Chanyeol pov.
W Seulu byliśmy od trzech dni, a nie ruszyliśmy się nawet o krok w odnalezieniu Baekhyuna.
Sehun nie rozstawał się z telefonem czekając na jakąś wiadomość od Luhana. Wczoraj wybrał się do kawiarni, w której pracował chłopak. Od właściciela dowiedział się, że ma dzisiaj wolne. Planował znowu tam iść, ale miałem inne plany. Chciałem odwiedzić moje stare mieszkanie. Myślałem o tym, że mógł je sprzedać albo zostawić, postanowiłem jednak spróbować.
Rano zamówiliśmy taksówkę i przejechaliśmy przez zatłoczone ulice stolicy. Kamienica nie zmieniła się w żadnym stopniu. Bród, graffiti, bezdomne koty, które Baek znosił do domu na potęgę. Skąd miałem klucze? Kiedy wyjeżdżałem planowałem, że wrócę do Baekhyuna już jako ktoś kto może zasypywać go prezentami. To nie tak, że Baekhyun kiedykolwiek tego oczekiwał, to ja chciałem dać mu wszystko co najlepsze. Pamiętam, że kiedy dzieliliśmy to mieszkanie nie było nas stać na nic oprócz jedzenia i rachunków. To miejsce wszystkich moich największych błędów. Przed tymi drzwiami stałem z pośpiesznie zapakowaną torbą zawierającą cały mój dobytek. Padał deszcz, piękny chłopak, którego kochałem stał w oknie ocierając łzy. Dramatycznie, prawda? Najgorszym wspomnieniem z tego dnia nie był jednak chłodny, jesienny wiatr. Zanim Baekhyun wyrzucił mnie z domu kazał mi zjeść obiad i przypomniał o ciepłej kurtce. Chociaż miał powody do bycia złym, chociaż mógł skrzywdzić mnie tak jak ja jego, nadal się martwił.
Wspinaliśmy się po schodach dopóki nie dotarliśmy do obdrapanych drzwi z zamkiem pasującym do klucza, który trzymałem w zimnej dłoni. Zadzwoniłem, ale nikt nie otwierał. Co zrobię kiedy już go spotkam, czy mi wybaczył, jak teraz żyje, czy jest zdrowy i szczęśliwy? Pytania bez odpowiedzi zapełniały moją głowę. Odpowiedź mogła czekać za tymi drzwiami. Spróbowałem zapukać, a kiedy nikt się nie odzywał przekręciłem klucz i nacisnąłem na lekko zardzewiałą klamkę. Nie można uznać tego za włamanie, mieszkanie prawnie było również moje.
Drzwi uchyliły się z głośnym skrzypieniem wpuszczając naszą czwórkę do środka. Nie zauważyłem żadnych znaków, że ktoś nadal tu mieszka. Poza tym nic się nie zmieniło. W rogu pokoju, który służył nam równocześnie za salon i sypialnię nadal leżał materac, na którym spaliśmy. Na środku stała mała kanapa przykryta kocem, z rozrzuconymi poduszkami. Nie interesowało mnie co robi reszta, kiedy zobaczyłem ścianę pełną zdjęć. Było ich około czterdzieści, każde inne. Na każdym byliśmy razem - ja i Baekhyun. Stary żyrandol wisiał zakurzony nad stołem w kuchni. Pamiętam dni kiedy wracałem późno w nocy, zastając chłopaka śpiącego z głową na stole z zimną kolacją i świecami, które już dawno zgasły zalewając stół woskiem. Następnego dnia rano Baekhyun udawał, że nic się nie wydarzyło i uśmiechnięty przygotowywał mi śniadanie zanim pójdę do pracy. Lodówka obklejona była żółtymi, samoprzylepnymi karteczkami z wiadomościami. "Dzisiaj wieczorem sprzątam dom państwa Kim, wrócę późno. Obiad w lodówce. ~ Kocham Cię, Baekhyun.", "Wrócę po północy, dostałem pracę na stacji. ~ Kocham Cię, Baekhyun", zawsze wiedziałem gdzie jest. W przeciwieństwie do niego, nigdy nie mówiłem gdzie idę i co będę robił po pracy. Baekhyun dopowiadał sobie wszystko dopiero kiedy wracałem do domu o trzeciej nad ranem - zataczając się, czasami będąc agresywnym. Zamiast krzyczeć kładł mnie spać jakbym nic nie zrobił i spał na kanapie, o szóstej rano wychodził do pracy pamiętając jednak o tabletkach na ból głowy i kładł je na blacie w kuchni.
Tak zatraciłem się w myślach, że nie słyszałem jak reszta mnie woła. Jongdae oglądał fotografie mojego byłego chłopaka ubrudzonego w farbie podczas przeprowadzki do naszego nowego mieszkania.
- Ładny. Przypomnij mi dlaczego wybrał akurat ciebie?
- Bo się zakochał.
Sehun oglądał w tym czasie zdjęcie Baeka i Luhana w dzień zakończenia szkoły. Obydwoje uśmiechali się w stronę aparatu. Wpatrywał się jak zaczarowany w chińczyka. Ciszę przerwał najstarszy z nas, któy jeszcze przed chwilą rozmawiał przez telefon.
- Jesteśmy zaproszeni na bankiet. Dzisiaj wieczorem, wytwórni bardzo zależy na naszej obecności.
Przeważnie staraliśmy się unikać takich sytuacji, ale tym razem nie mogliśmy odmówić. Zabrałem zdjęcie ukazujące chłopaka śpiącego w samochodzie podczas naszych pierwszych wspólnych wakacji i wyszedłem z mieszkania. Pojechaliśmy do hotelu, w którym już czekały na nas ubrania przysłane na dzisiejszą noc.
Wieczorem ubrani w czarne garnitury i tego samego koloru koszule podjechaliśmy pod oświetlony budynek. Jakaś duża, japońska korporacja organizowała spotkanie podsumowujące ich ostatni projekt. Wysiedliśmy kierując się do środka. Muszę przyznać, że wyglądaliśmy nieźle. Chen podwinął rękawy koszuli, ukazując wytatuowane ręce. Sehun zaczesał blond włosy do tyłu. Ludzie rozmawiali w małych grupkach popijając szampana z wysokich, wąskich kieliszków. Suho witał się w naszym imieniu z organizatorami, Jongdae rozmawiał ze starszym biznesmenem, który podziwiał wytatuowane ramiona, Sehun natomiast udał się na papierosa.
Znudzony rozglądałem się po sali. To wtedy go zobaczyłem.
Nie wiele niższy ode mnie, opalony mężczyzna prowadził wózek inwalidzki zajmowany przez drobnego chłopaka. Jego włosy w kolorze ciemnego blondu ułożone były w artystyczny nieład, szczęśliwy i uśmiechniety mówił coś do towarzysza. Małe, ciemne oczy dodawały mu uroku szczeniaka.
Byun Baekhyun.
///////
Nikt się nie spodziewał.
Komentarze = rozdział.
SeulWays.
CZYTASZ
Exit ♠Chanbaek/Baekyeol ♠
FanfictionChanbaek, Kaibaek, Hunhan * Dwa lata po wyjeździe Chanyeola do Chin i odniesieniu sukcesu, stwierdza on, że jednak nie potrafi zapomnieć o Baekhyunie. Byun nie zapomniał, ale czy dalej czeka?