Veronica P.O.V
Jak długo jeszcze będę na nią czekać? No ile można się szykować? Przecież idziemy do szkoły a nie na pokaz mody Versace, no litości Isabela. W myślach wciąż narzekałam na moją najlepszą przyjaciółkę, a gdy spóźnienie osiągało już ponad 25 minut zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno wszystko z nią w porządku. Zawsze to było tylko kilka minut a nie prawie pół godziny. Przez myśl mi przeszło jak okropna jestem wyzywając ją w mojej głowie kiedy może na serio coś się stało. Kurwa. Gdy wychodziłam z domu słyszałam wycie syren pogotowia. A jeśli ktoś ją potrącił, albo zemdlała? A ja nic nie robię poza dzwonieniem do niej. Zaczęłam biec w kierunku jej domu. Jestem zdecydowanie najgorszą przyjaciółką ever. Z daleka zobaczyłam, że zostało mi jeszcze tylko jedno skrzyżowanie na którym muszę skręcić w lewo i właśnie w tym momencie zza płotu państwa McCartney wyłoniła się brązowa burza włosów mojej przyjaciółki. Ugh. Cofam to co myślałam o sobie wcześnie, coś w stylu, że jestem złą przyjaciółką bo zdecydowanie nie jestem. To ona jest złą.
Isabela P.O.V
Veronica mnie zabije. Tak zdaje sobie sprawę, że jestem spóźniona, więc zaraz po wyjściu z domu zaczynam biec. Nie jestem złą biegaczką, ale zdecydowanie trudniej jest gdy masz na ramieniu dużą skórzaną torebkę. Wciąż ją poprawiam i zdaje sobie sprawę, że pokonałam już większość trasy i wystarczyłoby tylko, że na skrzyżowaniu przejdę tuż obok posiadłości państwa McCartney i będę w stanie ujrzeć moją przyjaciółkę na samym końcu ulicy. Zaśmiałam się cicho, gdy po skręceniu w prawo zauważyłam lekko zgarbioną dziewczyne, która opiera swoje dłonie na kolanach i nierówno oddycha. Dosłownie tak jakby przed chwilą przebiegła maraton.
- Wow, co tak wcześnie? Nie, nic się nie stało. Ja po prostu uwielbiam jogging z samego rana i nie, nie biegnę z myślą, że jesteś ledwo żywa. - Panie i panowie poznajcie bujną wyobraźnie mojej przyjaciółki Veronici Dowell. Za każdy razem gdy się spóźniam słyszę jakąś niestworzoną historie o tym, że jestem porwana, pobita lub przejechana przez samochód. A gdy jest nawalona jest po prostu jeszcze lepiej.
- Hej, przepraszam i przestań już dramatyzować. Przyjaźnimy się dłuuuuugi okres czasu i powinnaś wiedzieć, że to nie moja wina, że natura stworzyła mnie jako leniwca. - Uśmiecham się delikatnie.
- Och racja, wybacz, że się martwię. Następnym razem po prostu wyjdę 15 minut później a ty nic nie zauważysz bo i tak się spóźnisz. - Mruczy pod nosem niezadowolona i przewraca oczami. - Dobra już mniejsza z tym. Mów co u Ciebie bo uśmiech nie schodzi Ci z twarzy, hmmm?
- Nic takiego się nie dzieje. Po prostu Justin i Ryan przyjeżdżają z Nowego Yorku i najprawdopodobniej zostają na całe wakacje. - Mówię uśmiechając się jeszcze bardziej niż wcześniej. Natomiast z twarzy Veronici uciekły wszystkie kolory, oczy lekko się rozszerzyły a ręką zaczęła gnieść swoją lnianą sukienkę. To jej taki nawyk gdy jest zdenerwowana. - Ejjj co Ci jest? Zrobiłaś się strasznie blada.
- Nic mi nie jest. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dlaczego coś miałoby być nie tak? - Mówi to wszystko na jednym wdechu, co tylko utwierdza mnie w tym, że serio coś jest nie tak. Nie bardzo rozumiem dlaczego tak się spieła na wzmiankę o chłopakach, tym bardziej, że to właśnie dzięki mojemu bratu i Ryanowi się poznałyśmy no i od zawsze byliśmy zgraną paczką. Ale w porządku jeśli nie chce mówić to nie, ja i tak się dowiem o co chodzi. No bo wiecie moje pierwsze imię to leń a drugie ciekawość.
- Dobra nie ważne, chodźmy już do szkoły bo za chwile będziemy już naprawdę mega spóźnione. - Mówiąc to delikatnie pukam ją w biodro moim biodrem. Blondynka delikatnie się uśmiecha i przyśpiesza kroku.
A wracając do chłopaków to uwielbiam ich dwójkę. Justin jest super jako starszy brat, serio. Pamiętam, że gdy byłam mała zajmował się mną przez cały czas. Wystarczyło tylko moje jedno słowo by był w stanie nastraszyć chłopaka, który na mnie wcześniej nakrzyczał w piaskownicy. Pomimo tego, że aktualnie jest na studiach to dobre relacje zachowały nam się do dnia dzisiejszego. A jeśli chodzi o Ryana to jest traktowany jak członek rodziny, więc tak jakby mam dwóch braci, chociaż nie powiem jest z niego niezły przystojniaczek. Gdy chłopaki tylko pojawiają się w mieście od razu całą czwórką uderzamy w kluby, organizujemy ogniska lub nocne maratony filmowe. Po prostu wszyscy się lubimy i dogadujemy, więc tym bardziej nie ogarniam stanu przerażenia jaki zawładnął Veronicą.
CZYTASZ
Let Me Love You || JB
Mistério / SuspenseOd razu uprzedzam, że postaram się by to ff było dla Was bardzo zagadkowe. Mam nadzieje, że Wam się spodoba i ktoś będzie chciał to czytać, thx ;* + nikt w tym opowiadaniu nie jest sławny ;p