Każdy myśli, że mnie zna. Ja jednak odnoszę zupełnie odmienne wrażenie. Jestem inna niż wszyscy myślą, w szkole, w domu, wszędzie. Otoczyłam się ludźmi, których nawet nie lubię. Są dla mnie zwykłą przykrywką, mają sprawiać pozory. Jestem z chłopakiem, którego nie kocham. Przez te cholerne dwa lata zmieniło się więcej niż w ciągu całego, mojego, piętnastoletniego życia. To dziwne? Myślę, że dosyć zrozumiałe. Tracąc osobę, której się bezgranicznie ufało, automatycznie wykreśla ponowne obdarzenie kogoś swoim zaufaniem. Tak właśnie stało się ze mną, zniszczyło się coś we mnie, coś pękło, jakaś część mnie została zabrana. Nie jestem kimś za kogo jestem uważana. Nikt nawet nie zdaje sobie sprawy ile razy ta "silna dziewczyna" płakała w samotności, tak by nikt nie zauważył. Ile razy walczyłam z własną psychiką, ile razy przechadzając się mostem zawahałam się by nie skoczyć. Znana ze swojej złośliwości i zachowania suki, czuję się jak gówno. Chciałabym żyć normalnie, tak by było jak kiedyś. Ja i Charlie. Najlepsi przyjaciele na zawsze. Wiecznie razem. Zgrane rodzeństwo. Podziwiani przez wszystkich za wytrwałość.
Moje tragiczne przemyślenia przerwał dzwoniący telefon, na ekranie pojawiło się zdjęcie Davida. To mój chłopak. Wysoki, umięśniony o zielonych oczach, kruczoczarnych włosach i idealnie białym uśmiechu. Jego karnacja jest delikatnie ciemniejsza od mojej, ale nie wyróżnia się jakoś specjalnie. Pomyślicie sobie, że jest ideałem? Też tak myślałam, kiedy jeszcze nie miałam okazji go bliżej poznać. Zawsze wydawał się być taki uroczy, słodki i milutki, pozory mylą. Prawdą jest to, że przy większym towarzystwie jest niezłym aktorem i potrafi być czuły, o dziwo. W rzeczywistości obydwoje chodzimy różnymi ścieżkami, jesteśmy ze sobą dla popularności. On dodatkowo po to, by nie musiał tracić czasu na płoszenie plastików.- Halo ? - Powiedziałam niechętnie do małego, srebrnego urządzenia.
- Hej kotek. - Chłopak odpowiedział tym swoim, pociągającym głosem. - Dzisiaj impreza u Matta, pamiętasz?
Całkowicie zbił mnie z tropu, zupełnie zapomniałam o tej pieprzonej imprezie ! Cholera !
- No jasne, jak mogłabym zapomnieć. - Zaśmiałam się sztucznie. - Ale chyba nie będę mogła iść, słabo się czuję.
- No ja pierdole, i co ja im powiem ?! - Wykrzyczał w słuchawkę, na co lekko się wzdrygnęłam. - Zawsze coś spierdolisz, czy ty chociaż raz nie możesz zrobić czegoś co ja chce?! Nie dziw się jak wyląduje w łóżku z jakimś plastikiem, to będzie twoja pierdolona wina !
Usłyszałam dźwięk zakończonego połączenia. Co prawda przyzwyczaiłam się do takiego Davida, ale to nadal boli. Mimo tego, że nie żywię do niego jakiegoś specjalnego uczucia na jego krzyk od razu szklą mi się oczy. Nienawidzę kiedy ktoś na mnie krzyczy, boję się, zwyczajnie się boję, ale nie dam tego po sobie poznać. Muszę być silna, do końca. Raczej udawać silną...
- Ma racje... Jesteś cholernie beznadziejna ! - Krzyknęłam sama do siebie, rzucając poduszką w zdjęcie wiszące na przeciwnej ścianie.
Byłam na nim ja i David, szczęśliwi. Niby wtedy było wspaniale, idealnie. Kochałam całym sercem tego chłopaka, obiecywał tyle wspaniałych rzeczy. Zachowywał się jakby na prawdę był we mnie zakochany. Wszystko się zmieniło, całe moje życie legło w gruzach. Okazało się, że to tylko głupie zauroczenie żałosnej i naiwnej nastolatki.
Rzuciłam się zrezygnowana na łóżko i zaczęłam płakać. Zupełnie zapomniałam o opinii "Królowej szkoły", ona nigdy nie płacze, ma idealne życie przecież. Jak na złość drzwi do pokoju lekko się uchyliło, a ja automatycznie otarłam oczy z łez i wrogo spojrzałam w tamtą stronę. Ku mojego zaskoczeniu, nie była to mama, a mój brat. Wszystko we mnie po prostu buzowało, nie chciałam go widzieć. Chociaż w głębi serca potrzebowałam go i chciałam móc zatopić się w jego ciepłych ramionach, tak dawno nie czułam jego dotyku...
- Wyjdź ! - Warknęłam, z ledwością powstrzymując się od kolejnego rozpłakania. - Nie słyszałeś?!
- Hope? - Spojrzał w moją stronę. - Ty płakałaś?
Zdziwienie w jego oczach dobijało mnie jeszcze bardziej, pamiętam jak kochałam te oczy. Mogłam w nie patrzeć godzinami i nigdy by mi się to nie znudziło.
- Co Cię to w ogóle interesuje ?! - Wstałam i ciężkim krokiem udałam się w stronę okna, przez które wyjrzałam, a moim oczom ukazał się cudowny ogród.
W mojej głowie utworzyła się kolejna scena z przed lat. Ja i Charlie beztrosko ganiający się po trawie o pięknym, zielonym kolorze. Woda ze zraszacza wiła się na wszystkie strony, tym samym zamaczając nasze ciała. Cieszyliśmy się sobą i nic więcej nie miało znaczenia. Liczyła się tylko nasz dwójka.
- Hope ... - Szepnął z troską, po czym poczułam jego rękę na swoim ramieniu.
- Czy ty do cholery, musisz mnie ciągle męczyć ?! - Wydarłam się z wyraźnym smutkiem w oczach. - Przez pieprzone dwa lata miałeś mnie gdzieś, ja się starałam, czekałam, byłam cierpliwa, nie traciłam nadziei, że do mnie napiszesz ! Ale nie... wielka gwiazda była zajęta swoimi fankami i zapomniał o własnej siostrze... Obiecywaliśmy coś sobie, nie pamiętasz? Miało być "Na zawsze", hah... Byłam naiwna, cholernie.
Łzy zbierały mi się w oczach i w końcu dałam im wypłynąć . Byłam zła na siebie, bo dałam upust swoim emocją. Byłam sobą i z mojej twarzy można było wyczytać wszystko jak z otwartej książki.
- Ja..
- Wyjdź Charlie. - Wydukałam, przerywając blondynowi.
Spieprzyłam. Cholernie spieprzyłam.
YOU ARE READING
Zupełnie Przypadkiem | L.D C.L
FanfictionDwa lata potrafią niesamowicie zmienić człowieka... Tym bardziej, kiedy cały świat wokół wciąż wiruje... Straciła przyjaciela... Przez sławę jej brat nie ma już dla niej tyle czasu... Każdy dorasta, ona jest wiecznym dzieckiem... Nie inte...