?