ROZDZIAŁ 1

59 8 3
                                    


   Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć. Pięć palców. Dwie ręce. Dwie nogi. Jeden mózg i dwoje oczu. To dziwne. Jestem w stanie zobaczyć wszystkie te rzeczy. Wyczuwam ich obecność, powoli zaczynam oswajać się z myślą, że od teraz są one częścią mnie. Posiadanie ciała jest naprawdę bardzo zabawne. Słyszę czyjś śmiech. Jest jakiś znajomy. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że to ja się śmieję. Rzucam się na łóżko i już nie mogę powstrzymywać tego napadu wesołości. Szczęście przenika przez moją skórę, dociera do każdej komórki w moim ciele. Ciało. Czy istnieje jakieś piękniejsze słowo?
  Do pokoju wchodzi Klaus. Jest jak zwykle poważny, chociaż w jego oczach nadal czai się obłęd. Kiwa mi głową na przywitanie.

- Witaj, Maks. Dobrze ci się spało?

Grzecznie potakuję. Minęły już dwa dni, odkąd się obudziłem. On ponownie kiwa głową i marszczy czoło. Często tak robi. Podchodzi do mojego łóżka i siada na brzegu. Wzdycha, a ja zaciekawiony tylko czekam, aż wyjaśni mi, czemu przyszedł. Nigdy nie zagląda do mnie bez powodu. Ponownie nabiera powietrza i w końcu odwraca się w moją stronę.

- Charlotte chciałaby cię poznać.

Aha, Charlotte. No tak. Jego idealna córeczka. Przez ostatnie tygodnie wymruczał jej imię pod nosem tylko jakieś 45537176192 razy. Przewracam oczami. Z drugiej strony nareszcie mam powód, żeby wyrwać się z tego sterylnego miejsca.

- To świetnie. Kiedy?
- Za 5 minut. - Widzę, jak całe napięcie z niego ucieka - Mam nadzieję, że dasz radę sam wejść po schodach, chłopcze.


   Wstrzymuję oddech. Cholera, to moja wielka chwila. Wystarczy przeskoczyć dziesięć drewnianych stopni i będę poza swoim pokojem. Po raz pierwszy zobaczę dom. Niejednokrotnie zastanawiałem się, co jest na górze. Czy tam też będą tylko idealnie wypolerowane kafelki? A może zobaczę tam coś zupełnie innego? Jakiego koloru będą ściany? Czy mają telewizor? Nigdy nie widziałem telewizora, ale Klaus wczytał informacje o nim w moją osobowość. To naprawdę interesujące urządzenie. Jestem prawdziwą skarbnicą wiedzy. Maks Chodząca Encyklopedia. Pasuje mi to. Zamykam oczy i powoli wypuszczam powietrze z płuc. Każdy krok to dla mnie nowość. Chodzenie sprawia mi prawdziwą przyjemność. Trzema susami przeskakuję wszystkie stopnie. Nie wiedziałem, że tak potrafię. Uśmiecham się sam do siebie.


   Klaus zaprowadził mnie do małego salonu. Wygląda bardzo nowocześnie. Wszędzie panują czerń i biel.  Klaus wskazuje mi miejsce na białej kanapie, więc siadam. W końcu rozsuwają się szklane drzwi, a ja na chwilę tracę oddech. Charlotte. Nie przypomina mi żadnej ze sławnych dziewcząt, które wgrano w mój idealny program. Nie wygląda jak Selena Gomez, Ariana Grande, ani Emma Watson. Różni się od nich, ale na swój sposób jest piękna. W sumie mógłbym porównać ją do mrocznej Królewny Śnieżki. Ma na sobie za dużą koszulkę moro i podarte spodnie. Patrzy na mnie z wyższością, jakbym był kimś gorszym. Myli się co do mnie. Staje w progu, opiera ręce na okrągłych biodrach i patrzy na Klausa z powątpiewaniem.

- Jesteś pewny, że się do tego nada?

Ponownie krytycznie taksuje mnie wzrokiem. Marszczy czoło dokładnie tak jak jej ojciec.

- Charlotte, kochanie. Maks to człowiek idealny. Sam go przecież stworzyłem.

- Jesteś pewny, że to nie jest kolejny niewypał?

- Oczywiście.

- Mówiłeś mu już o naszej operacji ONP?

- Jeszcze nie... - Wygląda, jakby bał się własnej córki - Miałem nadzieję, że razem mu powiemy.

   Czuję się niezręcznie. Rozmawiają tak swobodnie, jakby mnie tu wcale nie było. Chcę wiedzieć o co chodzi. Nie jestem do końca pewny, co oznacza skrót ONP, otwieram więc wszystkie szufladki w swojej głowie i szukam. BIP BIP. Odwrotna notacja polska. To nie ma najmniejszego sensu. Czy jestem im potrzebny do rozwiązywania działań matematycznych? Kładę dłonie na kolanach i cierpliwie czekam na wyjaśnienia. W końcu oboje odwracają się do mnie, a ja zaczynam dostrzegać w nich rodzinne podobieństwo. 

- Maksymilianie, pewnie domyślasz się, że nie zostałeś skonstruowany jedynie w celach naukowych... - Zaczyna Klaus, ale nie kończy swojej wypowiedzi.
Przybieram pokerową twarz i nie odzywam się. Uprzejmie czekam na kolejny ruch z jego strony.

Oblizuje nerwowo wargi i ogląda się na Charlotte. Ona kiwa tylko głową z aprobatą.

- Jak wiesz, na Ziemi nie chodzą jedynie normalni, zdrowi ludzie. - Pociera palcem wskazującym prawe skrzydełko nosa - Wgrałem tę informację w twój program.
Ponownie potakuję i po raz dwudziesty szósty tego dnia otwieram szufladki.

- Ludzie zaczynają zachowywać się irracjonalnie. Przestają spożywać produkty odzwierzęce, popadają w zaburzenia odżywiania, zmieniają płeć, kobiety zakochują się w kobietach, a mężczyźni w mężczyznach. Pieprzeni transseksualiści, homo i gender. Nikt nie zwraca już uwagi na tych, którzy mają chociaż trochę oleju w głowie.

Krzywi się z obrzydzeniem, wygląda, jakby chciał zwymiotować.

- Co ja mam z tym wszystkimi wspólnego? Co powinienem zrobić?

- Na świecie nie ma miejsca na takie fanaberie. ONP. Only Normal People. Tylko tacy powinni istnieć. - Ściska moją dłoń i śmieje się upiornie - Pozostałych trzeba  zniszczyć. Zabić. Bez wyjątku.







To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fuck NormalityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz